Cała policja została postawiona na nogi po tym, jak z kilkudziesięciu miejsc w całym kraju dotarły sygnały o podłożeniu ładunków wybuchowych.
Chodzi m.in. o urzędy skarbowe, sądy, komendy policji, muzea i sklepy. Komenda główna po wstępnej analizie potraktowała te maile jako fałszywy alarm.
Podejrzewamy, że mamy do czynienia kolejny raz z głupi żartem. Biorąc pod uwagę, w jaki sposób zostało to wysłane, CBŚ nie rekomenduje ewakuacji w tej sytuacji
— mówił Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej Policji.
Rzecznik podkreśla jednak, że ostateczną decyzję podejmuje administrator instytucji, która otrzymała mail z ostrzeżeniem.
Do podobnego przypadku doszło ponad rok temu, w czerwcu, gdy alarmy wysłano do 22 instytucji w całym kraju. Sprawdzono wówczas m.in. okolice Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Łącznie ewakuowano blisko trzy tysiące osób. Autorem ostrzeżeń okazał się niepoczytalny Marcin L., wysyłający maile z Wielkiej Brytanii, gdzie wówczas mieszkał. W styczniu br. umieszczono go zamkniętym zakładzie psychiatrycznym
gah/rmf24.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/206078-praca-kilkudziesieciu-instytucji-sparalizowana-wszystko-przez-e-maile-o-bombie