Więzienie dla strażników miejskich? 11 oskarżonych o niedopełnienie obowiązków

Fot.zdjęcie ilustracyjne youtube.pl
Fot.zdjęcie ilustracyjne youtube.pl

Przed sądem w Białymstoku rozpoczął się proces 11 strażników miejskich, oskarżonych o niedopełnienie obowiązków i poświadczenie nieprawdy w sprawie dotyczącej użycia fotoradaru. Chodzi o wystawianie mandatów na inne osoby, niż faktycznie kierujące pojazdami.

To przypadki, w których mimo ustalenia sprawcy wykroczenia, funkcjonariusz odstępował od jego ukarania i poświadczał w dokumentacji, że rzeczywistym sprawcą była inna osoba.

Jak ustaliła prokuratura, takie sytuacje miały miejsce w latach 2006-2008. Według nieoficjalnych informacji ze źródeł w prokuraturze, mogło chodzić o to, że osoba, która kierowała samochodem, chciała uniknąć mandatu i punktów karnych, których miała już dużo. Dlatego jej mandat przyjmował ktoś inny.

W ocenie prokuratury było to działanie na szkodę interesu publicznego, osób, które nie popełniły wykroczenia oraz w celu osiągnięcia korzyści osobistej przez sprawców wykroczeń. W śledztwie, które trwało ponad dwa lata, badanych było kilkadziesiąt przypadków.Po analizie materiału zebranego w sprawie, osiemnaście zdarzeń uznano za ”wątpliwe” i w tym przypadkach postawiono strażnikom zarzuty.

Oskarżeni, z których niemal wszyscy wciąż pracują jako strażnicy miejscy w Białymstoku, nie przyznają się do winy.

Nie pamiętam tej konkretnej sprawy

—mówił przed sądem jeden z nich. Opowiadał, że dostał wydrukowane zdjęcie z fotoradaru z podanymi danymi właściciela samochodu i jego rolą było skontaktowanie się z nim.

Zapewniał, że w żaden sposób nie proponował takiego rozwiązania, że mandat może przyjąć inna osoba, niż widoczna na zdjęciu.

Absolutnie nie mówiłem, że to nieistotne, kto jest na zdjęciu

—mówił oskarżony.

Tymczasem kobieta, która zapłaciła mandat zeznała w śledztwie, że gdy razem z mężem przyszła do Straży Miejskiej w Białymstoku, usłyszała że to całkowicie obojętne , na kogo będzie wystawiony mandat. Na zdjęciu z fotoradaru rozpoznała syna i w porozumieniu z mężem, wzięła wykroczenie, mandat i punkty karne na siebie.

Kolejny z oskarżonych oświadczył, że nie prowadził w całości żadnego postępowania związanego z fotoradarem. Mówił, że nie prowadził żadnej analizy dokumentacji związanej z fotoradarem, nie miał dostępu do niej. Mówił też, że nie był przeszkolony w zakresie postępowań o takie wykroczenia. W swoim oświadczeniu podkreślał, że nikogo do niczego nie namawiał i niczego nie sugerował.

Na kolejnej rozprawie zeznawać będą osoby, na których dane były wystawione mandaty. Mają w sprawie status pokrzywdzonych.

ann/PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.