Za kulisami mediów i biznesu III RP - WYROK powieść Mariusza Zielke WYWIAD

W księgarniach kolejna powieść, która w formie kryminału próbuje analizować mechanizmy rządzące III RP - "Wyrok", autorstwa znanego dziennikarza śledczego Mariusza Zielke. "Dziennikarz i tajemniczy przestępca-finansista w pojedynku z zawodowym zabójcą oraz seryjnym mordercą." zachęca wydawca. "Przeczytałem >Wyrok< Mariusza Zielke" pisze na Twitterze profesor Andrzej Zybertowicz - "Rzecz warta dyskusji na moim seminarium z socjologii zjawisk zakulisowych".

Zanim "Czarna Owca” wydała Pana książkę „Wyrok” wydał ją Pan własnym nakładem. Dlaczego tak długo powieść nie mogła ukazać się od razu w normalnym obiegu?

Bo nikt nie chciał tej książki wydać. Była w kilku wydawnictwach, miała dobre recenzje wewnętrzne, trafiała do prawników i oni decydowali, że wydanie książki jest ryzykowne dla wydawnictwa. Wydałem ją sam, pierwszy nakład bardzo szybko się wyczerpał.

Dlaczego zatem wydawnictwa odmawiały?

Nie wiem, może ktoś się bał procesów związanych z opisaniem prawdziwych mechanizmów przestępstw.

Przecież książka jest fikcją...

Tak, ale opisane w niej przestępstwa zdarzyły się. Teoretycznie istniała możliwość, że pojawi się przestępca, opisany w książce i powie, że to o niego chodzi. Trudno jednak wyobrazić sobie taką sytuację…

Rozumiem,W takim razie po co sięgał Pan prawdziwe afery? To w końcu tylko powieść.

Chciałem, żeby książka była bardzo prawdziwa. Wszystkie opisane w niej przestępstwa miały miejsce, niestety żadne z nich nie zostało wykryte przez organy ścigania, a ich sprawcy nie zostali ukarani. Przez dziesięć lat pracowałem jako dziennikarz śledczy i przez ten czas nie wyjaśniono żadnej sprawy, którą opisywałem. Opisywałem bardzo duże przekręty, których wartość sięgała kilkuset milionów, a czasami nawet kilku miliardów złotych, przekręty dotyczące giełdy, dużych spółek, zakupów dla wojska, Policji, służb specjalnych.

Dlaczego organy ścigania nie wyjaśniają przestępstw finansowych?

Nie potrafią lub nie chcą. Słyszałem o kilku powodach takiego stanu rzeczy. Po pierwsze, biurokracja nie jest na to przygotowana, nie ma procedur, nie jest przeszkolona do takich spraw. Druga kwestia to fakt, że są to sprawy skomplikowane i trwają wiele lat, bardzo ciężko się je prowadzi, są ryzykowne również dla prokuratorów i dla sędziów. A trzeci powód to taki, że bogaci przestępcy, którzy zarobili na przekrętach kilkaset milionów, są w stanie wynająć najlepszych prawników, z którymi prokuratorzy nie chcą walczyć.

W innych krajach prokuratorzy jakoś się nie boją.

Tak, w USA sprawa Madoffa została rozwiązana w pół roku, oszust został skazany i osadzony w więzieniu, a u nas przestępstwa o dużo mniejszej skali i dużo prostsze nie trafiają w ogóle na wokandę sądową, albo trafiają po kilku latach. Opisywałem duże przestępstwo w policji. Osoba odpowiedzialna za te przekręty wyprowadziła kilkadziesiąt milionów złotych z różnych ministerstw i instytucji państwowych, dobrowolnie poddała się karze i dostała grzywnę w wysokości stu tysięcy złotych… „Wyrok” opowiada o tym w jakim kraju żyjemy, jak wyglądają postępowania prokuratorskie czy sądowe, jak postępują dziennikarze, jak media są w te sprawy zamieszane.

W jaki sposób media są zamieszane w ukrywanie przestępstw finansowych?

Bogate firmy wykupują w mediach reklamy i w ten sposób wpływają na gazety. Taka gazeta nie opisze ich przestępczych działań. Pisał o tym np. Stieg Larsson w „Millenium”, wskazał, że dziennikarstwo ekonomiczne nie pisze prawdy o tym jak wygląda rynek finansowy czy gospodarczy. To też była powieść, jednak w warstwie społeczno-ekonomicznej równie prawdziwa jak mój „Wyrok”. Ale ten problem dotyczy nie tylko gazet gospodarczych.

Spółka Amber Gold też wydała sporo pieniędzy na reklamę.

Tak, ale w tym wypadku nie miało to znaczenia, raczej tylko skomplikowało sprawę. Amber Gold wydało na reklamę kilkadziesiąt milionów złotych, ale ta spółka nie działała w ten sposób, że w zamian za reklamę oczekiwała od gazet braku zainteresowania. Wręcz przeciwnie. Oni wydawali dużo pieniędzy, bo taka była specyfika biznesu i w ogóle temat ukrywania podejrzeń się chyba nie pojawił. Wybuch afery na taką skalę ich zaskoczył i nie zdążyli zareagować próbując przekupić gazety albo to się już nie udało i chyba nie mogłoby się udać, bo zadarli ze znacznie większym reklamodawcą niż oni.

Z kim?

To nie jest istotne. To jeden przypadek, który tonie w morzu innych podobnych spraw. W „Wyroku” opowiadam o sytuacjach, gdzie biznes wiąże się mocno z gazetami na różne sposoby, często w ukryty sposób reklamując się poprzez wspólne konferencje, partnerstwo w różnych działaniach, często dla normalnego czytelnika w sposób ukryty. W takich przypadkach ciężko oddzielić reklamę od działalności prasowej, a często – w wypadku wielkich korporacji – mają one wymiar setek milionów złotych. To są wieloletnie powiązania sięgające bardzo głęboko. I wtedy przekręty tych firm i korporacji są nie do opisania, ponieważ są to za duże środki. Moim zdaniem sprawa Amber Gold wydawała się dziennikarzom nie interesująca, za bardzo skomplikowana. „Wyborcza” opisywała tą sprawę dużo wcześniej, zanim wybuchła cała afera, ale temat nie był wyeksponowany. Jak się pojawił syn premiera to nagle się okazało, że sprawa jest ciekawa dla wszystkich. To kuriozum, no bo moim zdaniem nie on był istotny w tej aferze, tylko podejrzenie oszustwa na kilkaset milionów złotych wobec kilku tysięcy klientów. O tym wszystkim opowiada „Wyrok”, ta książka pokazuje także mechanizm, w jaki sposób spółki podobne do Amber Gold chronią się przed prawem i mediami. W mojej książce mechanizmy powiązań medialno-biznesowo-polityczne są opisane dość dokładnie i wiernie.

Dlatego powstał „Wyrok”?

Tak, to taki krzyk rozpaczy. Pisanie tekstów dziennikarskich, pisanie prawdy nie ma u nas sensu, to nic nie daje, a tylko powoduje kłopoty prawne dla dziennikarzy. Nawet jeżeli napisaliśmy prawdę, przestępcy wytaczają nam procesy i żądają odszkodowań za naruszenie dóbr osobistych, a dodatkowo mogą nas jeszcze oskarżyć z paragrafu 212 Kodeksu karnego i za to co piszemy możemy iść do więzienia. Stwierdziłem, że tak dalej nie może być i napisałem książkę fikcyjną, ale odpowiadającą o prawdziwych mechanizmach przestępstw. Liczyłem, że „Wyrok” zyska w Polsce czytelników ciekawych tego świata, oczekiwałem, że spowoduje debatę czy książka opisuje prawdziwe mechanizmy, a jeśli tak to czy nie żyjemy w republice bananowej.

Rozmawiał Mateusz Rawicz

Mariusz Zielke, były dziennikarz śledczy „Pulsu Biznesu”, laureat nagrody Grand Press, pisarz.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.