No nie pozwolą, nie pozwolą cieszyć się Światowymi Dniami Młodzieży i ostatnimi godzinami pobytu w Polsce Ojca Świętego! Od rana do nocy ludzie, którzy na co dzień walczą z jakąkolwiek obecnością Kościoła w życiu społecznym, nagle przemienili się w katechetów.
Zresztą, zanim jeszcze papież postawił stopę na polskiej ziemi, już wiedzieli, że pouczy, napomni i skrytykuje stronę konserwatywną. Plany spaliły na panewce, Ojciec Święty do KOD się nie zapisał, w nagonkę na ekipę PiS nie włączył, a odwrotnie - okazał obecnej Polsce wielki szacunek. Ale ci dalej swoje. Z bezczelnością zapierającą dech w piersiach. Przecież gdyby mogli kościoły przerobili na domy kultury, a księży przepędzili ze szkół… Kiedy mogą, urządzają na duchownych nagonki i żądają przegłosowywania rezolucji iż za przemoc w rodzinie odpowiada katolicyzm. A teraz nagle - bam! Oni nam wytłumaczą, co Ojciec Święty chciał nam powiedzieć!
Powiem wprost: zmieńcie państwo temat, zajmijcie się czymś innym, bo w interpretacje słów Ojca Świętego akurat wy nie powinniście się bawić. Zresztą, sami byliśmy, słuchaliśmy i słyszeliśmy. Jak cały Kościół. I nic, na co liczyliście, nie padło. Także w sprawie imigrantów, uchodźców, w sprawie ludzi chorych, biednych i słabych. Papież Franciszek powiedział dokładnie to, co każda polska parafia i diecezja wie doskonale, bo każda organizuje rocznie dziesiątki akcji charytatywnych i prowadzi kilka, kilkanaście stałych programów pomocowych. Także skierowanych na inne kraje, od Afryki przez Bliski Wschód po Syberię. I jest to wszystko bardzo odległe od brukselskiej inżynierii społecznej, która zamarzyła by zamieszać w tyglu narodów jak towarzysz Stalin.
CIĄG DALSZY CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE:
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
No nie pozwolą, nie pozwolą cieszyć się Światowymi Dniami Młodzieży i ostatnimi godzinami pobytu w Polsce Ojca Świętego! Od rana do nocy ludzie, którzy na co dzień walczą z jakąkolwiek obecnością Kościoła w życiu społecznym, nagle przemienili się w katechetów.
Zresztą, zanim jeszcze papież postawił stopę na polskiej ziemi, już wiedzieli, że pouczy, napomni i skrytykuje stronę konserwatywną. Plany spaliły na panewce, Ojciec Święty do KOD się nie zapisał, w nagonkę na ekipę PiS nie włączył, a odwrotnie - okazał obecnej Polsce wielki szacunek. Ale ci dalej swoje. Z bezczelnością zapierającą dech w piersiach. Przecież gdyby mogli kościoły przerobili na domy kultury, a księży przepędzili ze szkół… Kiedy mogą, urządzają na duchownych nagonki i żądają przegłosowywania rezolucji iż za przemoc w rodzinie odpowiada katolicyzm. A teraz nagle - bam! Oni nam wytłumaczą, co Ojciec Święty chciał nam powiedzieć!
Powiem wprost: zmieńcie państwo temat, zajmijcie się czymś innym, bo w interpretacje słów Ojca Świętego akurat wy nie powinniście się bawić. Zresztą, sami byliśmy, słuchaliśmy i słyszeliśmy. Jak cały Kościół. I nic, na co liczyliście, nie padło. Także w sprawie imigrantów, uchodźców, w sprawie ludzi chorych, biednych i słabych. Papież Franciszek powiedział dokładnie to, co każda polska parafia i diecezja wie doskonale, bo każda organizuje rocznie dziesiątki akcji charytatywnych i prowadzi kilka, kilkanaście stałych programów pomocowych. Także skierowanych na inne kraje, od Afryki przez Bliski Wschód po Syberię. I jest to wszystko bardzo odległe od brukselskiej inżynierii społecznej, która zamarzyła by zamieszać w tyglu narodów jak towarzysz Stalin.
CIĄG DALSZY CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE:
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/302843-niech-wrogowie-kosciola-nie-probuja-robic-za-katechetow-a-komuszki-za-spadkobiercow-akowskiej-tradycji