W odpowiedzi Graczykowi: Zdrada Judasza nie odebrała Kościołowi istoty. Nie zapominajmy, że i my jesteśmy Kościołem

Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Roman Graczyk wywołał mnie do tablicy, nawiązując swoim tekstem do [mojego podsumowania synodu]. W artykule „Czy taki Kościół byłby mi jeszcze do czegoś potrzebny?” pisze, że nie może podzielić mojego optymizmu z działania „Ducha Świętego” w Kościele, ponieważ liberalne stanowisko części biskupów jest złym znakiem czasu. Odpowiadając, chcę tylko zasygnalizować dwa niezwykle ważne aspekty, o których łatwo nam dziś zapomnieć.

Roman Graczyk, choć cieszy się, że obrady synodu zakończyły się ostatecznie umocowaniem dotychczasowego porządku wartości, stawia pytanie o scenariusz alternatywny. Co by było, gdyby przeważył głos liberałów, szukających dobra w homoseksualizmie i dopuszczających porzucanie żon, mężów i dzieci na rzecz aktualizacji nowych fascynacji? „Czy taki Kościół byłby mi jeszcze do czegoś potrzebny?” – pyta utylitarystycznie Roman Graczyk. Choć utylitaryzm razi, staram się zrozumieć intencję. Wyjaśniona jest w dalszej części choćby oczekiwaniem od Kościoła, że ma być czytelnym drogowskazem.

Zawsze mi się wydawało, że jak błądzę, to Kościół mi to powie, a nie będzie rozmydlał tej przykrej oczywistości dyskursem typu „poszukujesz, Bracie, swojej prawdy”. No bo jaką prawdą byłoby udawanie, że się nie zostawiło kogoś kto mi zaufał, jaką prawdą byłoby twierdzenie, że nie złamało danego słowa? Pokrętna jest wasza mowa.

— pisze Graczyk. Racja. Kościół ma stać na straży prawdy i dobra. Z jednym ale: my też jesteśmy Kościołem! Świeccy mają obowiązek stać na straży katolickich wartości, a nie tylko czekać na to, co powiedzą hierarchowie. Mają wcielać nauczanie Kościoła w codzienne życie – rodzinne, społeczne, zawodowe, publiczne, polityczne. Zabierać katolicki głos w debacie publicznej, a nie jedynie wykorzystywać swoją przynależność do krytykowania duchowieństwa. Troska o wierność Kościoła musi więc być jednocześnie koniecznością odnowy własnej moralności, bezkompromisowości postaw, jednoznaczności osądów. Stanowisko Kościoła na temat nierozerwalności małżeństwa czy życia w konkubinacie jest jasne. Jak to realizujemy sami? We własnych postawach? W akceptacji takich odstęp w naszych środowiskach? Jak dalece jesteśmy w stanie zrelatywizować brutalną prawdę o zdradzie, kradzieży, świętokradztwie?

Dyskusja, jaka zaistniała na Synodzie, ma wbrew pozorom stymulujący wymiar: ma uruchomić sumienie całego Kościoła, także świeckiego, do ponownego zweryfikowania własnych postaw.

Jest jeszcze jedna rzecz, która bije z utylitarnego podejścia Romana Graczyka. Czy Kościół grzesznych ludzi będzie nam potrzebny?

Apostołów było dwunastu. Jeden zdradził, wydając Chrystusa na bestialską śmierć. Proporcje niewierności w Chrystusowym Kościele są więc znacznie poważniejsze niż – mimo wszystko – promilowe sprzeniewierzenia garstki kapłanów przynależących do półmilionowego grona. Czy Kościół prowadzony przez następców św. Piotra może być lepszy od tego, który był prowadzony przez Chrystusa? Pan Bóg zostawia człowiekowi przestrzeń na wolność, błądzenie, małoduszność i zdradę. W tym Jego wielkość. Wniosek jest prosty: Kościół nie jest święty li tylko mocą naszego moralnego bohaterstwa. Jest święty mocą Ducha Świętego. O nią jestem spokojna i w tym sensie nie tracę optymizmu.

W dywagacji o przydatności Kościoła wiernym, nie można zapomnieć o istocie jego misji. Ma prowadzić wiernych do Zbawienia. Jak? Dzięki sakramentom! I w tym cała istota sprawy. Nawet błądzący kapłan nie zostaje pozbawiony sakramentalnej mocy sprowadzenia Chrystusa na ołtarz. To jest najistotniejszy rdzeń działalności Kościoła. Życie sakramentalne jest jego fundamentem. Odpowiadając więc na pytanie pana Graczyka, stwierdzam z całą odpowiedzialnością, że Kościół katolicki będzie mi potrzebny nawet, gdy pobłądzi. Jaki będzie? To zależy nas. W ogromnej mierze od świeckich. Bo to z naszych rodzin wyrosną kolejne powołania. Bo to my uformujemy kolejne pokolenia matek, ojców, kapłanów i zakonnic.

CZYTAJ TAKŻE: Bolesna porażka katolewicy z „Wyborczej”. Nie udało się zmanipulować Prawdy

——————————————————————————————————

Polecamy wSklepiku.pl: „Wielka ilustrowana historia Kościoła”.

Dzieje Kościoła od czasów pierwotnych aż po pontyfikat Benedykta XVI.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.