Aktorka podejrzana o kradzież biżuterii: Wyglądała jak świecidełka z supermarketu

Fot. policja
Fot. policja

Aktorka Olga O., podejrzana o kradzież biżuterii o wartości 50 tys. zł., wydała oświadczenie, w którym przekonuje, że medialne informacje na ten temat są „mocno przerysowane”. Twierdzi też, że nie miała pojęcia, jak cenne są pierścionki, które znalazła na parapecie w klubie fitness.

Czytaj więcej: Aktorka podejrzana o kradzież biżuterii. Zatrzymano ją po spektaklu

Przedstawiane zdarzenia na temat sytuacji z moim udziałem, która miała miejsce kilka miesięcy temu w klubie fitness, są mocno przerysowane i ich wydźwięk jest daleki od rzeczywistości

— pisze Olga O. w oświadczeniu rozsyłanym przez reprezentującą ją agencję do mediów.

Biżuterię, o której mowa w artykułach, znalazłam na parapecie w ogólnodostępnej sali ćwiczeń klubu fitness, kiedy nikogo już na niej nie było. Nie wyglądała ona dla mnie na przedstawiającą jakąkolwiek wartość, a bardziej jak świecidełka z supermarketu

— ocenia.

Nieprawdą jest, że zauważyłam ją wcześniej na ręce innej kobiety i czekałam na dogodny moment, gdy ją zdejmie. Jest to nieuprawniona manipulacja ze strony prasy. Nie znam i nie widziałam właścicielki tej biżuterii. W domu włożyłam ją do szafki (nie zakładając jej nigdy) i zapomniałam o tym zdarzeniu, nie zgłaszając już później tego w recepcji klubu fitness

— wyjaśnia.

Następnie po kilku miesiącach, po spektaklu w teatrze zgłosiła się do mnie policja w tej sprawie. Nie zastali mnie w miejscu zamieszkania, więc udali się do miejsca pracy, co jest standardową procedurą. Po wyjaśnieniu mi o co chodzi, przypomniałam sobie sprawę i od razu potwierdziłam, że rzeczy te znajdują się u mnie w domu i niezwłocznie je oddałam

— relacjonuje aktorka.

Zaznacza, że nie miała założonych kajdanek.

Nie było ku temu podstaw, gdyż wszystko odbywało się we współpracy z policją. Niczego nie ukrywałam, bo nie miałam czego ukrywać. Potwierdza to zapis monitoringu z klubu fitness, na którym zachowuję się swobodnie i normalnie, nie kryjąc się przed niczym. Świadczy to o braku złych zamiarów z mojej strony

— pisze Olga O.

Tłumaczy, że cała sytuacja spowodowana była jej zbyt lekkim podejściem do sprawy i roztargnieniem.

Pragnę przeprosić wszystkie osoby, które naraziłam na przykrość swoim zachowaniem. Mając jednak na uwadze naruszenia, których dopuściły się media w tym przypadku, bezpodstawnie ją rozdmuchując, zniesławiając moje dobre imię i narażając na szkodę, uruchomiłam stosowne środki prawne chroniące moje dobra osobiste

— kończy Olga O.

bzm/tvn24.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.