Metodą "na wnuczka" oszukali kilkadziesiąt osób. Namawaili też osoby, do których dzwonili, by wzięły szybką pożyczkę w banku

Fot.zdjęcie ilustracyjne PAP/Leszek Szymański
Fot.zdjęcie ilustracyjne PAP/Leszek Szymański

Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się proces dwóch mężczyzn oskarżonych o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej dokonującej oszustw metodą „na wnuczka”. 19 osób straciło w ten sposób łącznie ponad 250 tys. zł.

Wcześniej dwóch innych współoskarżonych dobrowolnie poddało się karze, a wyroki wobec nich zapadły przed Sądem Okręgowym w Koszalinie.

Według aktu oskarżenia, grupa działała od początku października do 20 listopada 2013 roku na terenie Koszalina, Kołobrzegu, Konina, Łodzi, Zgierza, Płocka, Piotrkowa Trybunalskiego, Siedlec, Bielska Podlaskiego i Białegostoku.

Oszustwa były dokonywane - jak to określają śledczy - zmodyfikowaną metodą „na wnuczka”. Polegała ona na tym, że jeden z mężczyzn dzwonił na telefon stacjonarny do osób w podeszłym wieku, przekonywał, że jest członkiem rodziny i prosił o udzielenie mu pożyczki, bo znalazł się w trudnej sytuacji.

Po nim do tej samej osoby dzwonił kolejny członek grupy, tym razem podający się za funkcjonariusza Centralnego Biura Śledczego. Ten mężczyzna mówił, że przed nim dzwonił oszust i prosił o pomoc w jego zatrzymaniu. Owa pomoc miała polegać na przekazaniu pieniędzy oszustowi, ale w ramach akcji rzekomo monitorowanej i zabezpieczanej przez policję. Pieniądze zaś miały być po akcji zwrócone.

W niektórych przypadkach oszuści starali się nawet namówić osoby, do których dzwonili, by wzięły szybką pożyczkę w banku, aby - rzekomo - pomóc w ujęciu przestępców przekazując im te pieniądze.

Łącznie w sprawie występuje 42 pokrzywdzonych (osób, które przekazały pieniądze lub od których usiłowano je wyłudzić). Kwoty przekazane oszustom wahały się od 1 tys. zł do 30 tys. zł.

Zarzuty postawione oskarżonym dotyczą udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, której celem działania było usiłowanie bądź dokonanie oszustw na szkodę osób fizycznych a także tzw. prania brudnych pieniędzy.

Łączna kwota we wszystkich zarzutach (wyłudzenia bądź usiłowania, czyli przypadki gdy do przekazania pieniędzy nie doszło), to ponad 555 tys. zł oraz 800 dolarów. Od 19 osób oszuści odebrali ponad 250 tys. zł.

Jak ustaliła prokuratura, pieniądze były przesyłane potem do różnych osób w Wielkiej Brytanii i od razu tam wypłacane. W ten sposób za granicę wysłano ponad 209 tys. zł.

To nie my dzwoniliśmy. Byliśmy tylko zwykłymi osobami, które szły, odbierały i przekazywały pieniądze dalej

—mówił w piątek przed białostockim sądem jeden z oskarżonych, który tylko częściowo przyznał się do zarzutów, nie przyznając się m.in. do działania w zorganizowanej grupie przestępczej.

Prokuratura ma w planie przesłuchanie w tym procesie ok. 50 świadków.

ann/PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.