Ksiądz Jancarz: człowiek-orkiestra. Służył wielkiej sprawie

fot.Wydawnictwo FRODO
fot.Wydawnictwo FRODO

Kto pamięta Nową Hutę w latach 80-tych, ten wie, że jeden człowiek nadawał tam ton. Tym człowiekiem nie był żaden sekretarz Partii, ani przodownik pracy – to już nie były czasy dzielnych junaków z Ochotniczych Hufców Pracy. Nie był nim nawet działacz „Solidarności” –owszem, wielu pamięta postaci Władysława Hardka (pierwszego członka TKK z ramienia małopolskiej „Solidarności”) czy słynnej „czwórki z TKRH” (Mieczysława Gila, Edwarda Nowaka, Stanisława Handzlika i Jana Ciesielskiego).Ale najważniejszy, bez dwóch zdań, był ks. Kazimierz Jancarz, wikary parafii w Mistrzejowicach pw. błogosławionego (od 1982 r. – świętego) Maksymiliana Kolbe.

Człowiek był naprawdę nietuzinkowy. Żeby to uzmysłowić, przytoczę tu jedno z moich nielicznych z nim spotkań. Był rok 1988, w Hucie Lenina wybuchł strajk. Strajk był nielegalny, media o nim nie informowały. Byłem wtedy dziennikarzem „Tygodnika Powszechnego”. Szybko zgodziliśmy się w redakcji, że potrzebujemy informacji o strajku z pierwszej ręki, nawet jeśli żaden materiał na ten temat nie zostanie opublikowany (cenzura …). Zgłosiłem gotowość przedostania się na terem Kombinatu i to zostało zaakceptowane.

Któregoś ranka pod koniec kwietnia zapukałem do drzwi mieszkania ks. Jancarza na plebanii mistrzejowickiego kościoła. W jego zagraconym pokoju, pełnym najdziwniejszych sprzętów przebywało oprócz księdza kilku młodych ludzi. Jeśli mnie pamięć nie myli, był wśród nich tego dnia Jarosław Potasz. Odbyliśmy z księdzem szybką naradę. Ksiądz i jego młodzi współpracownicy byli zgodni, że trzeba dla mnie wyprodukować fałszywą przepustkę pracownika Kombinatu i muszę z nią wmieszać się w tłum robotników drugiej zmiany idących do pracy. Wszystko dobrze, ale skąd wziąć taką przepustkę? – pomyślałem. A może nawet to głośno powiedziałem?

Ksiądz Kazimierz spojrzał na mnie z lekko ironicznym uśmiechem. –Masz zdjęcie legitymacyjne?- zapytał. Dałem mu takie zdjęcie. Ksiądz usiadł przy biurku, wyjął z szuflady bristol, nożyczki, kolorowy tusz, piórko. Liternictwo, jakaś ramka, pieczątka wykonana bodaj z rewersu drobnej monety, moje zdjęcie. Wprawnymi ruchami ręki w ciągu paru minut stworzył produkt, który z odległości kilku metrów łudząco przypominał dokumenty, jakimi posługiwali się pracownicy Huty.

Któryś z młodych od księdza zawiózł mnie pod Kombinat, tam przekazał mnie pod opiekę jakieś swojego znajomego idącego do pracy na II zmianę. Ten powiedział mi, jak mam się zachowywać. Razem z nim i w tłumie innych przeszedłem koło dyżurki, niedbałym gestem pokazując z strażnikowi dokument. Za chwilę byłem na Wydziale Zgniatacz, gdzie mieścił się komitet strajkowy.

Dokładnie taka historia – choć nie moja - jest opisana na łamach albumu poświęconego postaci ks. Jancarza. I wiele innych historii – zuchwałych, śmiesznych, zawadiackich, bezczelnych, ale niekiedy patetycznych i pryncypialnych. Bo taki właśnie był ks. Jancarz. Służył wielkiej sprawie, a w tej służbie poczynał sobie bardzo oryginalnie.

Nikt nie zliczy jego duszpasterskich inicjatyw w Mistrzejowicach, ale każdy pamięta słynne czwartki – msze św., a po nich długie spotkania na tematy rozmaite, ale zawsze jakoś związane z „Solidarnością”. A „Solidarność” wtedy nominalnie nie istniała, rozwiązania w stanie wojennym. Nominalnie nie istniała też w mediach i w oficjalnym dyskursie. Ale żyła i oddychała pełną piersią w Mistrzejowicach. Trudno przecenić wartość tej niszy, stworzonej przez ks. Jancarza, w której ludzie mogli być wreszcie autentyczni. Nikt nie zliczy jego inicjatyw pozaduszpasterskich – ale trudno nie pamiętać ChUR-u, czyli Chrześcijańskiego Uniwersytetu Robotniczego. Naukowcy do nauki, robotnicy do roboty – taka była faktyczna polityka władz, podczas gdy tu wykuwała się autentyczna więź. **Więź, która była komunistom solą w oku. Jaki był klucz do tej postaci? Autorzy albumu wybrali cytat z wypowiedzi ks. Jancarza:

Jeżeli stracisz pieniądze, to nic nie stracisz, jeżeli stracisz zdrowie, to stracisz połowę, a jeżeli stracisz odwagę, to stracisz wszystko.

Taki był ks. Kazimierz Jancarz.

Roman Graczyk

Ksiądz Kazimierz, koordynacja projektu: Piotr Warish, Wydawnictwo FRODO Studio, Stowarzyszenie Sieć Solidarności, Kraków 2014.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.