Teoretyczne państwo w praktyce. Zastraszeni świadkowie masowej wycinki drzew publicznie przepraszają bandytów

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot.zdjęcie ilustracyjne wPolityce.pl
Fot.zdjęcie ilustracyjne wPolityce.pl

Byli świadkami masowej wycinki drzew pod Wołczynem (woj. opolskie), mają dość podpaleń i pogróżek więc zdecydowali się publicznie przeprosić bandytów. To niestety nie jest żart, tylko historia, która pod Kluczborkiem rozgrywa się od kilku miesięcy.

Nielegalna wycinka drzew, w tym kilkusetletnich dębów rosnących na prawnie chronionym terenie Natura 2000, zaczęła się w styczniu 2014 roku i trwała do stycznia tego roku. Policja zapewniała, że zebrała na miejscu ślady i dowody, które pomogą ustalić sprawcę. Sprawą zajęła się też prokuratura. I co?

Nie podpalajcie nas już więcej, przepraszamy za zeznania przeciwko wam, to się już więcej nie powtórzy

—zapewniają zastraszeni i załamani wielomiesięcznym nękaniem świadkowie wycinki drzew.

Apeluję do tego pana, który zlecał wycinki drzew, a teraz zleca podpalenia, żeby dał nam święty spokój. My go serdecznie przepraszamy za nasze zachowanie, że zeznawaliśmy jako świadkowie.

— oświadczył w rozmowie z portalem nto.pl Wiesław Walczak, wiceprezes spółki Promex w Rożnowie.

To on i jego pracownicy byli świadkami w sprawie i składali zeznania.

Ten pan udowodnił, że jest wielkim mocarzem w tym państwie, a my jesteśmy tacy malutcy. Nas podpalają, policja przyjeżdża, pisze protokoły, tworzą tylko tony makulatury

—dodaje mężczyzna.

Pracownicy firmy mają dość ciągłego lęku i podpaleń. Do pierwszego doszło w maju 2015, przed pierwszą rozprawą w sądzie. Podpalono wtedy majątek firmy. Ostatnio w czasie czwartego podpalenia spłonęły maszyny rolnicze o wartości ponad miliona złotych! Firma Promex jest na skraju bankuctwa.

Inny ze świadków nielegalnej wycinki drzew ekolog Adam Ulbrych także zapowiedział, że już nie będzie składał zeznań. Jemu bandyci podpali dom. Śledztwo w tej sprawie umorzono, a mężczyzna nie mając gdzie się podziać zamieszkał w barakowozie.

Naraziłem się, to spalili mi dom. Dlatego ja nie mam pretensji do sprawców wycinki, ale do urzędników z Wołczyna, że tak długo pozwalali na ten proceder, wiedząc o tym, bo świadkowie przecież alarmowali już od marca 2014

—mówi Adam Ulbrych w rozmowie z „Nową Trybuną Opolską”.

Okazuje się, że Burmistrz Wołczyyna wie o zastraszaniu swoich pracowników i składał w tej sprawie doniesienie. Policja wszczęła śledztwo, ale ono też jak inne w tej sprawie zostało umorzone.

Portal nto.pl informuje, że sprawą nielegalnej wycinki drzew i serii podpaleń oraz zastraszania zajmuje się grupa policjantów Wydziału Kryminalnego KWP w Opolu, a także specjalna grupa dochodzeniowo-śledcza z kluczborskiej komendy. Sukcesów jednak nie widać, a świadkowie przepraszają bandytów.

Tak właśnie działają służby państwa, które istnieje teoretycznie.

ann/nto.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych