„Należy się bardzo mocno zastanowić, czy jest to tylko walka wewnątrzpolska z naszą katolicką polskością, czy też uderzenie w Jana Pawła II nie jest takim uniwersalnym planem, którego celem jest w jakiejś mierze przejęcie Kościoła katolickiego przez środowiska bardzo mocno lewicowe i ateistyczne – wrogie przejęcie instytucji, w której już istnieją pewne przyczółki wroga, przyczółki, które mogą dać się skusić, by potępić nawet Jana Pawła II w imię bratania się ze złem” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Jan Żaryn, historyk.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Trwa próba obrzydzenia Polakom osoby św. Jana Pawła II. Pewne środowiska za wszelką cenę starają się połączyć osobę Karola Wojtyły z aferami pedofilskimi w Kościele. Jakie są w Pana ocenie dalekosiężne cele tych ataków?
Prof. Jan Żaryn: Myślę, że na tyle jeszcze dużo jest w Polsce osób wierzących, że warto powiedzieć wprost, że diabeł nie jest figurą retoryczną, tylko bytem, który się w różnych momentach szczególnie mocno ujawnia i otrzymuje porcję współpracowników w dziele niszczenia dobra. Nie da się ukryć, że w przypadku Polaków to atak na Jana Pawła II jest jednym z najcelniejszych sposobów, by nas osłabić, uderzając w najczulsze miejsce. Miejmy w sobie, jako Polacy, czujność. Zostaliśmy bardzo mocno i w pewnym sensie z punktu widzenia skuteczności działania diabła celnie uderzeni, bo w zasadzie wszystko wskazuje na to, że znacząca część innych już miejsc została tak przećwiczona, że już zostaliśmy pozbawieni chrześcijańskiej wrażliwości. Być może dobra pamięć o Janie Pawle II to jest taki ostatni przyczółek, który utrzymuje nas jeszcze przy życiu zgodnie z polską tradycją, zgodnie z polskim dziedzictwem. Odebranie nam tej postaci, zniszczenie, tak jak niegdyś – proportion gardée oczywiście – władza komunistyczna, stalinowska próbowała odebrać wszystko, co wiązało się z niepodległością i wszystkimi środowiskami, które o tą niepodległość walczyły, by ją odzyskać w 1918 roku i potem, by o nią walczyć w latach II wojny światowej. Wtedy, w powojennych czasach stalinowskich był też olbrzymi bolszewicki atak na polskość w historii, na wszystkie możliwe autorytety. Mamy dzisiaj w zmienionych, innych warunkach, taką próbę diabolicznego działania przeciwko naszej tożsamości.
Należy się bardzo mocno zastanowić, czy jest to tylko walka wewnątrzpolska z naszą katolicką polskością, czy też uderzenie w Jana Pawła II nie jest takim uniwersalnym planem, którego celem jest w jakiejś mierze przejęcie Kościoła katolickiego przez środowiska bardzo mocno lewicowe i ateistyczne – wrogie przejęcie instytucji, w której już istnieją pewne przyczółki wroga, przyczółki, które mogą dać się skusić, by potępić nawet Jana Pawła II w imię bratania się ze złem.
Wspomniał Pan o komunistach… KGB wzięło już raz na celownik św. Jana Pawła II. Rodzi się zatem pytanie, na ile te ataki na jego osobę, z jakimi mamy w tej chwili do czynienia mogą być w jakiś sposób inspirowane przez rosyjskie służby?
