W ostatnich dniach głośno jest o sprawie Brendana Eicha. Współzałożyciel Mozilli, pod koniec marca został prezesem całej firmy. Szybko jednak okazało się, że nie będzie mógł pełnić swojej funkcji przez protest środowisk homoseksualnych. Eich popełnił bowiem coś znacznie gorszego niż „myślzbrodnię” u Orwella . Gejowscy totalniacy przypomnieli sobie, że prezes wpłacił 1000 dolarów na organizację prorodzinną. Po 10 dniach protestów tęczowych inkwizytorów Eich zrezygnował ze stanowiska. To nie pierwszy przykład na to jak „homofobia”, „aborcjofobia” czy każda inna fobia, oprócz chrystofobii ( znajdź mi człowieka, a znajdę na niego paragraf) jest przyczyną prześladowania za poglądy. Najbardziej przerażające jest jednak to, że ci, którzy arbitralnie przyznali sobie prawo do decydowania co wolno, a czego nie wolno powiedzieć zwyciężyli w tak relatywnie krótkim czasie.
Jestem świeżo po wydanej u nas w marcu lekturze wywiadu rzeki z 1985 roku, jaki przeprowadził Lawrence Grobel z pisarzem i celebrytą, w prawdziwym znaczeniu tego słowa, Trumanem Capote. Jeden z najbardziej kontrowersyjnych pisarzy amerykańskich XX wieku już w czasach amerykańskiego purytanizmu nie krył się specjalnie ze swoim homoseksualizmem i ekscentrycznym trybem życia. O tym jak szokująco wyzywającą był on osobą, można się przekonać oglądając dwa filmy oparte na fragmencie jego życia: „Capote” z oscarową rolą Philipa Seymoura Hoffmana oraz „Bez skrupułów” z jeszcze lepszym w roli pisarza Toby Jonesem. Capote przeszedł do historii jako autor wybitnej „Z zimną krwią”- książki, która zmieniła literaturę i spowodowała, że w końcu trafił on do panteonu pisarzy amerykańskich. Pierwsza w historii powieść non-fiction powinna być biblią reporterów i dziennikarzy uczących się warsztatu.
Capote choć był geniuszem, był jednocześnie osobą drażniącą i odpychającą. Zakochany w sobie, nie liczący się z uczuciami innych arogant i bufon przekonany o własnej wielkości nie bał się głosić haseł zupełnie niepopularnych w świecie amerykańskiego show biznesu, którego był jedną z ikon. Celowo użyłem słowa „niepopularne” na jego poglądy. Nie istniała wówczas bowiem pałka w postaci „poprawności politycznej”, której uderzenie w głowę powodowało natychmiastową cywilną śmierć. W tamtych czasach wolno mieć było „niepopularne” poglądy. W jednym ze swoich opowiadań Capote włożył w usta bohatera takie stwierdzenie: „Kobiety są jak muchy: sadowią się na cukrze, albo łajnie”. Grobel w wywiadzie-rzece zapytał czy nie jest to stwierdzenie zbyt obrażające kobiety, i czy nie dostrzega pozytywnych zmian jakie feministki w świecie zaprowadziły.
Nie wiem jakie zmiany te kobiety spowodowały. Nigdy tego rozumiałem. Jestem namiętnym czytelnikiem gazet, czytam ich przynajmniej trzy lub cztery, plus jakieś dziesięć czasopism tygodniowo. Mogę więc powiedzieć, że jestem całkiem nieźle poinformowany, a mimo to nie wiem, jakie zmiany kobiety miałyby spowodować ani też o co, we własnym mniemaniu, walczą
— powiedział Capote. Grobel przypomniał, że chodzi choćby o równą płacę za tę samą pracę, i przypomniał, że kobiety zarabiają mniej.
Widocznie jest po temu jakiś powód. (…) Mężczyzna pracuje ciężej
— powiedział Capote, który następnie w dosyć emocjonalny, infantylny i chamski sposób podał przykład fatalnej kobiety-lekarki, którą „powinno się zamknąć w klatce, wysłać do Hongkongu i sprzedać na targu niewolników”. Autor „Śniadania u Tiffaniego” i serdeczny przyjaciel feminizującej Marylin Monroe odniósł się też do poprawki zakazującej dyskryminację ze względu na płeć uchwalonej w latach 70-tych.
To wszystko kanciarstwo i bzdury. I biedny Ronald Reagan, włóczony końmi po ulicach, a w ogóle to czego chcą te stare klempy? Niech się cieszą, że mają dach nad głową. Ciekawa sprawa z tymi kobietami. Było kilka pisarek, ale czy były jakieś wielkie kobiety w innych dziedzinach?
pytał brutalnie przyjaciel Harper Lee, która pomogła mu przy pracy na „ Z zimną krwią”. Oczywiście nie przytaczam słów Capote by dowieść, że miał rację. Również uważam, że należy chwalić feministki za walkę o równą płacę dla kobiet. Niestety, gdy kobiety dawno temu uzyskały prawa równe mężczyzną, niepotrzebne feministki przerzuciły się na nowy front walki, i dziś mają twarz tak groteskowych postaci jak prof. Magdalena Środa. Homoseksualista Capote cierpiał też wyraźnie na strach przed kobietami, który wynikał z trudnego dzieciństwa i porzucenia przez ojca. Powołuje się na przykład Trumana Capote, bowiem pokazuje on idealnie jak bardzo daliśmy odebrać sobie wolność w przeciągu zaledwie 30 lat. Dziś żaden przedstawiciel show biznesu nie tylko nie wypowiedziałby takich sądów głośno, ale bałby się nawet zasugerować otarcie się o podobne poglądy. Każdy wie co grozi za użycie słów będących na indeksie słów zakazanych przez tęczowych totalitarystów. Ba, nie tylko słowa Capote, który notabene w wywiadzie dla „Playboya” mówił kiedyś o „żydowskiej mafii literackiej” pokazują jak niegdyś wyglądał dyskurs publiczny.
Również postawa Grobela, który słyszał również dziwaczne i niepopularne wnioski w rozmowach z Marlonem Brando dowodzi ducha czasów, który utraciliśmy. Grobel nie rozdziera szat, nie rzuca piorunami z krzykiem, że normy poprawności politycznej zostały złamane, a Trumanowi nie wolno mówić takich rzeczy. Pamiętacie, że takie czasy jeszcze istniały? Truman, który był bardzo bliskim przyjacielem domu Reaganów dziś na pewno nie mógłby zostać szefem Mozilli. W końcu nienawidził feministek i pewnie, takie wnioski z jego myśli wyciągnęliby na pewno „postępowcy”, popierał niewolnictwo i był antysemitą. Czy ktoś o takich poglądach ma prawo funkcjonować w przestrzeni publicznej?
Jeśli wolność słowa w ogóle coś oznacza, to oznacza prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć
— mawiał George Orwell. Czy te słowa cokolwiek dziś jeszcze znaczą?
Łukasz Adamski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/190227-warto-siegac-po-wypowiedzi-znanych-ludzi-sprzed-kilku-dekad-pokazuja-one-w-jak-zastraszajacym-tempie-tracimy-wolnosc