12 lat dla pracodawcy, który chciał zabić podwładnego. Poszło o zaległą pensję

Fot. PAP/Michał Walczak
Fot. PAP/Michał Walczak

Na 12 lat więzienia skazał w piątek sąd w Radomiu pracodawcę z Mazowsza, Szymona F., który - wg prokuratury - wspólnie ze swoim współpracownikiem Mateuszem R. usiłował zabić 23-letniego pracownika domagającego się wypłaty pensji. Mateusz R. został skazany na 10 lat więzienia.

Sąd zasądził też na rzecz pokrzywdzonego zadośćuczynienie za doznaną krzywdę w wysokości 150 tys. zł, które oskarżeni mają zapłacić solidarnie. Wyrok nie jest prawomocny.

24-letni obecnie mieszkaniec Katowic Dominik B. w 2013 r. pracował na czarno w firmie budowlano-remontowej na Mazowszu. Gdy nie mógł wyegzekwować wypłaty w wysokości 1400 zł od pracodawcy, zagroził, że doniesie do Państwowej Inspekcji Pracy, iż szef zatrudnia pracowników na czarno. Wówczas pracodawca wraz z innym pracownikiem wywiózł go do lasu w okolicach Grójca. Tam - zgodnie z ustaleniami prokuratury – Dominik B. został brutalnie pobity i okaleczony, a następnie przysypany ziemią. Sprawcy uciekli, myśląc, że nie żyje.

Poszkodowany resztką sił dotarł do krajowej „siódemki”, gdzie znaleźli go kierowcy. Mężczyzna miał liczne rany cięte głowy i karku oraz połamane i pokaleczone cztery palce.

Właściciel firmy budowlanej Szymon F. nie przyznał się do winy. Powiedział śledczym, że nie ma nic wspólnego z brutalnym pobiciem Dominika B. Według niego to Mateusz R. miał zrobić krzywdę 23-latkowi. Szymon F. zeznał, że był świadkiem ich kłótni w aucie.

22-letni Mateusz R. przyznał się w sądzie i przeprosił Dominika B. za doznane szkody. Według Mateusza R. to Szymon F. zaplanował zemstę i kazał zadać pokrzywdzonemu ciosy przygotowanym wcześniej tasakiem.

Według sądu obaj oskarżeni współdziałali ze sobą i zaplanowali całe zdarzenie. Przewodniczący składu orzekającego Jerzy Kosiela uzasadniał, że sąd zróżnicował kary wobec oskarżonych, bo odegrali oni różne role w przestępstwie. Wiodącą rolę - zdaniem sądu - odegrał Szymon F.

To on zaplanował to działanie, on przewiózł swoim samochodem i przeprowadził pokrzywdzonego na miejsce zdarzenia, on zaczął zgłaszać pretensje i zaczął mówić, gdzie kończą takie osoby, które go straszą

— mówił sędzia, uzasadniając wyrok.

Stąd wyższa kara dla pracodwacy - 12 lat więzienia.

Sąd ustalił, że chociaż to Mateusz R. dokonał obrażeń u Dominika B., jednak – zdaniem sędziego - to nie z jego inicjatywy doszło do tego czynu, to nie on był inspiratorem, ale wykonywał plan założony przez F. Na tej postawie sąd wymierzył Mateuszowi R. karę 10 lat pozbawienia wolności.

W ocenie sądu za ustalonym stanem faktycznym przemawiają zeznania samego pokrzywdzonego i wyjaśnienia współoskarżonego Mateusza R., chociaż – jak wielokrotnie w czasie procesu zwracał uwagę adwokat oskarżonego Szymona F. - są one niespójne.

Te wyjaśnienia są ze sobą zbieżne, chociaż w szczegółach pewne różnice pomiędzy tymi relacjami istnieją, ale nie są one tak doniosłe, aby nie tworzyły logicznej całości zdarzenia

— orzekł sędzia.

Adwokat oskarżonego pracodawcy Szymona F. Andrzej Werniewicz powiedział dziennikarzom po ogłoszeniu wyroku, że złoży apelację.

Te ustne motywy przedstawione przez sąd, bez względu na to, że one z istoty mają skrótowy charakter, powinny odpowiedzieć na pytanie, dlaczego sąd uznał winę mojego klienta. A ja usłyszałem ogólniki, stereotypy, beletrystykę, pomieszanie dowodów

— stwierdził Werniewicz.

Prokuratura domagała się dla obydwu oskarżonych kar 25 lat pozbawienia wolności. Oskarżyciel posiłkowy wnioskował o 25 lat więzienia dla pracodawcy i 12 lat więzienia dla jego współpracownika. Wniósł także o zasądzenie na rzecz pokrzywdzonego zadośćuczynienia w wysokości 500 tys. zł, które solidarnie mieliby zapłacić obaj oskarżeni.

Obrońca oskarżonego pracodawcy dowodził, że żadne dowody nie wskazują na związek Szymona F. ze sprawą i wnosił o jego uniewinnienie. Według adwokata oskarżonego Mateusza R., nie miał on zamiaru zabójstwa, a jedynie chciał dokonać obrażeń ciała u swej ofiary. Dlatego m.in. obrońca wnioskował o zmianę kwalifikacji czynu z usiłowania zabójstwa na spowodowanie ciężkich obrażeń ciała, co wiązałoby się z łagodniejszą karą dla Mateusza R. Obrońca domagał się też niższego zadośćuczynienia - w wysokości 50 tys. zł.

bzm/PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.