"Jestem Charlie" czy "Nie jestem Charlie"? Kim więc właściwie jestem?

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Choć od zamachu na redakcję „Charlie Hebdo” w Paryżu minęło już trochę czasu, w Europie wciąż trwa dyskusja o stosunek do tego wydarzenia. Czy potępienie mordu jako sposobu rozwiązywania problemów musi oznaczać automatycznie utożsamienie się z jego ofiarami oraz ich wartościami? To pytanie nurtuje szczególnie wielu chrześcijan, którzy nie mają wcale ochoty stawać po stronie żadnego fanatyzmu: ani islamskiego, ani ateistycznego.

Udzielić odpowiedzi na to pytanie mogą ułatwić słowa nowego redaktora naczelnego „Charlie Hebdo” Gerarda Briarda, który następująco skomentował fakt, iż na znak żałoby po zabitych dziennikarzach bluźnierczego pisma rozległy się dzwony katedry Notre-Dame w Paryżu.

Mam przesłanie dla papieża Franciszka, który w tym tygodniu także był Charlie – uznamy dzwony Notre-Dame na naszą cześć tylko wtedy, gdy ciągnąć będą za nie aktywistyki Femenu

— powiedział Briard. I żeby nie było wątpliwości, dodał:

Wszyscy, którzy w tamte dni podtrzymywali hasło „Jestem Charlie”, powinni wiedzieć, że tym samym powiedzieli oni: „Jestem sekularystą”.

Sekularysta – w rozumieniu „Charlie Hebdo” – to nie tylko człowiek niewierzący w Boga (jest w końcu wielu ludzi pozbawionych łaski wiary, którzy nie walczą z religią), ale to ktoś obrażający uczucia religijne innych, dopuszczający się bluźnierstw, szargający wszelkie świętości, gardzący wiarą, dążący do usunięcia religii ze sfery publicznej.

Wypowiedź redaktora naczelnego „Charlie Hebdo” jest więc jednoznaczna: nie można być chrześcijaninem i mówić „Jestem Charlie”.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych