35 lat temu zmarł kard. Stefan Wyszyński. Coraz bliżej beatyfikacji Prymasa Tysiąclecia

Fot. Adrian Grycuk/CC BY-SA 3.0 pl/wikipedia.org
Fot. Adrian Grycuk/CC BY-SA 3.0 pl/wikipedia.org

Nietypowość procesu beatyfikacyjnego kard. Wyszyńskiego polega na wielkości osoby, dokonań i rozległej działalności, jaką prowadził – mówił KAI o. Bartoszewski w jednym z wywiadów. Sama spuścizna pisarska i kaznodziejska stanowi spory materiał, a trzeba wziąć pod uwagę, że kardynał był ordynariuszem dwóch archidiecezji, a przede wszystkim jako Prymas miał specjalne uprawnienia Stolicy Apostolskiej.

Łączyło się to z podejmowaniem wielu odpowiedzialnych decyzji, głównie jeśli chodzi o ziemie zachodnie, bo praktycznie był ordynariuszem dla diecezji na tamtych obszarach

– tłumaczył wicepostulator w procesie beatyfikacyjnym Prymasa Tysiąclecia.

Przede wszystkim zaś, wskazuje zakonnik, kard. Wyszyński był wierzącym chrześcijaninem. Wielu ludzi pamięta go jako wielkie oratora zabierającego głos w ważnych sprawach społecznych. O. Gabriel, jako pracownik sekretariatu Prymasa Polski w ostatnich trzech latach jego życia kard. Wyszyńskiego zaświadcza, że był on prawdziwym humanistą, bardzo bliskim drugiemu człowiekowi, niezależnie od tego, czy było to dziecko, czy człowiek starszy. Ponadto Prymas umiał rozpoznawać znaki czasu, a ta umiejętność jest ważna w każdych czasach, nie tylko w tych szczególnych, w których jemu dane było żyć. Doskonale czuł polskie społeczeństwo, kochał historię swojego narodu.

Wierzył w Boga, uwielbiał Matkę Bożą, spoglądał na rzeczywistość oczyma wiary oraz szerzył i umacniał ją swoim nauczaniem, zwłaszcza kazaniami. Co więcej, bronił wiary, odbywając liczne rozmowy z komunistami, począwszy od urzędników niższego szczebla, poprzez ministrów, aż do I sekretarza PZPR. Podczas tych spotkań, które trwały godzinami, broniąc Kościoła, wykładał jego naukę. Nawet Gomułce, z którym niejeden raz rozmawiał po kilka godzin, a raz nawet sześć…

– przypomina o. Bartoszewski.

Był człowiekiem wielkiej nadziei, co przebija się zwłaszcza w okresie więziennym. A przecież, zaznacza zakonnik, nie wiedział, co będzie, liczył się z różnymi możliwościami, włącznie z wywózką na Syberię.

Kochał Boga, czego dowodzi cała praca duszpasterska, w której wykazywał się troską o Kościół i to nie tylko w Polsce, lecz także – dzięki specjalnym uprawnieniom – na terenie Związku Radzieckiego

– mówi wicepostulator.

I podkreśla, że pomimo antyreligijnego i antykościelnego nastawienia władz, Prymas żył miłością bliźniego, nie wyłączając nikogo. W „Zapiskach więziennych” zanotował:

Przebaczam wszystkim moim nieprzyjaciołom i tym, którzy są blisko mnie, i tym, którzy są daleko, i wydaje im się, że wszystko mogą.

Słowa przebaczenia zawarł też w testamencie:

Uważam sobie za łaskę, że mogłem dać świadectwo prawdzie jako więzień polityczny przez trzyletnie więzienie i że uchroniłem się przed nienawiścią do moich rodaków sprawujących władzę w państwie. Świadom wyrządzonych mi krzywd, przebaczam im z serca wszystkie oszczerstwa, którymi mnie zaszczycili.

« poprzednia strona następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych