Żądamy prawdy i na tej prawdzie chcemy budować pojednanie – wołają z Jasnej Góry Kresowianie. Podkreślają, że pamięć o tysiącach naszych rodaków wysiedlonych z kraju po „zmowie jałtańskiej” w 1945 roku i o rzeszy ofiar banderowskiego ludobójstwa jest naszym obowiązkiem.
O godz. 9.30 w Kaplicy Matki Bożej została odprawiona Msza św. za poległych i pomordowanych na Kresach Wschodnich II RP. Eucharystii przewodniczył ks. Grzegorz Draus, proboszcz parafii św. Jana Pawła II we Lwowie, a homilię wygłosił ks. Tadeusz Isakowicz–Zaleski, proboszcz parafii ormiańskiej w Gliwicach, historyk, autor książki „Przemilczane ludobójstwo na Kresach”.
Kapłan przypomniał, że w tym roku wspominamy 70. rocznicę zakończenia II wojny światowej.
Dla całego świata jest to data radosna, zakończyła się wojna i w Europie i w Azji, ale nie dla mieszkańców Kresów Wschodnich
— zauważył kaznodzieja. Przypomniał, że najpierw w wyniku Paktu Ribbentrop-Mołotow, podzielono Polskę na pół, między Niemcy i Związek Radziecki, a 5 lat później w wyniku zdrady naszych aliantów: Anglików i Amerykanów, „sprzedano Kresy jak i całą Europę Wschodnią za przysłowiową czapkę gruszek, chociaż Polacy bili się na wszystkich frontach”.
Podkreślił, że od 1945 r. rozpoczął się eksodus, wypędzenie Kresowian.
Ci co ocaleli zostali przesiedleni w nieznane, na ziemie północne i zachodnie, niektórzy pozostali, ale zniszczono nasze cmentarze, kościoły, sanktuaria Maryjne, pałace, dwory, wioski i w ten sposób została dokonana straszliwa rzecz, odrąbano Kresy Wschodnie od tradycji polskiej
— mówił ks. Isakowicz-Zaleski.
Zauważył, że II wojna światowa nie zakończyła straszliwych rzezi Polaków, dokonywanych przez nacjonalistów ukraińskich z UPA, od 1939 r.
Wszędzie, czy to w Małopolsce wschodniej, czy na Wołyniu, na Lubelszczyźnie, na terenach obecnego Podkarpacia ginęli Polacy tylko dlatego, że byli Polakami, mordowano ich w straszliwy sposób. Ludobójstwo Polaków do dzisiaj jest rzeczą zapomnianą, III Rzeczpospolita do dzisiaj nie ma odwagi powiedzieć prawdy, to jest rzecz niesamowita
— wołał kapłan. Przypomniał, że przed wyborami wielu ludzi będzie zabiegało o nasze głosy i wyraził obawę, że wobec różnych obietnic „nikt nie jest w stanie przełamać się i powiedzieć prawdy, że było to ludobójstwo, takie jak ludobójstwa Ormian i holokaust Żydów i, że nie można mieszać ofiar z katami”.
Nie można tego zamiatać pod dywan, bo na przemilczeniu i kłamstwie nie zbuduje się pojednania i przebaczenia
— mówił ks. Tadeusz Isakowicz–Zaleski.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Żądamy prawdy i na tej prawdzie chcemy budować pojednanie – wołają z Jasnej Góry Kresowianie. Podkreślają, że pamięć o tysiącach naszych rodaków wysiedlonych z kraju po „zmowie jałtańskiej” w 1945 roku i o rzeszy ofiar banderowskiego ludobójstwa jest naszym obowiązkiem.
O godz. 9.30 w Kaplicy Matki Bożej została odprawiona Msza św. za poległych i pomordowanych na Kresach Wschodnich II RP. Eucharystii przewodniczył ks. Grzegorz Draus, proboszcz parafii św. Jana Pawła II we Lwowie, a homilię wygłosił ks. Tadeusz Isakowicz–Zaleski, proboszcz parafii ormiańskiej w Gliwicach, historyk, autor książki „Przemilczane ludobójstwo na Kresach”.
Kapłan przypomniał, że w tym roku wspominamy 70. rocznicę zakończenia II wojny światowej.
Dla całego świata jest to data radosna, zakończyła się wojna i w Europie i w Azji, ale nie dla mieszkańców Kresów Wschodnich
— zauważył kaznodzieja. Przypomniał, że najpierw w wyniku Paktu Ribbentrop-Mołotow, podzielono Polskę na pół, między Niemcy i Związek Radziecki, a 5 lat później w wyniku zdrady naszych aliantów: Anglików i Amerykanów, „sprzedano Kresy jak i całą Europę Wschodnią za przysłowiową czapkę gruszek, chociaż Polacy bili się na wszystkich frontach”.
Podkreślił, że od 1945 r. rozpoczął się eksodus, wypędzenie Kresowian.
Ci co ocaleli zostali przesiedleni w nieznane, na ziemie północne i zachodnie, niektórzy pozostali, ale zniszczono nasze cmentarze, kościoły, sanktuaria Maryjne, pałace, dwory, wioski i w ten sposób została dokonana straszliwa rzecz, odrąbano Kresy Wschodnie od tradycji polskiej
— mówił ks. Isakowicz-Zaleski.
Zauważył, że II wojna światowa nie zakończyła straszliwych rzezi Polaków, dokonywanych przez nacjonalistów ukraińskich z UPA, od 1939 r.
Wszędzie, czy to w Małopolsce wschodniej, czy na Wołyniu, na Lubelszczyźnie, na terenach obecnego Podkarpacia ginęli Polacy tylko dlatego, że byli Polakami, mordowano ich w straszliwy sposób. Ludobójstwo Polaków do dzisiaj jest rzeczą zapomnianą, III Rzeczpospolita do dzisiaj nie ma odwagi powiedzieć prawdy, to jest rzecz niesamowita
— wołał kapłan. Przypomniał, że przed wyborami wielu ludzi będzie zabiegało o nasze głosy i wyraził obawę, że wobec różnych obietnic „nikt nie jest w stanie przełamać się i powiedzieć prawdy, że było to ludobójstwo, takie jak ludobójstwa Ormian i holokaust Żydów i, że nie można mieszać ofiar z katami”.
Nie można tego zamiatać pod dywan, bo na przemilczeniu i kłamstwie nie zbuduje się pojednania i przebaczenia
— mówił ks. Tadeusz Isakowicz–Zaleski.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/258310-kresowianie-na-jasnej-gorze-ks-isakowicz-zaleski-ludobojstwo-polakow-do-dzisiaj-jest-rzecza-zapomniana