Zabójca 5-letniej córki był niepoczytalny?

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Drugi zespół psychiatrów ocenił, że 31-latek podejrzany o zabicie 5-letniej córki był niepoczytalny i musi być poddany przymusowemu leczeniu. Pierwszy zespół biegłych również orzekł niepoczytalność mężczyzny, ale uznał, że może on leczyć się na wolności.

Ciało 5-letniej dziewczynki znaleziono w połowie kwietnia w parku w Gdańsku-Brzeźnie. Dziecko zostało śmiertelnie pobite. Kilka godzin po znalezieniu ciała, zatrzymano ojca dziewczynki. Mężczyzna, który nadużywał alkoholu i narkotyków, przyznał się do zabójstwa, przebywa w areszcie. Pierwszy zespół biegłych, który go badał, uznał go za niepoczytanego, ale orzekł, że może się on leczyć na wolności. Prokuratura zdecydowała się zasięgnąć opinii innego zespołu biegłych.

W poniedziałek rzeczniczka prasowa gdańskiej prokuratury okręgowej, Grażyna Wawryniuk poinformowała, że prowadząca śledztwo w tej sprawie Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Oliwa, otrzymała opinię wydaną przez drugi zespół biegłych.

Wawaryniuk podała, że biegli, po zbadaniu mężczyzny i zapoznaniu się z aktami sprawy, orzekli, iż podejrzany w chwili popełniania czynu był niepoczytalny - nie miał możliwości rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem. Jednocześnie psychiatrzy stwierdzili, iż aktualny stan zdrowia psychicznego mężczyzny wymaga poddania go leczeniu w zamkniętym zakładzie leczenia psychiatrycznego.

Rzeczniczka dodała, że prokuratura analizuje zebrane w sprawie dowody i w najbliższym czasie zostanie podjęta „decyzja merytoryczna kończąca postępowanie przygotowawcze”.

Pierwszą opinię psychiatryczną w sprawie 31-latka prokuratora otrzymała pod koniec października. Po kilkutygodniowej obserwacji mężczyzny biegli uznali, że mężczyzna w chwili popełniania zabójstwa był niepoczytalny. Ocenili jednocześnie, że podejrzany - jeśli podejmie leczenie - nie będzie stanowił zagrożenia dla społeczeństwa. W myśl opinii specjalistów mężczyzna mógłby leczyć się stacjonarnie, w warunkach ambulatoryjnych. Biegli nie widzieli konieczności zastosowania środka zabezpieczającego w postaci umieszczenia mężczyzny w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.

Prokuratura uznała opinię za „wewnętrznie sprzeczną i niejasną”. Szefowa prokuratury Ewa Burdzińska wyjaśniała wówczas, że wątpliwości śledczych nie zostały rozwiane w czasie przesłuchania biegłych i w tej sytuacji zdecydowano o powołaniu drugiego zespołu biegłych złożonego z dwóch psychiatrów.

Za zabójstwo grozi kara pozbawienia wolności od 8 do 25 lat lub dożywocie. Jednak w momencie orzeczenia niepoczytalności sprawcy w chwili popełnienia czynu, nie ponosi on odpowiedzialności karnej. Zgodnie z prawem w takiej sytuacji postępowanie jest umarzane.

Jak ustalono, w dniu zabójstwa 31-latek wyszedł na własne żądanie z oddziału detoksykacyjnego jednego z gdańskich szpitali. Do placówki zgłosił się sam i przebywał tam dwa dni. Po wyjściu zjawił się w przedszkolu, z którego odebrał córkę. W tym samym czasie, gdy znaleziono ciało dziewczynki, jej matka skontaktowała się z policją zaniepokojona o los córki, której nie zastała w przedszkolu.

Badania toksykologiczne wykazały, że w momencie zatrzymania mężczyzna był pod wpływem marihuany oraz środków - głównie uspokajających, zaordynowanych mu na oddziale detoksykacyjnym.

Rodzice dziewczynki żyli w konkubinacie, wcześniej mieszkali razem, ale od pewnego czasu przebywali w dwóch różnych miejscach.

bzm/PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.