Problem zagrożenia islamem w Polsce istnieje, jednak diagnoza jest chybiona.
Jeśli od końcówki XIV wieku do początku XX wieku żyjąc wśród chrześcijan nie nawrócili się, nie wyrzekli islamu, to może jest się czym niepokoić?
— stwierdził publicysta „Rzeczpospolitej”. Dominik Zdort, zastanawiając się nad „kuszącym” pomysłem deportacji polskich Tatarów.
Swój tekst Zdort napisał kilka tygodni temu, ale dopiero teraz, nieoczekiwanie, zdobył specyficzną popularność, a na jego autora posypały się gromy. Aż trudno wyobrazić sobie, by ktoś nawet przez chwilę poważnie rozważał wysiedlenie polskich Tatarów, uznając, że skoro odbiegają od standardowej wersji Polaka — katolika, to są z definicji elementem niepewnym. Do tej pory hasła „wypędzenia Tatarów”, były domeną trolli na forach internetowych, a i tam raczej nie mogły liczyć na poparcie.
Moim krajem jest Polska. Nie mam innego. Mogę pokazać, kim są moi przodkowie. Mam herbarze i dokumenty. Wiem dokładnie, kim był mój dziadek i pradziadek. Czy ci, którzy najgłośniej na nas krzyczą, mogą o sobie powiedzieć to samo?
— mówiła mi Dżenneta Bogdanowicz, Tatarka z Kruszynian na Podlasiu, z którą rozmawiałam kilka miesięcy temu.
Nie trzeba znać Tatarów, wystarczy znać polską historię, by wiedzieć, jak w ciągu wieków potomkowie uchodźców ze Złotej Ordy zasłużyli się dla Rzeczypospolitej. Pod Wiedniem dowiedli, że identyfikują się z nią bardziej, niż ze swymi braćmi w islamie.
Czy znaczy to jednak, że już na wieki wieków polscy Tatarzy będę odporni na indoktrynację ze strony radykalnego islamu? Takiej gwarancji nikt dać nie może. Ale jak do tej pory udało im się tym wpływom oprzeć.
To dość ciekawa historia: nieoficjalnie niektórzy Tatarzy przyznają, że musieli zrezygnować z przyprowadzania dzieci na nauki koraniczne do domów modlitwy prowadzonych za saudyjskie pieniądze.
Zorientowaliśmy się, że uczy się tam arabskich obyczajów. A tego absolutnie nie chcemy. Teraz tatarskie dzieci uczą się islamu w szkołach
— powiedział mi, zastrzegając anonimowość, jeden z tatarskich działaczy.
Dla trzydziestodziewięciomilionowej Polski zagrożenie ze strony trzytysięcznej wspólnoty tatarskiej wydaje się minimalne. Znacznie bardziej powinniśmy się bać mało zdiagnozowanego problemu konwertytów.
Karolina R, dwudziestoparoletnia Polka mieszkająca w Berlinie, wychowała się w spokojnej, mieszczańskiej rodzinie. Katolickiej, rzecz jasna. Jej życie przebiegało banalnie, aż do momentu kiedy poznała i poślubia Algerczyka i zaczęła działać na rzecz Państwa Islamskiego. Za wspieranie terroryzmu stanęła przed sądem. Brat Karoliny też przeszedł na islam i zginął jako „bojownik dżihadu ” w Iraku. Sprawę polskiego rodzeństwa opisał „Die Welt ”,
Słowiańskie blondyny, które zakładają hidżab i sfrustrowani młodzi ludzie, znajdujący sens życia w ideologii islamskiego fundamentalizmu to zjawisko, które naprawdę może nas niepokoić.
To tylko kwestia czasu, kiedy usłyszymy o podobnej historii w Polsce. A swoją drogą, kiedy Dominik Zdort pisze, że polscy Tatarzy to jednak „ zupełnie inna cywilizacja”, nie mógłby mylić się bardziej i oczywiste jest, że Tatara na oczy nie widział.
Nie zapomnę,jaki szok przeżył dziennikarz „Al Dżaziry”, który przyjechał do tatarskiej wsi, Kruszynian. Byliśmy w tym samym czasie gośćmi gospodarstwa agroturystycznego „Tatarska Jurta ”.
Obserwowałam wysłannika Al Dżaziry w czasie śniadania : jak zahipnotyzowany patrzył na stół, na którym wystawiono coś, co wyglądało jak szynka. Co więcej było szynką i absolutnie nie chciało być czymś innym, stosownym dla muzułmanina.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/236051-deportowac-polskich-tatarow-pomysl-tak-szokujacy-ze-niektorzy-uznali-ze-to-jego-autor-zasluguje-na-deportacje