Jeden z narratorów „Powstania Warszawskiego” mówi, że ujęcia, które kręci zaprowadzą go do „Hollywoodu”. Niestety zamiast tego trafia go niemiecka kula. Tak samo kończy wielu innych bohaterów filmu Jana Komasy i Jana Ołdakowskiego. A my to wszystko oglądamy, tak jak oglądaliśmy fabularne perełki Polańskiego, Munka czy Wajdy. Jest jednak zasadnicza różnica między każdym wyprodukowanym do tej pory filmem o wojnie, a dziełem Komasy oraz Muzeum Powstania Warszawskiego. Na tym filmie widzimy prawdziwą krew, łzy, śmiech, śmierć i zdewastowaną stolicę. I choć momentami chcemy odwrócić wzrok, to hipnotyzująca siła tego dzieła nie pozwala nam nawet na rozproszenie myśli.
„Powstanie Warszawskie” to pierwszy na świecie film non-fiction. I tak jak arcydzieło Trumana Capote „Z ziemną krwią”, które przemeblowało dosłownie literaturę, tak „Powstanie Warszawskie” powinno mieć wpływ na światową kinematografię. Mam nadzieję, że polskie instytucje zadbają by film miał najlepszą z możliwych promocji w krajach zachodnich. Ten film zasługuje na Oscara w kategorii dokument. Potrzebuje on jednak odpowiednich środków do „sprzedania” go światu. Polskie nie powinny żałować na to ani złotówki. Nie wyobrażam sobie bowiem by umiejętnie wypromowane tak fenomenalne dzieło, nie zrobiło wrażenia na świecie. I nie jest istotne, że ten obraz wymyka się wszelkim kategoriom filmowym, tworząc zupełnie odrębną, która pewnie teraz będzie eksploatowana. W pełnym znaczeniu tego słowa, mamy do czynienia z arcydziełem, i zasługuje ono na podróż do Hollywood.
Nie zamierzam pisać recenzji „Powstania Warszawskiego”. Nie umiem spojrzeć obiektywnie na ten film. Film, który jest tak nowatorski potrafię ocenić wyłącznie na płaszczyźnie emocjonalnej. Owszem, można pochylać się nad technicznymi aspektami benedyktyńskiej pracy jaką twórcy włożyli w ożywienie niemych, czarno białych, pourywanych ujęć. Można analizować sposób montażu, strukturę narracji, niesamowitego dubbingu opartego na ruchu warg nakręconych postaci i wreszcie oceniać siłę dialogów dwóch fikcyjnych braci kręcących materiał. Zdziwiłbym się jednak, gdyby ktokolwiek te aspekty filmu krytykował. Z uwagi na to, że zawodowo zajmuję się krytyką filmową, jestem uczulony na sztuczki mające wywołać określone emocje u widzów. Tym razem jednak oglądałem coś wyjątkowego: szczerego, pełnego pokory i prawdziwych emocji. Emocji zwykłych ludzi, wrzuconych w niezwykłe czasy.
Nie jest łatwo ten film oglądać. Przecież wiemy, że wielu z jego bohaterów naprawdę zginęło. Ludzie, których widzimy nie zdjęli ubrań, nie zmyli makijażów i udali się do swoich przyczep na planie filmowym. Od pierwszej minuty film jest więc gęsty od emocji, realność przytłacza, wbija w fotel, i w końcu w ostatnich ujęciach uderza w splot słoneczny. Ten film dusi, wskrzesza miasto, które już nie istnieje, ożywia bohaterstwo zwykłych ludzi, który są na nie skazani. To nie jest film ku pokrzepieniu serc. To nie jest też film potwierdzający pogląd, iż powstanie było bezsensownym zrywem. „Powstanie Warszawskie” to wejście w sam środek jednego najdramatyczniejszych i najbardziej przełomowych okresów historii Polski. Wejście namacalne i pozbawione bezpiecznej umowności, jaka charakteryzuje najbardziej realistycznie nakręconą fabułę.
Piotr Zaremba odebrał film przez przeżycia jego najbliższych , który ucierpieli w Powstaniu.
Ja po prostu jestem z tym miastem, z jego ówczesnymi mieszkańcami. (…) Ja mam i tę początkową hucpę i tę końcową rozpacz we krwi. I nie dam ich sobie odebrać. To moi bliscy odmawiali utrwalone tu modlitwy w piwnicy. To oni kozakowali na barykadach i to oni tracili w końcu nadzieję.
Trudno mi sobie wyobrazić jak film muszą odbierać osoby pamiętające Powstanie i jego bohaterowie. Ja nie dość, że nie mieszkam w Warszawie, to na dodatek nie kończyłem w Polsce liceum, gdzie mógłbym choćby otrzeć się o narodową martyrologię. „Powstanie Warszawskie” nie dość, że zmieniło sposób, w jaki będę patrzył na Warszawę, ilekroć będę chodzi po jej ulicach, to swoim uniwersalizmem lepiej uświadomiło mi czym są „demony wojny” niż jakikolwiek wojenny film. To zresztą znamienne bo film nie pokazuje walk, które mogliśmy oglądać u Wajdy czy Munka. Bliżej mu do tego, co pokazał Polański w „Pianiście”, kręcący powstanie z punktu widzenia ukrywającego się na poddaszu Żyda. Tutaj jednak operatorzy z AK są w samym centrum wydarzeń i pokazują z pietyzmem jak swoista ludzka maszyneria Warszawy wspólnie rzuciła rękawicę niemieckiemu okupantowi. Od kobiet wypiekających chleb, przez dzieci, starszych osób składających „domowe granaty”, aż po żołnierzy- cały przekrój Warszawy zmieścił się na taśmach, bohaterskich filmowców.
Jednocześnie jest to najbardziej przerażająca strona filmu Komasy i Ołdakowskiego. Poraża pogrzeb nieletniego powstańca. Poraża widok rozstrzelanych dzieci w ramionach matek. Poraża króciutkie ujęcie kilkuletniego dzieciaczka, które po skończonych walkach przemieszcza się po gruzach szukając mamy i taty. Poraża świadomość, że tak wiele uśmiechniętych, młodych ludzi, którzy reagowali z lekkim zawstydzeniem na kamerę nigdy nie wyszło żywych z gruzów miasta.
Jan Komasa niebawem pokaże fabularny film „Miasto 44”. „Powstaniem Warszawskim” postawił sobie bardzo wysoko poprzeczkę. Głęboko jednak wierzę, że oba filmy będą się uzupełniać, i nie zostaną sobie przeciwstawione. Tym filmem młody filmowiec udowodnił zresztą, że czuje kino i ma niebywały reżyserski instynkt. Skoro kilkakrotnie musiałem sam sobie przypominać, że nie oglądam fabuły, to znaczy, że mógł się nam narodzić talent na miarę legend z czasów „Polskiej Szkoły Filmowej”. Czy polscy decydenci filmowi i władze nie zmarnują tego wysiłku? Ten film może być wizytówką polskiego kina. Trzeba za wszelką cenę mu w tym pomóc.
Łukasz Adamski
——————————————————————————-
Przypominamy, że w naszym portalowym sklepie wSklepiku.pl, można jeszcze nabyć archiwalne numery miesięcznika „W Sieci Historii”!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+.
Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z
nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.
Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych
Używasz przestarzałej wersji przeglądarki Internet Explorer posiadającej ograniczoną funkcjonalność i luki bezpieczeństwa. Tracisz możliwość skorzystania z pełnych możliwości serwisu.
Zaktualizuj przeglądarkę lub skorzystaj z alternatywnej.