“Ida” wiecznie żywa

Fot. Kadr z filmu "Ida"
Fot. Kadr z filmu "Ida"

Do wielu zalet filmu Pawła Pawlikowskiego należy też to, że wywołuje dyskusję, której końca nie widać. Ludzie debatują o „Idzie” nie tylko między sobą, lecz także ze sobą. Ja sam krok po kroku, z tekstu na tekst zbliżam się do rozumienia filmu czasem polemizując z wcześniejszymi swymi opiniami. Próbuję wielkoduszności.

Prawicowi krytycy, zwłaszcza anonimowi komentatorzy w internecie, posądzają reżysera o złą wolę wobec Polaków. Nie sądzę. Dołożył starań, żeby uczciwie ocenić relacje polsko-żydowskie. Przyjął jednak żydowski punkt widzenia, który nie może być w zgodzie z polskim. Zresztą, polski punkt widzenia nie jest bardziej „obiektywny”. Jest polski, czyli „subiektywny” i nieostateczny, jak każdy inny, w tym także żydowski.

Dlaczego reżyser przyjął żydowski punkt widzenia? Być może z wyrachowania wiedząc, że to popłaca w świecie kina, który stworzyli i gdzie decydujący głos mają Żydzi. Jednak dużo bardziej przekonuje mnie, że postąpił z prawdziwej potrzeby serca. Ma polsko-żydowskie pochodzenie. A to jest dużo mocniejsza tożsamość, niż czysto polska. Dlatego poza krajem narzuca się prawie każdemu emigrantowi z „korzeniami”. Zawiera też więcej potencjału i więcej obiecuje spełnień talentu.

Moim zdaniem, na głębszym planie „Ida” przedstawia syntezę stosunków polsko-żydowskich w całej naszej wspólnej historii ukazaną z punktu widzenia uczciwego Żyda, który wychował się w Polsce. Co prawda - fabuła ulokowana jest w latach 1960, ale dlatego, że wtedy Pawlikowski jako chłopiec żył w naszym kraju i tak zapamiętał, co ukazuje z niejakim sentymentem. Powraca do dzieciństwa, które dla wielu ludzi jest najlepszym czasem w życiu.

Nie mógł to być szczęśliwy powrót do utraconego raju, gdyż nasza ziemia została naznaczona Zagładą, zwieńczeniem stuleci antysemityzmu. Doprowadziła do skrajności wybory życiowe, przed jakimi stawali Żydzi w całości swoich dziejów. Mieszkali w cieniu Kościoła i przyjmowali chrzest nie tyle z przekonania, ile z oportunizmu. Jak to można wyrazić? Ida trafia do klasztoru dla przechowania przez okupację niemiecką. Nie poszła tam z powodu wiary; została wysłana w celu przeżycia. To budzi wdzięczność, Pawlikowski ukazuje więc zakonnice jako dobre kobiety zaś matkę przełożoną jako wrażliwą i rozumną.

W „Idzie” nie widzę wrogości do Kościoła, choć szerzył antysemityzm do II wojny światowej a doktrynalny aż do soboru watykańskiego II. Lecz Pawlikowski niezależnie od tego, w co wierzy lub nie wierzy, wyraźnie uważa katolicyzm za część swego dziedzictwa kulturalnego, jako także Polak.

Po wojnie Ida ma wybór: zostać zakonnicą w cudzej wierze lub porzucić klasztor ale pozostać w Polsce albo wyemigrować do Izraela. To typowa sytuacja Żydów w całej ich historii. Wyboru tak poważnego musi dokonać młodziutka dziewczyna – bo życie we wrogim świecie zmusza ich do dojrzałości ponad wiek.

Zgorzkniała a rozpustna ciotka Idy wysyła polskich patriotów na śmierć jako komunistyczna prokurator. Po części dla idei a po części mści się za to, że polski chłop zabił rodziców w czasie okupacji. Widać syndrom żydokomuny w podłej krasie. Ideowy motyw budowy lepszego świata miesza się z nienawiścią i pogardą dla Polaków, którym kolby karabinów sowieckiego sołdata będą otwierać umysły, jak twierdził Tadeusz Kroński.

Nie można zapomnieć sceny, kiedy polski chłop morderca stoi w wykopanym przez siebie dole i patrzy w górę, gdzie stoi kamera. I gdzie stoi reżyser na planie. To jego punkt widzenia. Tak też w historycznym skrócie widzi Polaków prokurator morderczyni sądowa. Oboje widzą groźnego prymitywa w jamie, który chciał przejąć żydowski majątek. To jest wymowne ujęcie. Sądzę, że tak postrzegali i między sobą oceniali Żydzi - ciemny i leniwy polski lud oraz większość szlachty. Sami studiowali Pismo od dwóch tysiącleci, wśród mężczyzn nie było analfabetów, byli nader inteligentni, okazywali niezwykłą pracowitość i pomysłowość, by przeżyć w każdych warunkach. Od czasu do czasu narażając się na grabieże majątku albo mord.

Ale Pawlikowski nie uważa, żeby to był wystarczający powód mordów sądowych na Polakach. Każe towarzyszce prokurator popełnić samobójstwo. To jego osąd tego rodzaju postaci przed nawróceniem się żydokomuny na liberalizm Unii Wolności. Wprawdzie prokurator Wolińska, na której wzorował ciotkę, nie popełniła samosądu nad sobą. Dostarczyła reżyserowi tylko ogólnej inspiracji dla obrazu szerszego zjawiska, które w filmie ocenił on surowo.

Moim zdaniem „Ida” nie jest filmem antypolskim, jak twierdzą komentatorzy na prawicy. To tylko film narkęcony z innego punktu widzenia, niż polski. Pozwala nam wejrzeć w umysłowość polskich Żydów. Skoro tak nas widzą, trzeba się nad tym zastanowić. Zrobić rachunek sumienia. Rozwijać umysły. Pracować mądrzej i więcej.

Niestety, w „Idzie” nie ma okupacji niemieckiej. Nie widać, że głównymi sprawcami Zagłady byli Niemcy. Dla nas to oczywiste, ale dla wielu zagranicznych widzów powstanie wrażenie, że Polacy mają zwyczaj mordowania Żydów. Dlatego Reduta Dobrego Imienia wystąpiła z apelem do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, aby przed filmem dać planszę z wyjaśnieniem sytuacji w II wojnie światowej. Podpisało to 52 tysiące obywateli. Ale rzecznik PISF stwierdził: „Instytut nie ma prawa ingerowania w kształt artystyczny filmów. Wolność twórców do subiektywnej wizji artystycznej jest niepodważalną wartością konstytucyjną.” No cóż, skoro o Konstytucji mowa, warto pamiętać, że według ustawy zasadniczej na terytorium Rzeczpospolitej suwerenem jest Naród. Jest to naród polski. A Instytut także nosi w nazwie „Polski”.

To jest moje kolejne przybliżenie do zrozumienia „Idy”. Kto wie, do czego jeszcze dojdę.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.