Kolejni pseudokibice skazani za śmiertelne pobicie "Człowieka"

Fot. YouTube (zdjęcie ilustracyjne)
Fot. YouTube (zdjęcie ilustracyjne)

Na kary po 8 lat pozbawienia wolności skazał w piątek krakowski Sąd Okręgowy dwóch pseudokibiców: 23-letniego Michała G. ps. Guzik i 30-letniego Marcina W. ps. Zibi., oskarżonych o udział w śmiertelnym pobiciu Tomasza C. ps. Człowiek.

Sąd uznał ich winnymi tego, że z pobudek chuligańskich, bez powodu i okazując rażące lekceważenie dla porządku publicznego wzięli udział w śmiertelnym pobiciu kibica innej drużyny, który w wyniku odniesionych ran zmarł. Obaj będą także musieli zapłacić rodzinie zmarłego nawiązki po 20,5 tys. zł.

Do śmiertelnego pobicia Tomasza C. doszło 17 stycznia 2011 r. na osiedlu Kurdwanów w Krakowie. Na ofiarę czekało kilkanaście osób, które przyjechały samochodami. Gdy 30-latek nadjechał autem, napastnicy ruszyli za nim w pościg. Podczas ucieczki Tomasz C. stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w budynek. Potem zaczął uciekać pieszo, usiłował schronić się w kabinie śmieciarki. Tam dopadli go napastnicy i zadali ciosy nożem, maczetą, widłami i pałkami. W wyniku odniesionych ran mężczyzna zmarł wkrótce po przewiezieniu do szpitala. Jak wynikało z ustaleń prokuratury, tłem napaści były porachunki krakowskich pseudokibiców, związanych z konkurującymi klubami.

W grudniu 2013 r. przed krakowskim sądem zapadł wyrok wobec 11 mężczyzn oskarżonych o udział w tym pobiciu. Sąd uznał winę każdego z oskarżonych i skazał ośmiu z nich na kary od ośmiu do 10 lat pozbawienia wolności. Trójka pozostałych usłyszała kary: trzech, czterech i pięciu lat więzienia w zawieszeniu na osiem lat. Było to spowodowane faktem, że ci oskarżeni przyznali się do zarzutów, złożyli wyjaśnienia i wyrazili skruchę. Wyrok jest nieprawomocny.

Marcin W. i Michał G. bezpośrednio po pobiciu wyjechali do Wielkiej Brytanii. Po powrocie do kraju byli bardzo ostrożni; zmieniali wynajmowane mieszkania, unikali kontaktu ze znajomymi i poruszali się tylko mało uczęszczanymi drogami. Nie chcąc się narażać na policyjne kontrole, kupili sobie rowery i jeździli jedynie po ścieżkach rowerowych i parkach. Policja zatrzymała ich we wrześniu 2012 r.

Zdaniem sądu, chociaż oskarżeni nie przyznali się do winy, na podstawie zebranego materiału dowodowego nie ma wątpliwości, że brali udział w napaści. Marcin W. był na miejscu zbiórki, potem przesiadł się do samochodu, bo znał osiedle, na które jechali. Na miejscu rzucił się w tłum napastników, którzy atakowali ofiarę. Zadaniem drugiego oskarżonego było zablokowanie drogi ucieczki i obserwacja.

Ich zachowanie dopełniło całości przestępczej akcji

— stwierdził sąd w uzasadnieniu.

Sąd wyraził także przekonanie, że oskarżeni musieli zdawać sobie sprawę, że atak kilkunastu osób z niebezpiecznymi narzędziami może zakończyć się śmiercią ofiary i na to się godzili.

Ich przewaga nie dawała żadnych szans ofierze ani na ucieczkę ani na obronę. Wszyscy osaczyli tę osobę jak na polowaniu

— mówił sąd w uzasadnieniu.

Podkreślił wysoki stopień winy i wysoki stopień zdeprawowania oskarżonych, którzy w biały dzień działali w poczuciu bezkarności i posunęli się do całkowitej anarchii i bezprawia.

Przestępcy nie mogą narzucać własnych reguł, każdy musi się liczyć z surowymi, ale zasłużonymi konsekwencjami

— podkreślił sąd. Wyrok jest nieprawomocny.

Jak podkreślił w rozmowie z dziennikarzami po wyroku prok. Marcin Lichosik, wyrok sądu pokrywa się z wnioskami prokuratury.

Chciałbym tylko podkreślić motywy, które sąd zawarł w ustnym uzasadnieniu, że kibice nie mogą ustalać swoich zasad, od tego są organy państwa

— powiedział prokurator.

Przed krakowskim sądem toczy się proces kolejnego oskarżonego w tej sprawie, trzech kolejnych poszukiwanych jest listami gończymi.

AM/PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.