Czy Franciszek to papież z powieści Raspaila?

PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

Zadziwiające, że Ojciec Święty, pracując nad tekstem, nie dostrzegł, że wspiera nim po prostu interesy określonej grupy biznesowej. Nie wchodząc w detale, których nie chcę i nie mogę ujawniać – miałem okazję kilkakrotnie się przekonać, że te wypowiedzi papieża, które zahaczają o kwestie społeczne, gospodarcze, polityczne wywołują wśród polskich hierarchów pewien niepokój. Nie jest to nielojalność, nie jest to kwestionowanie tego, czego w ramach hierarchii się nie kwestionuje, ale jest poczucie, że południowoamerykański papież bywa jakby lekko oderwany od rzeczywistości. Przy okazji wszystkim lewicowym chwalcom Franciszka warto przypomnieć, że wiążące i niekwestionowalne są – mówiąc w uproszczeniu – jedynie te wypowiedzi Ojca Świętego, które dotyczą doktryny wiary i są ogłoszone w odpowiedniej formie.

Dziś, w czasie ŚDM, sprawa jest jeszcze poważniejsza: nie idzie o wiatraki czy baterie słoneczne, ale o to, że Europa znalazła się faktycznie w stanie hybrydowej wojny z islamskimi fanatykami. Już kilkakrotnie – oceniając oczywiście na podstawie anegdotycznych dowodów – miałem wrażenie, że wielu wiernych czuje się zawiedzionych postawą Watykanu w tej kwestii. Brakowało ostrego i stanowczego potępienia bestialstwa, jakiego fanatycy islamscy dopuszczają się na chrześcijanach na Bliskim Wschodzie; brakowało ostrzeżenia przed niebezpieczeństwami niekontrolowanej imigracji. Były za to zachęty, aby imigrantów przyjmować. Papież nie jest oczywiście od tego, żeby wygłaszać poglądy popularne. Szczęśliwie nie jest wybierany w wyborach powszechnych i nie musi się starać o reelekcję. Nie chodzi tu jednak o grę pod publiczkę, ale o odpowiedź na powszechny sentyment i obawę. O wskazanie drogi. Trudno uznać, że takim wskazaniem jest stwierdzenie: nic złego się nie dzieje, jedyny problem to niechęć wobec imigrantów.

Po brutalnym zabójstwie księdza Hamela w Rouen wielu katolików – zapewne nie tylko w Polsce – oczekiwało czegoś więcej niż standardowego komunikatu o tym, że papież jest „wstrząśnięty”. Jeśli żaden zdecydowany komentarz do tego i innych podobnych wydarzeń podczas ŚDM nie padnie z ust Franciszka, nieuniknione jest poczucie zawodu – nawet jeżeli będzie skrywane pod opisami ujmującej atmosfery spotkania.

Obserwując obecny pontyfikat, trudno oprzeć się skojarzeniu z postacią papieża Benedykta XVI (zbieżność z obecnym emerytowanym papieżem jest całkowicie przypadkowa) z wydanej 43 lata temu powieści Jeana Raspaila „Obóz świętych” (pisałem o niej niespełna rok temu w naszym tygodniku). W „Obozie świętych” hordy zezwierzęciałych nędzarzy z Indii dokonują inwazji na europejski kontynent, podczas gdy ogarnięty obsesją na punkcie skromności i ubóstwa papież wyprzedaje wszystkie watykańskie dobra, aby zebrać pieniądze dla ciągnących do Europy najeźdźców. Zamiast stanąć na czele obrony zachodniego świata przed inwazją, która może zakończyć jego istnienie, papież wygłasza łzawe katechezy o tym, że trzeba pomagać ubogim. Oby po tym względem wizja Raspaila się nie spełniła. Oby.

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.