Lider zespołu Voo Voo, Wojciech Waglewski podkreśla, że w we współczesnej Polsce najbardziej niepokoi go nienawiść. Artysta zaskakuje jednak wyborem dni, w których wspomniana „nienawiść” ma się jego zdaniem materializować.
Wydawało mi się, że po 1989 roku polityka się ode mnie odczepi. Bo przedtem wchodziła w moje życie z buciorami na okrągło. Ale z czasem polityka stała się częścią mediów. I nasi posłowie bardzo chętnie w to weszli. Dzisiaj prześcigają się we wzajemnej nienawiści. A im bardziej politycy agresywni - tym więcej takiej dresiarskiej nienawiści w nas. Ja rozumiem, że trzeba się spierać. Ale w naszej wersji budzi to niechęć i niepokój
— mówi Waglewski w wywiadzie dla „Dziennika Polskiego”.
Zdaniem muzyka to poglądy polityczne zaczęły w największym stopniu determinować to, jak kogoś postrzegamy.
Doszliśmy do tego, że poznając kogoś, nie pytamy, czym się zajmuje, tylko z jaką opcją polityczną sympatyzuje. Dopiero wtedy możemy z nim dalej rozmawiać. To jest totalna paranoja. Najbardziej widać to przy okazji trzech dni w roku: 10 kwietnia, 11 listopada i 13 grudnia. Wtedy znów nienawiść wychodzi na ulice. A ja mam już to za sobą w latach 80. I drugi raz nie chcę wchodzić do tej samej rzeki
— grzmi Waglewski.
Zdaniem lidera Voo Voo takie wydarzenia mają destrukcyjny wpływ na ludzi i przestrzeń publiczną.
Dlatego w te dni najchętniej bym wyjeżdżał poza Warszawę. Bo tutaj, niestety, przerodziło się to w kompletny paraliż miasta i umysłów
— puentuj artysta.
Mityczna „nienawiść” o której wspomina Waglewski ma jednak swoje podłoże. Szkoda, że muzyk nie dostrzega w sprzeciwie wyrażanym przez społeczeństwo choćby 10 kwietnia reakcji na nadużycia władzy. Tym bardziej, że jak sam wspomina - pamięta lata 80. Cóż, nie pierwszy to przypadek gdy osobiste powodzenie w III RP zaburza moralny i etyczny kompas.
gah/dziennikpolski24.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/228558-wojciech-waglewski-lewituje-w-odmetach-szalenstwa-10-kwietnia-11-listopada-i-13-grudnia-na-ulice-wychodzi-nienawisc