Okazuje się, że sprawa śmierci instruktora strzelania z Chorzowa ma drugie dno. Szaleniec pozbawił go życia, ponieważ potrzebował broni do ataku terrorystycznego.
Mężczyzna, który użył aż 12 kul do zabicia pracownika strzelnicy, był przygotowany na każdą ewentualność. Po zabójstwie natychmiast zabrał broń instruktora i chciał ją wynieść. Co ciekawe, w torbie z którą przyszedł na strzelnicę miał spakowane jedzenie, na wypadek, gdyby okupowanie galerii handlowej przeciągnęło się w czasie.
Oddał najpierw jeden strzał w kierunku instruktora. Następnie podszedł do niego i oddał serię kolejnych jedenastu strzałów
— mówią dziennikowi „Fakt” policjanci.
Jak poinformował Andrzej Sikora, szef Prokuratury Rejonowej w Chorzowie, instruktor został trafiony w głowę, tułów i klatkę piersiową. Jako oficjalną przyczynę zgonu byłego policjanta wskazano obszerne rany narządów wewnętrznych.
Niedaleko od strzelnicy, przy Stadionie Śląskim, znajduje się centrum handlowe. To najprawdopodobniej w tym miejscu zamierzał uderzyć desperat. Zaraz po zabiciu instruktora, z zimną krwią spakował do swojej torby pokaźny arsenał broni.
Spakował do niej sześć pistoletów glock i jeden karabinek. Dorzucił też kilka paczek amunicji
— mówi szef Prokuratury Rejonowej w Chorzowie.
Kto wie, jak zakończyłaby się ta sprawa, gdyby nie odwaga właściciela strzelnicy, który stanął oko w oko z zabójcą w długim korytarzu prowadzącym do wyjścia ze strzelnicy. Na miejscu wybuchał strzelanina, na szczęście nikt w niej nie ucierpiał.
To uniemożliwiło napastnikowi ucieczkę. W końcu na miejscu pojawiła się policja, którą wezwali pracownicy strzelnicy. Mundurowi schwytali zabójcę.
Teraz mężczyzna twierdzi, że to „głosy” kazały mu strzelać. Nie wiadomo jednak, co naprawdę motywowało napastnika. Podobno był w trakcie rozwodu z żoną i miał poważne problemy osobiste.
gah/Fakt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/215730-polski-breivik-po-zastrzeleniu-instruktora-chcial-sterroryzowac-centrum-handlowe