Chrześcijaństwo rzeczywiście określiło naszą tożsamość. To są prawdy historyczne, ale one są dzisiaj bardzo istotne, we współczesnej dobie, w której próbuje dokonać się demontażu polskiej historii, demontażu polskiej tożsamości i próbuje się ukazać wielkość Polski w jakiejś fikcyjnej przestrzeni laickiej, która nigdy nie była naturalną atmosferą, w której naród polski oddychał
— mówi w rozmowie z portalem „wPolityce.pl” ks. prof. Paweł Bortkiewicz.
wPolityce.pl: 2016 rok obfitował w ważne wydarzenia w życiu Polski i Kościoła. To przede wszystkim obchody 1050-lecia chrztu Polski. Jakie znaczenie ma ta rocznica?
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Faktycznie, pierwszym wydarzeniem w Kościele w tym roku było przeżywanie 1050. rocznicy chrztu. Zwróciłbym uwagę na dwa elementy. Po pierwsze, na to, że mogliśmy uświadomić sobie prawdę, którą wyrazili historycy – na czele z panem prof. Andrzejem Nowakiem – że nie ma dziejów Polski przedchrześcijańskiej. Chrzest określa w sposób jednoznaczny naszą tożsamość. O ile na przykład Niemcy mają swoją historię chrześcijańską, mają swoje sagi, mity, dzieje plemion germańskich przedchrześcijańskich, tak w Polsce właściwie zapis faktyczny polskich dziejów rozpoczyna się wraz z chrześcijaństwem. Moim zdaniem jest to prawda niezwykle istotna. Drugi element, który wydaje mi się także bardzo cenny, to w dobie przeróżnych dyskusji na temat politycznego, kulturowego, militarnego kontekstu chrztu Polski, zwłaszcza ks. abp Jędraszewski wydobył religijny charakter tego chrztu. On czynił to wielokrotnie w różnych swoich wystąpieniach, publikacjach, odwołując się przy tym do mało znanego tekstu Karola Wojtyły „Wigilii Wielkanocnej”, w której abp Wojtyła, publikując ten tekst w latach 60. z okazji millenium chrztu Polski, przypominał w sposób poetycko-filozoficzny, charakterystyczny dla siebie, że Mieszko I podjął tę decyzję na wskroś religijnie – była to decyzja przede wszystkim religijna. To jest ważny element, ponieważ ten religijny charakter chrztu zadecydował o tym, że chrzest w Polsce był trwały. Zaobserwowałem, że jeżeli porównamy dzieje chrztu Litwy, gdzie król Mendog przyjął chrzest niewątpliwie koniunkturalnie, to wraz z jego śmiercią dokonuje się spalenie kaplicy, kościoła i Litwa wraca do pogaństwa. Mieszko przyjął ten chrzest ze względów religijnych. Zaczęliśmy budować w Polsce kościoły z kamienia, a więc z myślą o tym, że wiara i chrześcijaństwo są trwałe. Chrześcijaństwo rzeczywiście określiło naszą tożsamość. To są prawdy historyczne, ale one są dzisiaj bardzo istotne, we współczesnej dobie, w której próbuje dokonać się demontażu polskiej historii, demontażu polskiej tożsamości i próbuje się ukazać wielkość Polski w jakiejś fikcyjnej przestrzeni laickiej, która nigdy nie była naturalną atmosferą, w której naród polski oddychał.
Jaka jest dziś rola Kościoła w państwie? Czy Kościół może współtworzyć narodową tkankę?
Oczywiście, że powinien to czynić i ma takie niezbywalne prawo, ponieważ obywatele Kościoła są też obywatelami państwa. Kościół podejmując swoje zadania nigdy ani nie zawłaszcza historii, ani nie głosi żadnej dyskryminacji. Przypomnijmy, że Kościół nie tyle toleruje, ile afirmuje człowieka. To jest coś znacznie więcej. Afirmuje człowieka, czyli potwierdza jego godność, wyraża swój szacunek dla godności człowieka. Nie mamy żadnego przesłania, orędzia Kościoła, które byłoby niehumanistyczne lub zagrażające elementarnym wartościom człowieka. Dlatego ta obecność życia Kościoła jest niezbywalnie ważna, niezbywalnie istotna dla dobra społecznego. Podstawowe zasady życia społecznego, którymi się kierujemy, a więc zasada godności osoby ludzkiej, solidarności, pomocniczości, dobra wspólnego, to są przecież zasady - par excellence – chrześcijańskie. Problemem jest jedynie to, że realizując te zasady, często rezygnujemy z tego ducha, z backgroundu chrześcijańskiego. Widać to chociażby w Europie, która także posługuje się nominalnie np. zasadą subsydiarności, czyli pomocniczości, czy zasadą solidarności, ale odrywając te pojęcia od ducha chrześcijańskiego czyni je martwą litera prawa, tworząc Europę dwóch prędkości, Europę dwóch solidarności, itd. Myślę, że jest to ważna lekcja dla nas w Polsce, żebyśmy pamiętali, że życie społeczne powinno być konstruowane nie tylko według literalnych zasad ogólnie przyjętych, ale żeby zawierało w sobie tę inspirację chrześcijańską. Wtedy te zasady nabierają właściwego sensu, właściwego znaczenia.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Chrześcijaństwo rzeczywiście określiło naszą tożsamość. To są prawdy historyczne, ale one są dzisiaj bardzo istotne, we współczesnej dobie, w której próbuje dokonać się demontażu polskiej historii, demontażu polskiej tożsamości i próbuje się ukazać wielkość Polski w jakiejś fikcyjnej przestrzeni laickiej, która nigdy nie była naturalną atmosferą, w której naród polski oddychał
— mówi w rozmowie z portalem „wPolityce.pl” ks. prof. Paweł Bortkiewicz.
wPolityce.pl: 2016 rok obfitował w ważne wydarzenia w życiu Polski i Kościoła. To przede wszystkim obchody 1050-lecia chrztu Polski. Jakie znaczenie ma ta rocznica?
