W rodzinie Lecha Wałęsy nie brakuje „dziwnych przypadków” i „zbiegów okoliczności”. Bo jak inaczej można odnieść się do kradzieży świeczki zapachowej przez Sławomira Wałęsę? Syn byłego prezydenta twierdzi, że został nieslusznie posądzony i jest niewinny.
Sławomir Wałęsa został zatrzymany przez ochroniarza dyskontu w niedzielę około godziny 19.30. Pracownik wezwał policję, bo podejrzewał, że klient ukradł świeczkę zapachową
—opisuje ten żałosny przypadek „Super Express”.
Do kradzieży doszło w jednym z dyskontów w Toruniu i na miejsce rzeczywiście przyjechała policja, która będzie badać sprawę. Doszło do wykroczenia.
Będziemy przesłuchiwać świadków i zabezpieczymy monitoring
—powiedziała w rozmowie z gazetą podinspektor Wioletta Dąbrowska, rzecznik prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Toruniu.
Potwierdzam, że zatrzymany przez ochronę to Sławomir W.
—przyznała.
Syn Lecha Wałęsy nie przyznaje się do winy i twierdzi, że to nieporozumienie, a on został niesłusznie oskarżony.
Nie ukradłem żadnej świeczki zapachowej. Miałem ją w kieszeni, bo w tym samym miejscu kupiłem ją dwa dni wcześniej. To musi być na monitoringu
—broni się Sławomir Wałęsa.
Dyskont do, którego poszedł na wieczorne zakupy, znajduje się nieopodal jego mieszkania. Mężczyzna przyznaje, że rzeczywiście w nim był, poszedł kupić piwo.
ann/se.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/337016-zalosny-przypadek-syna-lecha-walesy-se-donosi-ze-ukradl-swieczke-zapachowa-z-dyskontu