„Iskrę, która wyjdzie z Polski” należałoby interpretować jako odkrycie Boga, który jest pełen miłosierdzia - wyjaśnia w rozmowie z KAI abp Marek Jędraszewski. Natomiast mówiąc o przemianach idących ostatnio przez świat, a w Polsce realizowanych pod hasłem „dobrej zmiany”, metropolita krakowski wyjaśnia, że „jedno jest wspólne: chwieje się gmach dotychczas obowiązujących paradygmatów, będących owocem kulturowej rewolucji 1968 r.”.
Arcybiskup pytany, jaki apel skierowałby do przywódców PiS, odpowiada: „Każde życie, także i to poczęte drogą gwałtu, jest święte. I do wielkiej krzywdy, jaką jest gwałt, nie można dodawać kolejnej, w postaci zabicia człowieka w ten sposób poczętego. Podobnie jest z aborcją eugeniczną, gdzie chodzi o dzieci poczęte, u których wykryto wady genetyczne np. zespół Downa”.
A oto tekst wywiadu:
W jednym z wywiadów mówił Ksiądz Arcybiskup, że „Polska jest wyspą nadziei dla Europy”. W czym konkretnie się to wyraża? Czy w tym kontekście można spojrzeć także na objawienia s. Faustyny, w których jest mowa m.in., że z Polski wyjdzie „iskra” przed ponownym przyjściem Chrystusa?
Abp Marek Jędraszewski: Owej „iskry” idącej z Polski bałbym się łączyć z jakimś konkretnym wydarzeniem. Co prawda mój poprzednik kard. Stanisław Dziwisz mówił, że tą właśnie „iskrą” są Światowe Dni Młodzieży w Krakowie, gdyż młodzi przyjechali tu z całego świata, zapalili się wizją miłosierdzia i z tym poszli w świat. Moim zdaniem, „iskrę, która wyjdzie z Polski” należałoby interpretować jako odkrycie przez świat Boga, który jest pełen miłosierdzia. Wiek XX był najbardziej tragicznym w dziejach ludzkości. Widzieliśmy ogrom zła, który wielu ludzi mógł doprowadzić do rozpaczy i zwątpienia czy Bóg w ogóle jest. A z objawień o Jezusie Miłosiernym płynie odpowiedź: Bóg nie tylko jest, ale jest On kochający, miłosierny, czeka na człowieka mimo jego grzechu. I tu wracają słowa św. Pawła z Listu do Rzymian: „Gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (5,20). Taka jest odpowiedź Boga na potrzeby człowieka, na jego zwątpienia i rozpacz. Niektórym może się wydawać, że wszystko jest absurdem, absurdem jest żeśmy się narodzili - jak np. chciał Jean-Paul Sartre. Objawienia s. Faustyny pokazują, że ponad tym wszystkim jest Bóg, który nas kocha, a dzięki tej Jego miłości odzyskujemy człowieczeństwo. I stąd płynie ta iskra Bożego miłosierdzia. Nie jest to tylko Bóg sprawiedliwy, Bóg sędzia, ale Bóg pełen miłosierdzia. Bóg, który nieustannie wyciąga swoją dłoń do grzesznika. A skoro te objawienia miały miejsce także w Płocku, Wilnie, w Kiekrzu pod Poznaniem, a zatem w różnych częściach naszego kraju, uprawnione jest mówienie o „iskrze”, która wyjdzie z Polski. I w jakiejś mierze ona się już po świecie rozlała. Świadczy o tym liczba pielgrzymów do Łagiewnik, ze wszystkich stron świata. Nie znajdziemy kraju, gdzie są katolicy, a gdzie nie byłoby obrazu Jezusa miłosiernego. A polską książką przetłumaczoną na najwięcej języków jest „Dzienniczek” s. Faustyny. Kiedy jestem za granicą, widzę jak wielu ludzi patrzy z nadzieją na Polskę. Jest dla nich czymś pasjonującym, że tylu ludzi się modli i spowiada. Jest to znak naszego otwarcia na moc Bożego miłosierdzia. Ks. Tischner mówił, że jako Polacy nie jesteśmy szczytem moralności, ale jesteśmy ludem głęboko religijnym, gdyż mamy poczucie grzechu i chcemy się z niego dźwigać.
