Z Wielkiej Pokuty płynie ważna lekcja: Polacy, wierni, chcą dużych, ważnych słów i wielkich celów

Ma rację Grzegorz Górny: wczoraj, podczas narodowej Wielkiej Pokuty, na Jasną Górę przybyły rzesze ludzi wolnych. Grubo ponad 100 tysięcy. Bardzo dużo, biorąc pod uwagę chłód i krótki okres przygotowań.

CZYTAJ: Widziałem wolność na Jasnej Górze. „Widziałem ludzi wolnych, odchodzących od spowiedzi z wyrazem szczęścia na twarzy”

Też byłem. Wielkie przeżycie, ważny impuls na przyszłość. Bezcenna okazja do refleksji nad sprawami najistotniejszymi, nad własnym życiem i własną drogą. Osobistą i rodzinną, ale i każdą inną.

Z Wiekiej Pokuty płynie ważna lekcja: Polacy, wierni, chcą dużych, ważnych słów. Chcą rozmowy o sprawach najważniejszych, fundamentalnych. Chcą żyć i działać na planie Ojczyzny i Wiary. Szukają wielkich celów.

Ludzie nie chcą Kościoła zastraszonego, dającego się zepchnąć do roli wyłącznie organizacji charytatywnej. Taki Kościół nie jest im do niczego potrzebny.

Ludzie chcą Kościoła pewnego siebie (co nie znaczy że pysznego), przekonanego o sensie swojej misji, Kościoła jasno powtarzającego najważniejsze prawdy, Kościoła głośno nawołującego do wyboru dobra i do porzucenia grzechu. Co ważne - nie tylko w wymiarze indywidualnym, ale i społecznym, narodowym.

Ludzie nie chcą rozmywania, rozcieńczania, mówienia dookoła, chwalenia każdego za wszystko, udawania, że nie ma zła i że właściwie każda droga jest dobra. Ludzie chcą, by Kościół wskazywał dobrą drogę, odważnie i jasno. Tylko taki Kościół ma sens.

Innej drogi nie ma. Żadna, ale to żadna próba przymilania się do świata, żadna - ani częściowa ani pełna - kapitulacja wobec zachodniej antyreligii nic nigdy Kościołowi nie dała. Nigdy. Więc nie warto próbować i w Polsce, w której jeszcze jest na czym się oprzeć.

Warto za to dostrzec, jak wielkie rezerwy można uruchomić zdobywając się na odwagę, mówiąc wprost, budząc ludzi z letargu. Widzimy przecież, jak wielu wokół czeka na jakikolwiek sens, jakąkolwiek nadzieję, jednocześnie obrastając skorupą cichej śmierci. Kościół letni ich nie obudzi, nie przyciągnie. Kościoła letniego w ogóle nie zauważą.