Abp Hoser przed synodem o rodzinie: Nie wolno zatracić nic z dorobku św. Jana Pawła II

Fot. YouTube
Fot. YouTube

To niesłychanie ważny postulat, żeby nie zatracić nic z dorobku Papieża Polaka, który jest nieporównywalnie wielki w stosunku nawet do innych pontyfikatów

— podkreśla ks. abp Henryk Hoser, ordynariusz warszawsko-praski i ojciec synodalny, w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”.

Nie obawia się, że dyskusji wokół rozpoczynającego się jutro synodu o rodzinie.

Wszystkie dyskusje, nawet kontrowersje dotyczące rodziny mogą wielu ludziom pomóc w odkryciu tego, co jest istotne, co jest niezmienne w nauczaniu katolickim o małżeństwie i rodzinie, ale też o tym, co się może zmieniać, jakieś praktyki, które nie naruszają sakramentu małżeństwa

— wyjaśnia abp Hoser.

Synodowi poświęcony jest również wywiad, jakiego metropolita warszawsko-praski udzielił „Super Expressowi”. Duchowny twierdzi, że za nauczaniem pierwszego synodu o rodzinie, który odbył się za pontyfikatu św. Jana Pawła II w 1980, nie poszła praktyka Kościoła.

Mówię to, i będę powtarzał: nie pójście za wezwaniem ojca św. jest opuszczeniem go, zdradą. Może w mniejszym stopniu miała ona miejsce w Polsce, gdzie coś próbowaliśmy robić, ale na Zachodzie to było powszechne wręcz odejście od duszpasterstwa rodzin, którego już tam w licznych diecezjach nie ma

— mówi abp Hoser.

Arcybiskup odnosi się również do problemu uchodźców, którzy zalewają Europę. Według niego Kościół podchodzi do tej sprawy bardzo realistycznie.

Nie patrzymy na ideologiczne pohukiwania z jednej, czy drugiej strony. Gdzie jedni mówią, że należy przyjąć wszystkich uchodźców, drudzy straszą zagrożeniem, uważają, że przyjmować nie należy absolutnie nikogo. Sam uczestniczę w bardzo konkretnych rozmowach na temat pomocy uchodźcom

— dodaje metropolita warszawsko-praski.

Podkreśla, że ostateczna decyzja musi należeć do polskiego rządu.

Kościół mówi, że należy pomagać. Ale nie tylko ludzi tych przyjąć, ale też określić, ilu rodzinom jesteśmy w stanie pomóc, jaką przyszłość im zapewnić. W Komunikacie Konferencji Episkopatu Polski jasno i wyraźnie zaznaczyliśmy, że ludziom potrzebującym należy się pomoc, ale robić to trzeba mądrze i rozumnie, tak, by podołać sytuacji

— tłumaczy.

Studzi oczekiwania tych, którzy myślą, że Kościół złagodzi swoje nauczanie wobec osób żyjących w związkach niesakramentalnych.

Proszę się nie obawiać. Praktyka sakramentalna ma ścisły związek z Ewangelią. Nikt z nas Pisma Świętego nie zmieni. Wymogów, które Pan Jezus nam stawia nie będziemy ani dyskutować, ani relatywizować, ale starać się będziemy je jak najwierniej odczytać

— zaznacza duchowny.

Jego zdaniem należy się zająć przyczynami, które powodują, że małżeństwa się rozpadają.

Trzeba je usunąć, aby małżeństwo odzyskało swój blask i trwałość. Trwałość, stanowiącą tak wielką wartość dla osoby, która w związek małżeński się angażuje. Człowiek jest zbyt wielką wartością, by traktować go jako byt przechodni, coś doraźnego. Jeśli ktoś chce zaangażować się we wspólne życie z drugą osobą, to takie zaangażowanie musi być pełne, dozgonne i wierne

— podkreśla arcybiskup.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.