O. Jaromi OFM Conv. o papieskiej encyklice: „Jest pęknięcie pomiędzy bogatą Północą, która łupi zasoby naturalne, a resztą, która wegetuje”. WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/epa
Fot. PAP/epa

Encyklika „Laudato si’” nie jest skierowana przeciwko komuś, ale jest „za”. To „list otwarty” papieża i zaproszenie do rozmowy o tym, jaki powinien być świat, żeby faktycznie był naszym wspólnym domem - tak o prezentowanym dziś w Watykanie i Warszawie najnowszym dokumencie papieża Franciszka mówi w rozmowie z KAI o. dr Stanisław Jaromi OFM Conv., szef REFA - Ruchu Ekologicznego św. Franciszka z Asyżu.

KAI: Mówi się, że Bóg przebacza zawsze, człowiek czasami a natura nigdy. Dlaczego, zdaniem ojca, papież Franciszek napisał encyklikę ekologiczną?

Ta metafora wielu ludziom się podoba, ale trzeba ją odczytywać w określonym kontekście, żeby była zrozumiała. Natomiast dlaczego papież wybrał ten temat? Uważa go za bardzo ważny problem współczesnego świata, jeden z kluczowych dla naszego rozwoju, dla kondycji, dla budowania sensownego, pięknego, dobrego i gościnnego świata dla wszystkich jego mieszkańców. Dla wszystkich, a nie tylko dla elit, które wszystko mają i świetnie im się powodzi. Papież zauważa, że jest pęknięcie pomiędzy bogatą i konsumpcyjną tzw. Północą, która łupi i często marnotrawi zasoby naturalne Ziemi, a resztą, która wegetuje.

KAI: Ciekawe, że papież tę encyklikę adresuje do „każdej osoby mieszkającej na tej planecie” i przypomina o „trosce o wspólny dom”.

Encyklika to dokument, który Kościół, adresuje - to taka piękna formuła - „do wszystkich ludzi dobrej woli”, a więc do wszystkich, którzy chcą rozmawiać. I to jest taki list otwarty papieża do świata, zaproszenie do rozmowy: Jaki świat powinien być, aby był naszym domem wspólnym? Jest przecież naszym jedynym domem. Jak go urządzimy, taki będzie. Wszystkie propozycje, jakie nam przedstawiają współcześni liderzy polityczni, ekonomiczni czy gospodarczy po prostu nie sprawdzają się. Papież mówi: jest alternatywa; jest w nas tyle kreatywności i potencjału, że może to wszystko wyglądać lepiej. To nie jest krytyka, ale pozytywne zaproszenie do debaty, do rozmowy w imię dobra wspólnego, w imię tej Ziemi, która ma być wspólnym domem dla każdego.

KAI: Franciszek napisał, że chodzi o to, by usłyszeć zarówno wołanie Ziemi jak i krzyk biednych. Czy ta encyklika nie jest czasem wielkim apelem o zmianę stylu życia?

Tak, to jest wprost powiedziane! Sprzężenie tematyki typowo ekologicznej i przyrodniczej z tematyką społeczną jest od zawsze bardzo charakterystyczne dla nauczania społecznego Kościoła. Tak to definiował Paweł VI, tak o tym pisał Jan Paweł II, podobnie papież Benedykt XVI. Dla naszej, katolickiej perspektywy jest to dosyć typowe podejście - zawsze myślimy wspólnie. Ale papież Franciszek uzupełnia ten dyskurs w bardzo ciekawy sposób. Charakterystyczne dla niego jest spojrzenie na tematykę społeczną z perspektywy ludzi ubogich, ludzi z marginesu, odtrąconych przez współczesną cywilizację. Próbuje być ich rzecznikiem. Jednocześnie mówi, że takim „ubogim” jest też przyroda, która często jest nadmiernie eksploatowana i łupiona tylko dla zysku i doraźnej korzyści. Po drugie - Franciszek rozwija myśl z początku swojego pontyfikatu o ekologii duchowej. Mówiąc o zanieczyszczeniach środowiska przyrodniczego: wody, powietrza, gleby, o chorobach cywilizacyjnych, mówi również o toksynach duchowych. I to jest ciekawe, że również nienawiść, agresja, frustracja typowa dla współczesnego człowieka to też toksyny.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych