Nergal, który zbezcześcił Biblię, pozostanie bezkarny. Sąd oddalił kasację od wyroku uniewinniającego

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Sąd Najwyższy oddalił w czwartek kasacje prokuratora i oskarżyciela posiłkowego od wyroku uniewinniającego Adama Darskiego „Nergala” od zarzutu obrazy uczuć religijnych. Muzyk podczas jednego ze swoich koncertów podarł Biblię.

Chodzi o koncert z 2007 r., podczas którego lider grupy Behemoth kartki Biblii rozrzucił wśród publiczności, mówiąc m.in.:

Żryjcie to g…o!

Nazwał też Biblię „kłamliwą księgą”, a Kościół katolicki - „największą zbrodniczą sektą”. Kartki spalili później fani zespołu.

Sąd Najwyższy uznał, że wniesione w tej sprawie kasacje są bezzasadne, a nawet „na granicy dopuszczalności”. Sędzia Jacek Sobczak, który przedstawiał uzasadnienie, podkreślał, że zarzuty zamieszczone w kasacji i dotyczące rozpatrywanego materiału dowodowego przez sądy niższej instancji powinny być zgłaszane zdecydowanie wcześniej, nie na etapie SN.

Równocześnie dodał, że oddalenie kasacji nie oznacza, iż działania, jakich dopuścił się muzyk, są „w optyce Sądu Najwyższego dopuszczalne”.

Nie są dopuszczalne. (…) Działanie Adama Darskiego jako takie nie było akceptowalne, ale nie wyczerpywało znamiona przestępstwa

— podkreślał sędzia.

Kwestią budząca największe wątpliwości i podnoszoną m.in. w kasacji było to, czy muzyk był świadomy faktu, że jego działania mogą dotrzeć do osób, które nie były na koncercie, i obrazić ich uczucia religijne.

Sąd Okręgowy w Gdańsku, który w lutym 2014 r. utrzymał w mocy wyrok sądu niższej instancji uniewinniający Darskiego, podkreślał, że prokuratura nie znalazła nikogo spośród uczestników koncertu, których uczucia religijne mógł obrazić Darski. Zwracał też uwagę, że zespół Behemoth zakazał rejestracji i rozpowszechniania koncertu na zewnątrz, a sam Darski

nie tylko nie chciał, ale nawet nie godził się na to, aby pokrzywdzeni, którzy nie byli na koncercie, mogli zapoznawać się z nagraniem z jego występu.

Z kolei pokrzywdzeni – jak wynikało z procesu - dowiedzieli się o sprawie z przekazu medialnego (na koncercie był dziennikarz) i z fragmentu koncertu zamieszczonego w internecie.

Także Sąd Najwyższy uznał w czwartek, że w związku z tym nie można mówić o popełnieniu przestępstwa. Uzasadniał, że działania Darskiego, jego wypowiedzi, padły w grupie osób, które były na koncercie i które były „zwolennikami tego typu przekonań”. Sędzia Sobczak podkreślił równocześnie, że nie jest tak, iż prokuratura ma badać, jak dana osoba zachowuje się w gronie znajomych, w swoim środowisku, i czy nie obraża np. uczuć religijnych innych osób.

Odniósł się też do samego przekazu medialnego. Zaznaczył, że nie jest tak, iż dziennikarz ma prawo informować o wszystkim, co np. zaobserwował, gdyż ma działać zgodnie z etyką zawodową i zasadami współżycia społecznego. Nawiązując do fragmentu koncertu zamieszczonego w internecie, podkreślił, że to twórca decyduje, czy i gdzie jego utwory mają zostać zamieszczone. Dodał, że w tym przypadku można się zastanawiać, czy nie zostało złamane prawo autorskie.

Zadowolenia z zakończenia trwającej prawie od siedmiu lat sprawy nie kryli obrońcy „Nergala”.

To rozstrzygnięcie dokonuje oceny prawnej, że to konkretne zachowanie, w tej konkretnej sprawie nie wyczerpuje znamiona przestępstwa. W żaden sposób nie oznacza to, że np. w innych publicznych miejscach można drzeć Pismo Święte. Nie oznacza to, że można tak się zachowywać, oznacza to konkretnie, że Adam Darski nie popełnił przestępstwa

— podkreślił mecenas reprezentujący muzyka Jacek Potulski.

Z kolei oskarżyciel posiłkowy w tej sprawie Ryszard Nowak (szef Komitetu Obrony przed Sektami), powiedział, że czwartkowe postanowienie sądu jest dla niego szokujące.

Czyli bluźniercy mogą robić wszystko; drzeć Biblię, wyzywać Boga, pluć na święte obrazki. Sąd Najwyższy to powiedział, ale mało tego, proszę zauważyć, że jeśli dzisiaj sąd dał zielone światło dla bluźnierców, to co będzie, jeśli nieznany artysta - żeby być popularny - podrze Koran? To kto będzie winny? Będzie winny ten sąd

— mówił.

Kasacje do Sądu Najwyższego wniosła i prokuratura, i oskarżyciel posiłkowy. Domagali się uchylenia zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania. W kasacji zarzucili sądowi okręgowemu „zaniechanie wszechstronnej kontroli odwoławczej oraz wybiórcze rozważenie zarzutów podniesionych przez prokuraturę w skardze apelacyjnej”.

Art. 196 Kodeksu karnego głosi:

Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Gdyńska prokuratura rejonowa oskarżyła Darskiego o obrazę uczuć religijnych w maju 2010 r. na podstawie doniesienia kilku pomorskich posłów PiS oraz Ryszarda Nowaka. W czerwcu 2013 r. Sąd Rejonowy w Gdyni uniewinnił Darskiego. Od tego wyroku odwołała się prokuratura oraz pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych, a w lutym 2014 r. sąd okręgowy podtrzymał wyrok uniewinniający.

Gdyński sąd rozpatrywał czyn muzyka dwa razy; już w 2011 r. uniewinnił Darskiego. W styczniu 2013 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku uchylił to orzeczenie i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Podstawą tej decyzji było stanowisko Sądu Najwyższego z października 2012 r. wyrażone na prośbę gdańskiego sądu. SN uznał wówczas, że przestępstwo obrazy uczuć religijnych popełnia nie tylko ten, kto chce go dokonać, ale także ten, kto ma świadomość, że może do niego dojść.

Za obrazę uczuć religijnych grozi kara grzywny, ograniczenia wolności albo do dwóch lat więzienia.

W Trybunale Konstytucyjnym czeka na rozpatrzenie skarga konstytucyjna kwestionująca karalność przestępstwa „obrazy uczuć religijnych”, którą złożyła Dorota Rabczewska, „Doda”.

Rabczewska w 2012 r. została prawomocnie skazana przez warszawski sąd na 5 tys. zł grzywny za obrazę uczuć religijnych dwóch osób określeniem autorów Biblii jako „naprutych winem i palących jakieś zioła”. Skarżąca chce, by TK uznał art. 196 Kk za niezgodny z konstytucją, bo: uniemożliwia im swobodne wyrażanie poglądów co do przedmiotów czci religijnej; ogranicza to prawo w sposób nieproporcjonalny; nie chroni osób, które nie wyznają religii - gdy ich przekonania światopoglądowe są naruszane; nie spełnia wymogu określoności prawa.

W 2012 r. Sejm odrzucił projekt Ruchu Palikota, by w ogóle wykreślić art. 196. SLD zgłosił zaś pomysł złagodzenia - do pół roku - maksymalnego wymiaru kary. Według SLD publiczne znieważenie przedmiotu czci religijnej byłoby karalne, tylko jeśli znajdowałby się on w miejscu wykonywania obrzędów religijnych, a czyn taki byłby ścigany z oskarżenia prywatnego - nie przez prokuraturę. W Kodeksie karnym II RP karze do pięciu lat więzienia podlegał każdy, „kto publicznie bluźnił Bogu”.

bzm/PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.