Zanussi: "Zniewieściali mężczyźni, męskie kobiety - myślę, że marny by z tego wyrósł gatunek". WIDEO

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. youtube.pl
Fot. youtube.pl

O najnowszym filmie Krzysztofa Zanussiego było głośno zanim go nakręcił. Reżyser mówił wielokrotnie, że jego dzieło blokują wpływowe środowiska feministyczne. Wszystko przez to, że „Obce ciało” krytykuje agresywną odmianę feminizmu.

Film opowiada o młodym pracowniku korporacji prześladowanym przez przełożone-feministki. Reżyser opowiada się w nim za tradycyjnym podziałem ról w społeczeństwie, krytykuje konsumpcjonizm i przypomina o tym, że bez dbania o wartości nie ma postępu społecznego. W rozmowie z dziennikiem „Rzeczpospolita” Zanussi przyznaje:

Sacrum jest nam niezbędne, dlatego moi bohaterowie kilka razy w filmie się modlą. A to w dzisiejszym kinie jest rzeczą gorsząca.

Przed przystąpieniem do zdjęć w czasie Polskiego Festiwalu Filmowego w Londynie Zanussi przyznał:

Feminizm, według mnie, jest jak cholesterol - dobry i zły. Chciałbym bronić kobiety przed tym złym. W Polsce feminizm jest spóźniony. Obserwuję losy kobiet, które uwierzyły, że w walce o karierę, w pazerności na władzę, pieniądze, mają być jeszcze gorsze od mężczyzn. Ten feminizm walczy o zrównanie szans nie w prawach, co jest słuszne, ale w bestialstwie. Na szczęście kobiety są na to mniej podatne, ale kobiety biznesu czy władzy czasem mogą budzić grozę.

Na te słowa ostro zareagowała między innymi prof. Magdalena Środa, a reżyser miał później problemy z realizacją film.

Jak się ma inne poglądy, to się traci kredyt (zaufania - przyp.red.). Cóż, okazało się, że wykazuję niezgodność z główną linią. No więc jesteśmy tolerancyjni, ale tylko wobec podobnych do nas.

Prof. Środa nie miała wpływu na decyzje podejmowane przez PISF i pieniądze przyznawane na tworzenie nowych filmów, feministka nie zasiada w tym instytucie. Jednak jak mówi Zanusii.

(…) zasiadają jej zwolenniczki… pani Środa nazwał mnie Lepperem polskiej kultury, to pewnie jedno z drugim jakoś się łączy.

Jak doszło do tego, że reżyser negatywnymi bohaterkami swojego filmu uczynił kobiety. Co ma im do zarzucenia, co chce im wytknąć?

Wydaje mi się, że ten typ kobiety harpii wykształcił się w Europie Środkowej w momencie transformacji ustrojowej. Fala cywilizacyjna, która przyszła z zachodu, przyniosła emancypację. Ale kobiety ucierpiały wtedy najbardziej, bo wiele z nich bezkrytycznie uwierzyło w te nowe reguły. We Francji czy w Niemczech zmiany następowały stopniowo. U nas to była lawina i razem z awansem społecznym przyszły chromy, nikle, coache i wyjazdy do Hurgady, pieniądze i poczucie władzy. Kobiety, które na tym procesie skorzystały, często pochodzą ze wsi czy miasteczek, kupiły to w całości i bezkrytycznie. Nie ma nic złego w modernizacji, ale ona ma swoje złe strony i trzeba to wiedzieć.

Reżyserowi nie podoba się zacieranie różnic między płciami i przejmowanie męskich ról przez kobiety.

(…) radykalny odłam feminizmu żąda zacierania różnic między płciami we wszystkich kwestiach. Jestem przekonany, że to napięcie między płciami jest czymś bardzo konstruktywnym dla świata. Zniewieściali mężczyźni, męskie kobiety - myślę, że marny by z tego wyrósł gatunek

—podkreśla Zanusii.

Z perspektywy lat i własnego doświadczenia reżyser przypomina, że tylko chrześcijaństwo proponuje dzisiejszemu światu rozwiązanie dzięki któremu możemy się rozwijać jako społeczeństwo.

Ewangelia mówi, że chrześcijaństwo to głos sprzeciwu. Tak było jest i będzie. To głos sprzeciwu wobec ludzkiej słabości. Gdy świat materialny zostaje uznany za najważniejszy, wchodzi na miejsce Boga, chrześcijaństwo musi być z nim w konflikcie. Albo przestanie być chrześcijaństwem. (…) Jeśli jesteśmy zorientowani na dobro drugiego człowieka, to wszystko co robimy okazuje się dobre.

Problem w ty, że współczesny świat promuje dbanie tylko o dobro własne. A, to również reżyser wytyka w swoim najnowszym filmie, który 5 grudnia wchodzi na ekrany naszych kin.

ann/”Rzeczpospolita”

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych