12 lat więzienia za śmiertelne potrącenie dziecka. Takiego wyroku żąda prokuraturta

Fot.zdjęcie ilustracyjne youtube.pl
Fot.zdjęcie ilustracyjne youtube.pl

O maksymalną karę 12 lat więzienia zawnioskowała prokuratura oraz oskarżyciel posiłkowy dla Mariusza N., który w 2013 r. śmiertelnie potrącił autem 13-letniego chłopca i uciekł z miejsca wypadku. Ukrywał się później we Francji, gdzie go zatrzymano.

Wyrok w tej sprawie - przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga, który rozpatruje sprawę w drugiej instancji - ma zapaść 10 września. W marcu Sąd Rejonowy w Otwocku - jako sąd pierwszej instancji - skazał mężczyznę na osiem lat więzienia i orzekł wobec niego dożywotni zakaz prowadzenia samochodów.

Odwołania złożyły prokuratura i oskarżyciele posiłkowi - bliscy ofiary, zdaniem których wymierzona w pierwszej instancji kara była zbyt łagodna. Od wyroku odwołała się także obrona - wnioskując o uchylenie orzeczenia sądu w Otwocku i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania.

Do wypadku spowodowanego przez 34-latka doszło w grudnia 2013 r. w Czarnówce pod Otwockiem. 13-latek z 16-letnią siostrą wracał poboczem drogi ze szkoły do domu, gdy potrącił go rozpędzony samochód. Kierowca uciekł, nie udzielając chłopcu pomocy. Dziewczynie nic się nie stało.

Gdy prokuratura wydała decyzję o postawieniu mężczyźnie zarzutów, N. był poszukiwany listem gończym, a po wiadomości, że ukrywa się za granicą - także na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Został zatrzymany na południu Francji w miejscowości Isola. W zatrzymaniu pomogło opublikowane w mediach jego zdjęcie. Sąd w Aix-en-Provence zgodził się na wydanie go Polsce.

W akcie oskarżenia prokuratura zarzuciła N. spowodowanie śmiertelnego wypadku i ucieczkę - za co grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów.

Właśnie o karę 12 lat więzienia zawnioskowała w piątek przed warszawskim sądem okręgowym strona oskarżająca. Prokurator Mariusz Ejfler wskazywał, że za surowszą karą przemawiają: waga czynu, postawa sprawcy oraz poczucie sprawiedliwości społecznej.

Kara wymierzona przez sąd rejonowy jest rażąco niska i nieadekwatna do stopnia zawinienia

—mówił z kolei reprezentujący bliskich ofiary mec. Mariusz Nikoniuk.

Broniący N. mec. Tomasz Janeczko wskazywał, że jego klient nie jechał brawurowo - przekroczył dopuszczalną prędkość najwyżej o sześć kilometrów na godzinę. Dodał, że uzasadnienie wyroku pierwszej instancji jest zbyt lakoniczne, zaś sąd ten nie ustalił wielu okoliczności tragicznego zdarzenia.

To, że wszystkich okoliczności nie da się wyjaśnić, to efekt tego, że oskarżony zbiegł z miejsca zdarzenia

—odpowiadał mec. Nikoniuk.

W rozpoczętym we wrześniu 2014 r. procesie przed sądem rejonowym N. przyznał się do ucieczki z miejsca wypadku i nieudzielenia chłopcu pomocy.

Co do winy za spowodowanie wypadku zdaję się na ocenę sądu

—dodał.

Zaznaczył, że nie wie, jak doszło do tragedii. Ocenił także, że jechał z prędkością 40-50 km/h, a widoczność była zła - robiło się już ciemno i unosiła się lekka mgła. Oskarżony przeprosił także rodzinę ofiary.

Nie byłem pod wpływem narkotyków lub alkoholu

—zaznaczał.

N. w przeszłości był skazany za podobne przestępstwo; w 2002 r. potrącił człowieka i uciekł z miejsca wypadku. Sąd skazał go na karę dwóch lat i sześciu miesięcy więzienia; otrzymał również zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na 5 lat.

ann/PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.