We czwartek przed mokotowskim sądem ruszył proces Dariusza K., byłego męża Edyty Górniak, który w lipcu ubiegłego roku, prowadząc samochód pod wpływem narkotyków, śmiertelnie potrącił na przejściu dla pieszych kobietę. „Do zarzutu przyznaję się częściowo” - stwierdził celebryta. Proces Dariusza K. wzbudza ogromne zainteresowanie mediów.
Dariusz K. zaprzecza, jakoby w momencie wypadku był pod wpływem narkotyków.
Nie przyznaję się do tego, że w ogóle tego dnia zażywałem narkotyki
— powiedział.
Tłumaczył się bezsenną nocą i stresem, którego przyczyną był konflikt z byłą żoną.
Od chwili, kiedy mnie zostawiła, robiła wszystko, co mogła, by poróżnić mnie z synem, co miało wpływ na jego psychikę, a ja zmagałem się z problemami wychowawczymi
— skarżył się przed sądem.
Twierdził, że feralnego dnia jechał powoli, bo źle się czuł. Ktoś z tyłu podobno poganiał go klaksonem i światłami. Dalej - jak twierdzi - nic nie pamięta.
Nie jestem w stanie powiedzieć, czy widziałem idącą przez jezdnię pieszą. Jedyne co pamiętam, to ogromny huk. Chciałem pójść do samochodu po apteczkę. Ale wtedy usłyszałem krzyki, że potrącona kobieta nie żyje. Ogarnęło mnie przerażenie, byłem w stanie ogromnego szoku. Tego dnia nie zażywałem narkotyków, ale dzień wcześniej byłem na przyjęciu, na którym zażyłem kokainę. Z tego powodu czułem się źle i dlatego zażyłem przepisane mi przez lekarza leki uspokajając
— tłumaczył celebryta.
Popełniłem straszliwy błąd, ale byłem przekonany, że już nic nie może zepsuć mojej sprawności psychomotorycznej. Ta tragedia, ta śmierć wstrząsnęła moim życiem. Mam świadomość, że jestem wyłącznie odpowiedzialny za to, co się stało. To na zawsze pozostanie w mojej świadomości, nigdy nie będę w stanie o tym zapomnieć. Jestem sprawcą ogromnego dramatu, mam tego świadomość
— podkreślał.
Zwracając się do rodziny swojej ofiary mówił:
Ale proszę mi wierzyć, że państwa tragedia jest również moim największym dramatem. Chciałbym błagać państwa o przyjęcie moich najgłębszych przeprosin za to, co się stało. Proszę sąd o danie mi szansy, żebym swoim zachowaniem mógł naprawić ten błąd
— mówił Dariusz K.
Mężczyzna od lipca ubiegłego roku przebywa w areszcie. Prokuratorzy nie mają wątpliwości co do jego winy. Grozi mu do 12 lat więzienia. Jak twierdzą osoby znające przebieg śledztwa, w sprawie byłego męża Edyty Górniak nie ma okoliczności łagodzących. Na pasy, na których znajdowała się jego ofiara, wjechał przy czerwonym świetle z prędkością o połowę większą od dozwolonej (miał na liczniku ponad 80 km/h).
Na jego korzyść przemawia jedynie wcześniejsza niekaralność. Może więc wyrazić skruchę i liczyć na litość rodziny ofiary, co zrobił podczas czwartkowej rozprawy.
Obrońcą Dariusza K. jest mec. Tadeusz Wolfowicz, specjalista od wypadków drogowych. Bronił on m.in. Otylię Jędrzejczak po spowodowanym przez nią wypadku, w którym zginął jej brat. Oskarżycielem jest prokurator Urszula Jasik-Turowska, która doprowadziła do skazania dziennikarza Macieja Zientarskiego.
bzm/gazeta.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/237157-proces-celebryty-za-zabicie-kobiety-na-pasach-dariusz-k-ta-smierc-wstrzasnela-moim-zyciem