Zagadka okrutnej zbrodni rozwiązana po dekadzie. Podejrzani w rękach policji

Fot.zdjęcie ilustracyjne freeimages.com
Fot.zdjęcie ilustracyjne freeimages.com

Po 9 latach udało się trafić na trop morderstwa, o którym nikt nie wiedział. Mieszkanie Torunia przez tyle lat uchodził za zaginionego. Niektórzy mówili, że wyjechał za granicę.

Okazało się, że w lesie pod Toruniem popełniono makabryczne zabójstwo.

Zbrodnia na jaw wyszła przypadkiem, pod koniec maja. Wtedy policjanci zatrzymali dwóch torunian: Karola P. i Roberta K. Mężczyźni wpadli, bo policjanci udowodnili im drobne kradzieże. Szybko jednak okazało się, że na sumieniu mają o wiele cięższe przestępstwo: zabójstwo Zygmunta K

—opisuje „Gazeta Pomorska”.

Śledztwo ujawniło okoliczności zbrodni. Zygmunt K. 2 czerwca 2005r. wyszedł z domu. Miał wtedy 43 lata. Zaniepokojona rodzina, której nie powiedział dokąd się wybiera, powiadomiła policję o zaginięciu. Okazało się, że i tak jest on poszukiwany przez śledczych w związku z uchylaniem się od płacenia alimentów, paserstwem, wyłudzeniami i udziałem w kradzieżach samochodów. Podejrzewano, że Zygmunt K. ukrywa się we Włoszech albo w Hiszpanii, sąd wydał nawet Europejski Nakaz Aresztowania. Niczego to nie zmieniło, mężczyzna zniknął.

Policja nie chce na razie, dla dobra śledztwa, ujawnić jak doszło do tego, że dwóch złodziei przyznało się do zabójstwa sprzed 9 lat.

Nieoficjalnie mówi się, że mundurowi mogli dostać anonimową informację, która naprowadziła ich na trop. Gdy tylko zatrzymanym przedstawiono zarzut zabójstwa, obaj przyznali się do winy. Śledczy nadal mają jednak problem, by ustalić, komu przypisać winę, bo podejrzani zwalają winę na siebie nawzajem

—czytamy w „Gazecie Pomorskiej”.

Wiadomo, że Zygmunt K.

był kopany, bity pięściami po całym ciele, duszony

— mówi Maciej Rybszleger, szef Prokuratury Rejonowej Toruń-Wschód.

Później napastnicy związali go i pojechali do lasu.

W lesie pokrzywdzony został ponownie pobity, a następnie zmuszony do wykopania sobie grobu. Oprawcy założyli mu pętlę na szyję, drugi koniec liny przywiązali do haka holowniczego przy samochodzie i ciągnęli Zygmunta K. za rozpędzonym samochodem po leśnych duktach. Potem upchnęli jego ciało do wykopanego wcześniej dołu i zasypali

—- mówił Maciej Rybszleger.

ann/pomorska.pl

———————————————————————————

Polecamy wSklepiku.pl książkę:„Najbardziej tajemnicze morderstwa”.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.