Czasem jeden ślad wystarczy, by dotrzeć do sprawcy zbrodni sprzed lat

fot.Fratria
fot.Fratria

Stare, niewykryte sprawy zabójstw to prawdziwe wyzwanie, czasem jeden ślad wystarczy, by po latach dotrzeć do sprawcy

—podkreśla naczelnik Wydziału do walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw KSP młd. insp. Radosław Ścibiorek.

W jaki sposób wybieracie państwo sprawy, do których wracacie? Kierujecie się jakimś kluczem?

Radosław Ścibiorek: W pierwszej kolejności wybieramy te najstarsze, których termin przedawnienia wkrótce będzie upływał - czyli z początku lat 90. Takie sprawy są prawdziwym wyzwaniem, a wykrycie sprawcy daje często więcej satysfakcji niż w przypadku bieżących spraw.

Dlaczego do nich wracacie…. Ciekawość?

Z ciekawości, chęci wykrycia zabójcy, ale także dla poczucia, że osoba, która popełniła morderstwo, musi za nie odpowiedzieć.

Jak wygląda to w praktyce; wybieracie sprawę, analizujecie akta?

Dokumentacja każdej sprawy umorzonej z powodu niewykrycia sprawcy znajduje się w prokuraturze, więc musimy się o te materiały do niej zwrócić. Później je przywozimy, czytamy, analizujemy. Zastanawiamy się, co jeszcze możemy zrobić. Przykładowo, czy żyje rodzina zamordowanej osoby, świadkowie, może pojawiły się jakieś nowe okoliczności. Zdarza się, że po jakimś czasie bliscy ofiary odkrywają, że z domu w czasie zabójstwa co zginęło - jakiś przedmiot, dokumenty. To może mieć znaczenie, być wskazówką pozwalającą na wyjaśnienie sprawy. To nie jest tak, że robimy taką analizę pierwszy raz; robimy to drugi, a nawet trzeci raz. Policjanci wracali już do tych spraw, sprawdzali, ale ich nie rozwiązali. To nie oznacza jednak, że jeśli poprzednio nie udało się ustalić sprawcy, teraz też się nie uda. Dopóty taka sprawa się nie przedawni, trzeba działać.

Analizujecie też m.in. narzędzia zbrodni?

Jeśli na miejscu zdarzenia jest zabezpieczona, dajmy na to, jakaś linka, którą była skrępowana ofiara, to na tej lince mogą być ślad DNA sprawcy. Kiedyś takich badań się nie robiło, teraz jest taka możliwość. Możemy ponownie taki dowód przebadać. Jeśli znajdziemy ślady i jeśli takie DNA będzie w naszej bazie, w naszym Genomie (policyjna baza DNA - PAP), gdzie rejestrujemy osoby, które weszły w konflikt z prawem - to mamy wytypowanego sprawcę.

A jeśli ustalicie DNA ewentualnego sprawcy, ale w bazie nie będzie informacji o nim?

Jeżeli na łomie, na nożu, na broni są ślady linii papilarnych albo ślady biologiczne i da się zebrać kod DNA - to i tak ten ślad zarejestrujemy w naszym Genomie jako NN ślad z takiego i takiego miejsca zdarzenia. Jeśli, przykładowo, osoba o takim DNA zostanie zatrzymana np. do bójki, rozboju i zarejestrowana w bazie, to ta baza sama nas poinformuje, że ma ona też związek z zabójstwem, popełnionym przykładowo w 1991 r. Nie ma daty ważności, przydatności śladu. Jeśli da się go zbadać, nie jest zniszczony, to nikt nie powie, że po dwóch czy 20 latach nie nadaje się do identyfikacji. Teraz mamy większe możliwości, jest lepiej rozwinięta chemia, genetyka i to jest nasza przyszłość. Im więcej mamy śladów zabezpieczonych na miejscu zdarzenia, tym łatwiej czegoś dowieść, im mniej, tym trudniej.

Tyle, że przed kilkunastoma laty praca policjanta na miejscu zdarzenia wyglądała pewnie inaczej?

Oczywiście. Kiedyś policjanci, jadąc na miejsce zdarzenia, zwracali uwagę na inne rzeczy niż my teraz, bo nie było takich możliwości technicznych. Pewnie zabezpieczali to, w czym się dobrze czuli. Pozostaje też pytanie, czy materiał dowodowy nie został zniszczony. Oczywiście, o wiele trudniej jest wykryć sprawę sprzed wielu lat niż tę bieżącą. Przykładowo w latach 1995 - 2000 dużo było przestępstw, zabójstw porachunkowych i często sprawcy nie żyją. To też jest przyczyna, dla której część spraw nigdy nie zostanie wykryta. Ale są też sprawy, nad którymi nadal pracujemy. Np. w latach 1990 - 91 mieliśmy serię napadów, zabójstw na warszawskiej Starówce. Takich zabójstw było sześć, sprawcy typowali osoby starsze i majętne.

Jacy policjanci zajmują się tymi sprawami. Jest to specjalny zespół?

Jeżeli ktoś zajmuje się zabójstwami, to musi potrafić rozwiązać i taką sprawę starą, i świeżą. Musi mieć taki warsztat, takie umiejętności. Nie ma wąskiej grupy osób, które „kopią” w aktach. Dobry policjant, to policjant wszechstronny. Jeżeli przykładowo kończy jakąś sprawę i nie ma nic świeżego, zagląda do archiwum, cofa się i pracuje nad niewyjaśnioną sprawą. To jest trochę praca dla pasjonatów, nie ma czasowych ram - że np. mamy zajmować się tym miesiąc, dwa. Czasem wystarczy wysłać ślad biologiczny do badań, wyniki przychodzą i wiadomo, kto jest sprawcą. Ta praca polega też na tym, by zapoznać się z aktami, poukładać sobie w głowie to, co wynika z tej analizy i poszukać nowych możliwości. Same badanie w zależności od obfitości śladów trwają od dwóch tygodni do miesiąca. Jeśli materiału jest dużo - nawet pół roku.

Jak się zachowują osoby, którym udowadniacie winę po tylu latach? Zaskoczenie, skrucha?

Kiedy upływa taki okres, łatwiej się z nimi rozmawia, chętniej się przyznają niż ci zatrzymani w sprawach bieżących.

Rozmawiała Patrycja Rojek-Socha (PAP)

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.