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Faktycznie, pierwszym wydarzeniem w Kościele w tym roku było przeżywanie 1050. rocznicy chrztu. Zwróciłbym uwagę na dwa elementy. Po pierwsze, na to, że mogliśmy uświadomić sobie prawdę, którą wyrazili historycy – na czele z panem prof. Andrzejem Nowakiem – że nie ma dziejów Polski przedchrześcijańskiej. Chrzest określa w sposób jednoznaczny naszą tożsamość. O ile na przykład Niemcy mają swoją historię chrześcijańską, mają swoje sagi, mity, dzieje plemion germańskich przedchrześcijańskich, tak w Polsce właściwie zapis faktyczny polskich dziejów rozpoczyna się wraz z chrześcijaństwem. Moim zdaniem jest to prawda niezwykle istotna. Drugi element, który wydaje mi się także bardzo cenny, to w dobie przeróżnych dyskusji na temat politycznego, kulturowego, militarnego kontekstu chrztu Polski, zwłaszcza ks. abp Jędraszewski wydobył religijny charakter tego chrztu. On czynił to wielokrotnie w różnych swoich wystąpieniach, publikacjach, odwołując się przy tym do mało znanego tekstu Karola Wojtyły „Wigilii Wielkanocnej”, w której abp Wojtyła, publikując ten tekst w latach 60. z okazji millenium chrztu Polski, przypominał w sposób poetycko-filozoficzny, charakterystyczny dla siebie, że Mieszko I podjął tę decyzję na wskroś religijnie – była to decyzja przede wszystkim religijna. To jest ważny element, ponieważ ten religijny charakter chrztu zadecydował o tym, że chrzest w Polsce był trwały. Zaobserwowałem, że jeżeli porównamy dzieje chrztu Litwy, gdzie król Mendog przyjął chrzest niewątpliwie koniunkturalnie, to wraz z jego śmiercią dokonuje się spalenie kaplicy, kościoła i Litwa wraca do pogaństwa. Mieszko przyjął ten chrzest ze względów religijnych. Zaczęliśmy budować w Polsce kościoły z kamienia, a więc z myślą o tym, że wiara i chrześcijaństwo są trwałe. Chrześcijaństwo rzeczywiście określiło naszą tożsamość. To są prawdy historyczne, ale one są dzisiaj bardzo istotne, we współczesnej dobie, w której próbuje dokonać się demontażu polskiej historii, demontażu polskiej tożsamości i próbuje się ukazać wielkość Polski w jakiejś fikcyjnej przestrzeni laickiej, która nigdy nie była naturalną atmosferą, w której naród polski oddychał.
Jaka jest dziś rola Kościoła w państwie? Czy Kościół może współtworzyć narodową tkankę?
Oczywiście, że powinien to czynić i ma takie niezbywalne prawo, ponieważ obywatele Kościoła są też obywatelami państwa. Kościół podejmując swoje zadania nigdy ani nie zawłaszcza historii, ani nie głosi żadnej dyskryminacji. Przypomnijmy, że Kościół nie tyle toleruje, ile afirmuje człowieka. To jest coś znacznie więcej. Afirmuje człowieka, czyli potwierdza jego godność, wyraża swój szacunek dla godności człowieka. Nie mamy żadnego przesłania, orędzia Kościoła, które byłoby niehumanistyczne lub zagrażające elementarnym wartościom człowieka. Dlatego ta obecność życia Kościoła jest niezbywalnie ważna, niezbywalnie istotna dla dobra społecznego. Podstawowe zasady życia społecznego, którymi się kierujemy, a więc zasada godności osoby ludzkiej, solidarności, pomocniczości, dobra wspólnego, to są przecież zasady - par excellence – chrześcijańskie. Problemem jest jedynie to, że realizując te zasady, często rezygnujemy z tego ducha, z backgroundu chrześcijańskiego. Widać to chociażby w Europie, która także posługuje się nominalnie np. zasadą subsydiarności, czyli pomocniczości, czy zasadą solidarności, ale odrywając te pojęcia od ducha chrześcijańskiego czyni je martwą litera prawa, tworząc Europę dwóch prędkości, Europę dwóch solidarności, itd. Myślę, że jest to ważna lekcja dla nas w Polsce, żebyśmy pamiętali, że życie społeczne powinno być konstruowane nie tylko według literalnych zasad ogólnie przyjętych, ale żeby zawierało w sobie tę inspirację chrześcijańską. Wtedy te zasady nabierają właściwego sensu, właściwego znaczenia.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/320633-na-swietaks-prof-bortkiewicz-o-najwazniejszych-wydarzeniach-z-zycia-kosciola-w-polsce-nie-ma-dziejow-polski-przedchrzescijanskiej-chrzest-okresla-w-sposob-jednoznaczny-nasza-tozsamosc-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.