Myślę, że nie da się udowodnić takiej prostej inspiracji, natomiast da się udowodnić to samo pochodzenie mentalne, czyli pewien typ człowieka, który istnieje i który chce się posiłkować metodami zaczerpniętymi z IV departamentu służby bezpieczeństwa. Między innymi przypomnę o prowokacji, której realizatorami była zresztą ekipa Grzegorza Piotrowskiego, a która polegała na tym, by podrzucić kompromitujące materiały na temat papieża Jana Pawła II sugerujące, że istniały jakieś związki intymne między nim a jedną panią, z którą współpracował w czasach swojej misji kardynalskiej. Do tej prowokacji ostatecznie nie doszło, bo ekipa Piotrowskiego – już świętująca rzekomy sukces – była łaskawa się tak upić, że stracili panowanie nad samochodem, spowodowali wypadek i zostali aresztowani przez milicję i w ten sposób zdekonspirowani. Pobyt tajnych funkcjonariuszy, których w Krakowie w tym czasie miało nie być… Ale to przypominam o pewnej historii, natomiast niewątpliwie za tym się kryje pewna mentalność, to znaczy zdolność do nieposiadania sumienia, zdolność, która jest zdolnością diaboliczną. To szatan uczy, żebyśmy się pozbawili sumienia, jego wyrzutów i jakiegokolwiek sygnału moralnego. Opierając się na naszych odniesieniach historycznych wiemy, do czego prowadzi taki zanik sumienia w człowieku: do łagrów, obozów koncentracyjnych. Powtarzamy to w kółko i do znudzenia, ale faktem jest, że to wszystko mieści się w pewnej logice totalitarnego i ateistycznego myślenia ludzi, którzy są gotowi do niszczenia największych świętości w imię realizowania celów ukrytych, w tym przypadku niszczenia Kościoła. Jakby to trywialnie nie brzmiało, to trzeba sobie te proste prawdy powtarzać, żeby się nie zagubić.
Takie niszczenie świętości, niszczenie autorytetów moralnych wpisuje się – jako narzędzie – w scenariusze destabilizacji stosowane chociażby przez wspomniane przeze mnie KGB. Na ile ta akcja niszczenia wizerunku św. Jana Pawła II może się wpisywać w trwające obecnie próby destabilizacji państwa polskiego? Na pewno bowiem jest pomocna.
Na pewno nie do końca państwo jest tutaj głównym przeciwnikiem, tylko naród, to znaczy nasza wspólnota. Ta wspólnota narodowa rzeczywiście jest dzisiaj poddawana z bardzo różnych stron olbrzymiej presji mającej na celu doprowadzenie do zapomnienia o swoim wyjątkowym bycie. Oczywiście niszczenie autorytetów, jak Jana Pawła II i za chwilę zapewne prymasa Stefana Wyszyńskiego – zapewne im bliżej będzie beatyfikacji, tym mocniej ktoś zacznie wykonywać jakieś kłamliwe sugestie pod adresem prymasa Stefana Wyszyńskiego – oczywiście wpisuje się w osłabianie wspólnoty i naszej wyjątkowości. Najsmutniejsze jest to, że w tym uczestniczą sami Polacy. Na ogół narody – przynajmniej europejskie – mają w sobie taki instynkt samozachowawczy, że szukają autorytetów i nie pozwalają sobie na ich niszczenie. My niestety mamy w sobie jakąś taką anarchistyczną, niewolniczą tendencję – a przynajmniej niektórzy z przedstawicieli polskich elit – że zamiast chronić wspólnotę, to jesteśmy współudziałowcami w jej niszczeniu. Natomiast warto przypominać sobie, że niewątpliwie na przykład ojcowie niepodległości Stanów Zjednoczonych są zaczynem amerykańskiej dumy i pozostaną zapewne takimi na zawsze. Podobnie jak Francuzi, z którymi zupełnie nie musimy się utożsamiać jeżeli chodzi o ich widzenie państwa jako nad wyraz wyjątkowo traktowanego dobra, tej wyrosłej przecież na platformie krwawej rewolucji francuskiej republiki, ale sami Francuzi nie dopuszczają do siebie myśli, by dezawuować początek swojej współczesności i chlubią się republikanizmem jako wyjątkowym osiągnięciem państwa francuskiego, choć wiemy, jak ono było dla ludzi wierzących bardzo bolesne. Między rewolucją francuską końca XVIII wieku a dekretami antykościelnymi z 1905 roku to jest ta przestrzeń stu lat, gdzie we Francji odbywa się cały wiek proces dechrystianizacji tego państwa. Możliwe, że jesteśmy dzisiaj też na jakimś właśnie etapie tej drogi dechrystianizacji państwa, ale poprzez wypłukanie Polaków z naszej tożsamości. I nie państwo jest tutaj głównym podmiotem tej operacji, tylko właśnie naród, tak jak Francuzi w latach 1789-1905.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/526593-zaryn-celem-uderzenia-w-swjana-pawla-ii-przejecie-kosciola