Tym to nas różni od wielu narodów?
Patrząc na Kościół w niektórych krajach Europy, odnosi się wrażenie, jakby pogodził się on z tym, że nie ma już nic do powiedzenia światu, a przynajmniej z tego rezygnuje. Może dlatego, że są kraje, gdzie np. za krytykę gender grożą procesy sądowe. Ale potrzebna jest odwaga. Będąc chrześcijaninem, trzeba się narażać. W Polsce w latach 60-tych biskupi zdecydowali się na wystosowanie orędzia do biskupów niemieckich. Było to aktem wielkiej wiary, odwagi i nonkonformizmu. Przecież każda polska rodzina miała kogoś, kto zginął z rąk Niemców. Tymczasem biskupi wyciągnęli do Niemców rękę, a na dodatek poprosili o przebaczenie. Mało kto rozumiał, że właśnie taka jest logika Ewangelii, a zachowując jej wierność będziemy wewnętrznie wolni. Krótko mówiąc: „Jeśli chcesz znaleźć źródło, musisz iść do góry, pod prąd” (Jan Paweł II, Tryptyk Rzymski, I Strumień, 2, Źródło).
To genialne sformułowanie…
Tymczasem uważa się powszechnie, że lepiej podążać w „głównym nurcie”. A patrząc z innej strony, należałoby powiedzieć, że oznacza to tkwienie w „głównym ścieku”. Pytanie, na ile jest to zgodne z wymaganiami Ewangelii?
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
„Iskrę, która wyjdzie z Polski” należałoby interpretować jako odkrycie Boga, który jest pełen miłosierdzia - wyjaśnia w rozmowie z KAI abp Marek Jędraszewski. Natomiast mówiąc o przemianach idących ostatnio przez świat, a w Polsce realizowanych pod hasłem „dobrej zmiany”, metropolita krakowski wyjaśnia, że „jedno jest wspólne: chwieje się gmach dotychczas obowiązujących paradygmatów, będących owocem kulturowej rewolucji 1968 r.”.
Arcybiskup pytany, jaki apel skierowałby do przywódców PiS, odpowiada: „Każde życie, także i to poczęte drogą gwałtu, jest święte. I do wielkiej krzywdy, jaką jest gwałt, nie można dodawać kolejnej, w postaci zabicia człowieka w ten sposób poczętego. Podobnie jest z aborcją eugeniczną, gdzie chodzi o dzieci poczęte, u których wykryto wady genetyczne np. zespół Downa”.
A oto tekst wywiadu:
W jednym z wywiadów mówił Ksiądz Arcybiskup, że „Polska jest wyspą nadziei dla Europy”. W czym konkretnie się to wyraża? Czy w tym kontekście można spojrzeć także na objawienia s. Faustyny, w których jest mowa m.in., że z Polski wyjdzie „iskra” przed ponownym przyjściem Chrystusa?
Abp Marek Jędraszewski: Owej „iskry” idącej z Polski bałbym się łączyć z jakimś konkretnym wydarzeniem. Co prawda mój poprzednik kard. Stanisław Dziwisz mówił, że tą właśnie „iskrą” są Światowe Dni Młodzieży w Krakowie, gdyż młodzi przyjechali tu z całego świata, zapalili się wizją miłosierdzia i z tym poszli w świat. Moim zdaniem, „iskrę, która wyjdzie z Polski” należałoby interpretować jako odkrycie przez świat Boga, który jest pełen miłosierdzia. Wiek XX był najbardziej tragicznym w dziejach ludzkości. Widzieliśmy ogrom zła, który wielu ludzi mógł doprowadzić do rozpaczy i zwątpienia czy Bóg w ogóle jest. A z objawień o Jezusie Miłosiernym płynie odpowiedź: Bóg nie tylko jest, ale jest On kochający, miłosierny, czeka na człowieka mimo jego grzechu. I tu wracają słowa św. Pawła z Listu do Rzymian: „Gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (5,20). Taka jest odpowiedź Boga na potrzeby człowieka, na jego zwątpienia i rozpacz. Niektórym może się wydawać, że wszystko jest absurdem, absurdem jest żeśmy się narodzili - jak np. chciał Jean-Paul Sartre. Objawienia s. Faustyny pokazują, że ponad tym wszystkim jest Bóg, który nas kocha, a dzięki tej Jego miłości odzyskujemy człowieczeństwo. I stąd płynie ta iskra Bożego miłosierdzia. Nie jest to tylko Bóg sprawiedliwy, Bóg sędzia, ale Bóg pełen miłosierdzia. Bóg, który nieustannie wyciąga swoją dłoń do grzesznika. A skoro te objawienia miały miejsce także w Płocku, Wilnie, w Kiekrzu pod Poznaniem, a zatem w różnych częściach naszego kraju, uprawnione jest mówienie o „iskrze”, która wyjdzie z Polski. I w jakiejś mierze ona się już po świecie rozlała. Świadczy o tym liczba pielgrzymów do Łagiewnik, ze wszystkich stron świata. Nie znajdziemy kraju, gdzie są katolicy, a gdzie nie byłoby obrazu Jezusa miłosiernego. A polską książką przetłumaczoną na najwięcej języków jest „Dzienniczek” s. Faustyny. Kiedy jestem za granicą, widzę jak wielu ludzi patrzy z nadzieją na Polskę. Jest dla nich czymś pasjonującym, że tylu ludzi się modli i spowiada. Jest to znak naszego otwarcia na moc Bożego miłosierdzia. Ks. Tischner mówił, że jako Polacy nie jesteśmy szczytem moralności, ale jesteśmy ludem głęboko religijnym, gdyż mamy poczucie grzechu i chcemy się z niego dźwigać.
Tym to nas różni od wielu narodów?
Patrząc na Kościół w niektórych krajach Europy, odnosi się wrażenie, jakby pogodził się on z tym, że nie ma już nic do powiedzenia światu, a przynajmniej z tego rezygnuje. Może dlatego, że są kraje, gdzie np. za krytykę gender grożą procesy sądowe. Ale potrzebna jest odwaga. Będąc chrześcijaninem, trzeba się narażać. W Polsce w latach 60-tych biskupi zdecydowali się na wystosowanie orędzia do biskupów niemieckich. Było to aktem wielkiej wiary, odwagi i nonkonformizmu. Przecież każda polska rodzina miała kogoś, kto zginął z rąk Niemców. Tymczasem biskupi wyciągnęli do Niemców rękę, a na dodatek poprosili o przebaczenie. Mało kto rozumiał, że właśnie taka jest logika Ewangelii, a zachowując jej wierność będziemy wewnętrznie wolni. Krótko mówiąc: „Jeśli chcesz znaleźć źródło, musisz iść do góry, pod prąd” (Jan Paweł II, Tryptyk Rzymski, I Strumień, 2, Źródło).
To genialne sformułowanie…
Tymczasem uważa się powszechnie, że lepiej podążać w „głównym nurcie”. A patrząc z innej strony, należałoby powiedzieć, że oznacza to tkwienie w „głównym ścieku”. Pytanie, na ile jest to zgodne z wymaganiami Ewangelii?
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/340595-wazne-slowa-abp-jedraszewskiego-uwaza-sie-ze-lepiej-podazac-w-glownym-nurcie-patrzac-z-innej-strony-to-tkwienie-w-glownym-scieku