Papież Franciszek mówi, że gejów trzeba nie tylko przeprosić, ale prosić ich o przebaczenie

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Przy via delle Fornaci, tuż za murami Watykanu, znajduje się prowadzona przez Polkę, panią Ewę, kafejka, gdzie spotykają się często polscy księża pracujący w Rzymie, studiujący tu seminarzyści, pracownicy watykańskich instytucji, by wymienić się spostrzeżeniami, obserwacjami, uwagami.

Ostatnio tematem większości rozmów jest kwestia gejowska. Wywołał ją kardynał Reinhard Marx, przewodniczący Episkopatu Niemiec. Z właściwym sobie teutońskim wdziękiem walnął pięścią w stół i zażądał, aby Kościół katolicki przeprosił gejów za swój wielowiekowy negatywny stosunek do pederastii. To było skandaliczne i straszliwe, powiedział niemiecki kardynał i dorzucił kolejne żądania. Kościół musi zmienić swój stosunek do związków gejowskich, na które należy od tej pory spoglądać życzliwym okiem i dostrzec w nich wielką wartość. Kościół nie ma też prawa protestować, jeśli jakieś państwo zechce obdarować pary gejowskie takimi samymi prawami, jakie mają małżeństwa heteroseksualne.

No i zawrzało wśród kardynałów. Pierwszy nie wytrzymał czarnoskóry kardynał Wilfrid Fox Napier z RPA. Afrykańscy biskupi mają raczej jednoznaczny stosunek do homoseksualizmu, więc kardynał wyraził powiedział tylko to, co myślą duchowni na Czarnym Kontynencie. Na jego Tweeterze pojawił się wpis, komentujący wypowiedź kardynała Marxa:

„Boże, ratuj nas! Jeszcze będziemy musieli przepraszać za nauczanie, że cudzołóstwo jest grzechem! Dziś główną herezją pozostaje PC (Political Correctness)!“

Wydawało się, że skończy się tak, jak wszystko ostatnim razem – czyli zacznie się to, co przepowiedziała Matka Boża w Akita: że kardynałowie wystąpią przeciw kardynałom, biskupi przeciw biskupom. Marx kontra Napier. Kasper kontra Muller. Burke kontra Baldisseri. Itd. Itd.

Ale niespodziewanie do akcji wkroczył sam papież Franciszek i wracając z pielgrzymki do Armenii, pytany o to w samolocie, poparł kardynała Marxa.

Zadająca papieżowi pytanie Cindy Wooden z CNS powiązała żądanie kardynała Marxa z zamachem na gejowski lokal w Orlando, dodając, że w społeczności chrześcijańskiej panuje nienawiść do gejów. Ani słowa nie powiedziała oczywiście o muzułmańskim terroryście, motywowanym do zbrodni swoją islamską religią, za to skoncentrowała się na homofobii powiązanej, a jakże by inaczej, z chrześcijaństwem.

W odpowiedzi Ojciec Święty nie tylko poparł postulat kardynała Marxa, że należy przeprosić gejów, ale nawet poszedł dalej, bo stwierdził, że należy gejów prosić o przebaczenie. Tak samo, dodał, należy prosić o przebaczenie ludzi ubogich czy dzieci wykorzystywane do pracy.

Czytam właśnie tekst nestora amerykańskich konserwatystów Deala Hudsona, komentujący to wydarzenie. Wyszło na to, że – skoro mamy za to wszystko prosić o przebaczenie – to Kościół jest odpowiedzialny za całe to zło na świecie: za zamachy na gejów, za ubóstwo mas, za niewolniczą pracę dzieci. Mamy przepraszać, a więc brać odpowiedzialność za ludzi, których nigdy nie spotkaliśmy, za uczucia, których nigdy nie żywiliśmy.

Nasza osobista wina oderwana zostaje od naszych osobistych działań i wyborów i przerzucona na struktury społeczne, tworzące grzech strukturalny, a przede wszystkim na głównego globalnego winowajcę, czyli Kościół.

Oczywiście, w światowych mediach euforia. Na okrągło powtarzane jest twierdzenie, że papież Franciszek jako pierwszy ze wszystkich papieży powiedział, że gejów trzeba szanować i kochać.

Oczywiście, to nieprawda. To samo pisali i mówili papieże Jan Paweł II i Benedykt XVI, tylko oni zawsze dodawali, że niezależnie od tego czyny homoseksualne pozostają grzechem; że grzesznika trzeba kochać, a grzechu nienawidzić; że mówimy o grzesznych aktach homoseksualnych właśnie dlatego, że kochamy homoseksualistów, a więc chcemy ich dobra, ich zbawienia i musimy mówić im prawdę o grzechu. Tego rozróżnienia u papieża Franciszka brakuje. Bez tego szacunek do homoseksualistów zamienia się w szacunek do homoseksualizmu jako takiego. I tak to wszyscy rozumieją i przedstawiają. I tak to idzie w świat.

I jeszcze jedno. Odpowiadając na pytanie Cindy Wooden papież Franciszek powiedział, że krytyka homoseksualistów może dotyczyć tylko ich zachowań politycznych, których niektóre przejawy mogą zbyt obraźliwe dla innych (możemy się domyślać, że chodzi o wyuzdane lub bluźniercze sceny podczas parad gejowskich, ale jest to tylko nasz domysł.)

Papież nie mówi natomiast nic o żadnych innych podstawach do krytykowania homoseksualistów, np. wynikających z nauczania moralnego Kościoła.

Siedzimy więc przy via delle Fornaci i zastanawiamy się, kto pierwszy publicznie uderzy się w nie swoje piersi i kto pierwszy przeprosi nie za swoje osobiste winy, lecz za nauczanie Kościoła w sprawie homoseksualizmu.

Watykańczyk

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.