Minister Omilanowska pod ostrzałem redaktora z GW. Rozmowa o roku polskim w Rosji, Golgocie Picnic i katolickich fundamentalistach

fot. wPolityce.pl/GW
fot. wPolityce.pl/GW

To jest możliwe tylko w Gazecie Wyborczej. Tylko na tych łamach może okazać się, że przy czytaniu wywiadu równie ważne i ciekawe co odpowiedzi są pytanie redaktora. A w tym konkretnym przypadku nawet ważniejsze. Przedstawmy zatem aktorów tego spektaklu: redaktor Roman Pawłowski, który rozmawia z minister kultury Małgorzatą Omilanowską.

Rząd odwołał Rok Polski w Rosji. Czego oczekuje pani po tej decyzji?

— pyta redaktor. Zatem pani minister odpowiada.

Ten gest ma przede wszystkim wymiar symboliczny. Mówimy o wycofaniu się Polski z projektu, który miał promować nie tylko polską kulturę, lecz także polską gospodarkę, zachęcać do inwestowania. Miał być całym zestawem wydarzeń, także politycznych i gospodarczych, wehikułem, którego celem miało być poprawienie relacji polsko-rosyjskich na różnych płaszczyznach. W świetle ostatnich wydarzeń szansa na pozytywne wykorzystanie takiego projektu jest żadna

— mówi Omilanowska, a jej wypowiedź jest bliźniaczo podobna do zdania wygłoszonego także na łamach Wyborczej przez prezydenta Bronisława Komorowskiego

Dalsza część wywiadu pozwala redaktorowi Pawłowskiemu rozwinąć skrzydła.

Zajęła pani zdecydowane stanowisko w obronie wolności twórczej po odwołaniu spektaklu „Golgota Picnic” na festiwalu Malta w Poznaniu. Jak ministerstwo zamierza bronić swobody twórczej? Da się zakończyć wojnę ideologiczną, która od jakiegoś czasu trwa w Polsce?

— pyta bez cienia stronniczości dziennikarz. „Wojna ideologiczna”?

Wolności słowa broni konstytucja i nie ma mocniejszego zapisu ustawowego niż akt prawny tej rangi. Potrzebny jest dialog między stronami konfliktu, bo radykalizacja postaw ideologicznych jest ogromnym zagrożeniem dla kultury

— próbuje pojednawczo odpowiadać pani minister. Redaktor Pawłowski jednak nie odpuszcza:

Tylko czy dialog jest możliwy? Protesty przeciwko „obrazoburczej” sztuce przejęli politycy prawicy, którym zależy na promowaniu siebie

— stwierdza dziennikarz.

Politycy chętnie wykorzystują pretekst, jaki dają im wydarzenia kulturalne. Ale okazuje się w praktyce, że dzieło, które jest przedmiotem sporu, nie jest w ogóle rozpatrywane, jest tylko okazją do pójścia na kolejną wojnę.

Jednym z rozwiązań może być uprzedzanie potencjalnego widza, że treści w spektaklu, filmie albo na wystawie mogą być dla niego raniące

— szuka rozwiązania minister Omilanowska.

W dalszej części rozmowy znów dzięki wyjątkowej przebiegłości redaktora udaje się wrócić z rozmową na właściwe tory.

Ale w wypadku „Golgota Picnic” tolerancji zabrakło po stronie katolickich fundamentalistów, którzy doprowadzili do odwołania spektaklu

— znów stwierdza, a nie pyta dziennikarz.

Moglibyśmy przywołać niejeden przypadek, kiedy tolerancji zabrakło po drugiej stronie

— odpowiada pani minister, chyba nie tak, jakby spodziewał się redaktor. No, jeśli tak, to może chciaż kolejne pytania ustawia dyskusje odpowiednio.

Nasilają się próby narzucania zasad religijnych nie tylko instytucjom kultury, lecz także służbie zdrowia, szkołom i uniwersytetom. Trwa ofensywa przeciw badaniom genderowym. Państwo świeckie w Polsce jest w odwrocie?

— tym razem pyta dziennikarz, znów bez cienia stronniczości.

Zarówno obecny minister kultury, jak i poprzedni w sytuacjach konfliktowych podejmowali właściwe decyzje zgodne z polityką państwa świeckiego. Czasami nawet wbrew osobistym przekonaniom

— odpowiada pani minister, znów chyba nie tak, jak trzeba. Przynajmniej w Wyborczej. Reszta jest już mniej ciekawa.

źródło: wyborcza.pl/Wuj

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.