KAROLAK na TOPtrendy. Czy pójdzie w ślady BRACI FIGO FAGOT?

Fot. Beax/CC-BY-SA ver. 2.5 PL/Wikimedia Commons
Fot. Beax/CC-BY-SA ver. 2.5 PL/Wikimedia Commons

No i stało się. Znany aktor Tomasz Karolak wystąpił ze swoim zespołem Pączki w Tłuszczu na sopockim festiwalu TOPtrendy. Kluczowym pytaniem po występie artysty pozostaje pytanie: czy on tak na poważnie?

Trudno bowiem traktować na serio gościa, który zawodzi przy mikrofonie i niczym rozwydrzony gimnazjalista cieszy się, że ktoś zwraca na niego uwagę. Obserwując reakcje publiczności, trudno odmówić mu estradowego "wzięcia". W końcu w dobie dominacji piosenek pokroju "Ona tańczy dla mnie" i celebrytów znanych z tego, że są znani, każda medialna wydmuszka może liczyć na uwielbienie fanów. Zwłaszczana festiwalu zdominowanym przez miłośników muzyki pod karkóweczkę z grilla i piwo z plastiku.

Na koncercie TOPtrendy bardziej zauważalna od ambicji była przerwa między zębami aktora. Co może kryć się za tym błogim uśmiechem? Być może sprawna marketingowa kalkulacja (w najlepszym wypadku).

Granie z przymrużeniem oka stało się prawdziwym złotym interesem. Dobrze przekonali się o tym Bracia Figo Fagot. Niszowy duet wykonujący pastisze disco polo nieoczekiwanie dorobił się tysięcy fanów. Piotr Połać i Bartosz Walaszek zaczynali od występów w mini-serialiku, aby z czasem dorobić się wielomilionowych odsłon na YouTube, obecności swojej płyty na listach bestsellerów i koncertów na wielkich imprezach. A wszystko za sprawą trywialnej perwery w rytm arcytandetnej melodii. Co ciekawe, rubaszni muzykanci, prywatnie nie gustują w podobnej rozrywce. Słuchają ambitnego metalu i mają w poważaniu własny dorobek.

Trzeba przyznać, że wyśmiewanie konwencji w której się tworzy nie jest nowym zjawiskiem na polskiej scenie muzycznej. Wystarczy wspomnieć choćby dokonania Tymona Tymańskiego z grupą Kury czy jego występy pod szyldem Tymon & Transistors. Ten pierwszy zespół nagrał znakomity, a zarazem szokujący album „P.O.LO.V.I.R.U.S” (1998), nagrodzony zresztą Fryderykiem w kategorii „Muzyka alternatywna”. Była to satyra na wszystko, co tylko pojawiło się na rodzimym rynku muzycznym - od metalu przez pop aż po reggae. Swoistą kontynuacją tego kierunku była ścieżka dźwiękowa do filmu „Wesele” z 2004 r. Tym razem Tymański ze swoim nowym zespołem skupił się na disco polo.

Czy tą samą drogą chce iść Karolak? Można mieć co do tego wątpliwości. Zarówno w przypadku twórcy legendarnej Miłości, jak i szyderczych "braci" dźwignią napędzającą sukces okazały się skandale. Figo Fagot zawdzięczali go piosenkom o Cyganach, które wywołały protesty środowisk lewicowych i społeczności romskiej. Swoje oburzenie wyrażali również katolicy, głównie ze względu na dwuznaczne teksty lubieżnego duetu. W jednym z mniejszych miast odwołano nawet koncert na skutek akcji pewnego młodego księdza.

Podobna klimat towarzyszył również występom Tymona Tymańskiego. "Największy freak Trójmiasta", jak określił go po latach Leszek Możdżer, lubił grać na nosie wszystkim Kowalskim o patriotycznej czy też katolickiej wrażliwości. Nieprzypadkowy był również tytuł jego sztandarowego dzieła („P.O.LO.V.I.R.U.S”). Soundtrack do równie obrazoburczego "Wesela" Smarzowskiego czy późniejsza afera z odśpiewaniem piosenki "D.O.B." (D...ć Orła Białego - przyp. red.) na wiecu Kolorowa Niepodłegła 11 listopada 2011 r.

Czy aktorowi znanemu głównie z serialowych rólek i "śmiechowych" produkcyjniaków starczy charyzmy na takie performance? Nie sądzę. Tak czy inaczej, Karolak może zasłaniać się wygodnym alibi. W końcu lepiej mieć etykietkę muzycznego prowokatora, niż sprawnego kopisty-tandeciarza.

Więcej o muzykowaniu Karolaka pisałem również na portalu wSumie.pl

Aleksander Majewski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych