Gratka dla wielbicieli Tolkiena. Trzecia część "Hobbita" wchodzi do kin

Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe

Hobbit: Bitwa Pięciu Armii”, trzecia część nowej trylogii nowozelandzkiego reżysera Petera Jacksona, wejdzie do polskich kin 25 grudnia. W obsadzie są m.in.: Martin Freeman, Ian McKellen, Richard Armitage, Orlando Bloom, Christopher Lee i Cate Blanchett.

Pierwsza część zrealizowanej przez Jacksona ekranizacji powieści J.R.R. Tolkiena (wydanej w 1937 r.), film „Hobbit: Niezwykła podróż”, miała premierę w grudniu 2012 r., a część druga, „Hobbit: Pustkowie Smauga”, w grudniu 2013 r. W „Hobbicie” przedstawione są wydarzenia poprzedzające o 60 lat te z „Władcy Pierścieni”.

Główny bohater, młody hobbit Bilbo Baggins (w jego roli w filmie Martin Freeman), razem z trzynastoma krasnoludami i czarodziejem Gandalfem (Ian McKellen) podejmuje niebezpieczną wyprawę do Samotnej Góry. W jaskini Golluma znajduje magiczny pierścień, który czyni go niewidzialnym. Podróż ma na celu odzyskanie krasnoludzkiego królestwa Ereboru - i wspaniałych skarbów ukrytych w jego korytarzach - ze szponów smoka Smauga. Przewodzący kompanii krasnoludów książę Thorin (Richard Armitage), potomek władców Ereboru, pragnie odzyskać ojczyznę i tron.

Początek wyprawy Jackson pokazał w pierwszym filmie. W części drugiej, utrzymanej w bardziej mrocznym tonie, drużyna kontynuuje podróż na wschód - raz po raz zmuszana do walki, bo czyhających po drodze niebezpieczeństw jest coraz więcej. Niebezpieczni okazują się m.in. elfowie leśni, których władcą jest król Thranduil (Lee Pace), ojciec Legolasa (Orlando Bloom). W grupie, która staje na drodze drużyny, są m.in. Legolas oraz kobieta-elf Tauriela (Evangeline Lilly). Po wielu przygodach nad drużyną zawiśnie groźba podziału. Część będzie musiała zostać w zamieszkałym przez rasę ludzi Mieście na Jeziorze.

Zwieńczeniem wyprawy do Samotnej Góry - pod którą krasnoludowie z plemienia Durina założyli królestwo Erebor i swoje wielkie kopalnie - staje się spotkanie ze Smaugiem. Zwabiony wieściami o zgromadzonych tam bogactwach, smok zaatakował Erebor, zabił mieszkańców i urządził sobie legowisko w olbrzymim kopcu złota, usypanym we wnętrzu góry.

Scenariusz filmowej trylogii „Hobbit” napisali wspólnie: Fran Walsh, Philippa Boyens, Peter Jackson i Guillermo Del Toro. W scenariuszu uwzględniono nie tylko wydarzenia z książki „Hobbit”, ale także dodatki do powieści „Władca Pierścieni”. Autorem zdjęć, nakręconych w większości w Stone Street Studios na półwyspie Miramar Peninsula w Nowej Zelandii i na kilku nowozelandzkich wyspach, jest operator Andrew Lesnie.

Trzecia część pierwotnie miała być zatytułowana „Hobbit: Tam i z powrotem”, w kwietniu tego roku Jackson ogłosił jednak, że zmienia tytuł na „Hobbit: Bitwa Pięciu Armii”. W finałowej dla całej historii wielkiej bitwie o Erebor - mający strategiczne znaczenie dla całego Śródziemia - biorą udział m.in. armie krasnoludów, elfów, orków oraz ludzie z Miasta na Jeziorze, którym - po tym, jak po ataku przeprowadzonym przez Smauga znika burmistrz - przewodzi łucznik Bard (Luke Evans).

Galadriela (Cate Blanchett), Saruman (Christopher Lee) i Elrond (Hugo Weaving) łączą siły, by przeciwstawić się duchowi Saurona.

W trzeciej części „Hobbita” bardzo ważną rolę odgrywają m.in. trzej bohaterowie: Bilbo, Gandalf oraz Thorin.

Kluczową postacią okazuje się ten ostatni - scenarzystka Fran Walsh nazywa go „szlachetnym bohaterem ze skazą”, którego „historia jest poruszająca, tragiczna”. Choć otoczony przez bliskie mu krasnoludy, Thorin pozostaje przez cały czas samotny. Ponadto po odzyskaniu skarbu przodków niepokojąco się zmienia. Staje się ofiarą złota. Zaślepiony przez chciwość, oddala się od przyjaciół. Coraz trudniej rozpoznać w nim dawnego szlachetnego wojownika.

Grający tę postać Armitage opowiadał: „Thorin chce pomścić śmierć ojca. To staje się dla niego ciężarem, który trudno samotnie unieść. Wydaje się dumny, wręcz arogancki. Paranoiczne przekonanie, że nie jest wystarczająco dobrym przywódcą, wiedzie go jednak na manowce. (…) Thorin odzyskał królestwo, spełnił swoje marzenie, dostał szansę, by zostać wielkim władcą, ale zapłacił za to ogromną cenę - cenę paranoi, chciwości, odseparowania od przyjaciół. Kontakt ze złotem zatruł jego duszę”. „Mimo wszystkich swoich pomyłek Thorin ma charyzmę, która potrafi natchnąć jego kompanów do działania” - zaznaczył Armitage.

Freeman, wcielający się w Bilba, którego z Thorinem połączy prawdziwa przyjaźń, mówił z kolei o tych bohaterach: „Ich relacje były burzliwe, z czasem jednak stały się serdeczne. Teraz Bilbo zaczyna rozumieć, że traci przyjaciela, bo Thorinem zaczynają rządzić chciwość i strach. Strach, by niczego nie stracić oraz strach, by nie musieć nikomu niczego dawać. Thorin pragnie zatrzymać skarb za wszelką cenę”.

Postacią pod pewnymi względami przypominającą Thorina jest król elfów Thranduil. Razem ze swoją armią przybywa on do miasta Dal na spotkanie z ludźmi, nad którymi ciąży widmo wojny. Elfickiemu władcy nie chodzi jednak tylko o to, by bronić Środziemia przed siłami mroku. Grający Thranduila Lee Pace podkreślił, że jest to „skomplikowana postać: nie sposób odmówić mu mądrości, ale jest w nim także bezwzględność - aby osiągnąć cel, Thranduil gotów jest poświęcić krasnoludy, a także ludzi z Miasta na Jeziorze”.

Przy pracy nad „Hobbitem”, zrealizowanym w technice 3D (w polskich kinach film można będzie obejrzeć także w standardowej wersji 2D) specjaliści od komputerowych efektów współpracowali m.in. z firmą Weta Workshop (jej współwłaścicielem jest Peter Jackson), odpowiedzialną za scenografię, charakteryzację i kostiumy. Pokazując na ekranie finałowe wielkie starcie, Jackson - co podkreślają producenci filmu - nie chciał „oddawać szaleńczego tempa starcia i bitewnego zamętu, jak w poprzedniej trylogii, lecz postanowił szczegółowo ukazać przebieg i logikę bitwy z epickiej perspektywy, inspirując się uporządkowaną taktyką z czasów wojen napoleońskich”.

Płynność poruszania się postaci i naturalność ruchu były pod kontrolą specjalnie napisanych programów komputerowych. Modele komputerowe poszczególnych postaci poddawano wielokrotnym testom i korygowano w zależności od fazy ruchu i oświetlenia. Stworzono 5 tys. krasnoludów i elfów oraz ponad 40 tys. różnych odmian orków. Kluczowe miejsce bitwy - Ravenhill - redutę krasnoludów, gdzie toczą się ciężkie walki, zbudowano, skopiowano i uzupełniono komputerowo. Gęstą i bardzo realistyczną mgłę towarzyszącą wielu starciom stworzono również komputerowo

— opisują producenci.

Jackson podkreślał po realizacji: „Bardzo ważne było dla nas, by ściśle powiązać ze sobą obie trylogie. Widz powinien zrozumieć wpływ, jaki miała Bitwa Pięciu Armii na cały świat Śródziemia. Naszym zamiarem było, by publiczność mogła oglądać sześć filmów jako logicznie rozwijającą się sagę”.

Walsh uzupełniała:

Największym wyzwaniem było zachować ducha książki i jednocześnie sprawić, by klimat oraz styl tworzyły jedność z „Władcą pierścieni”. Zwracaliśmy baczną uwagę, by cykl „Hobbit” był opowieścią nieco bardziej „beztroską”, ale przecież w ostatniej części pojawia się ów mroczny i twardy ton, który znamy z „Władcy…”. Coraz mocniej akcentowane są kwestie władzy, odwagi, chciwości i poświęcenia”.

Philippa Boyens zwraca z kolei uwagę na słowa Galadrieli z pierwszej części „Hobbita”: „Coś rośnie w cieniu, coś się w nim skrywa i nie ujawnia”. „Oznacza to, że zło wzrasta bardzo długo niezauważone. Myślę, że ta myśl Tolkiena, iż zło potężnieje niedostrzegane, była niezwykle aktualna w jego czasach, ale jest też niestety aktualna dziś” - powiedziała Boyens.

Hobbit: Bitwa Pięciu Armii” trwa 144 minuty. Muzykę skomponował Howard Shore. Producentami filmu są m.in.: Peter Jackson, Fran Walsh oraz wytwórnia Metro-Goldwyn-Mayer.

bzm/PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.