Ks. Wojciech Lemański złakniony alternatywnego męczeństwa i sławy wygłosił na Woodstocku manifest „Kościoła lemingów”. Gdyby nie kolejna szansa dana mu przez abp. Henryka Hosera, jego sutannę oprócz jarmułki zdobiłaby pewnie tęczowa stuła
— pisze Marzena Nykiel w najnowszym numerze tygodnika wSieci. Jak podkreśla, „decyzja arcybiskupa warszawsko-praskiego jest żelaznym dowodem na to, że Kościół to wspólnota miłosierdzia”.
Tak wielkodusznego przebaczenia i zrozumienia ks. Lemański nie mógłby doświadczyć w żadnym innym „miejscu pracy
— ocenia dziennikarka i zauważa, że „zarzut korporacyjności Kościoła został mu bezpowrotnie wytrącony z ręki, w której prócz niedojrzałego buntu niewiele już zostało”.
Występ na Woodstocku miał doprowadzić do rozstrzygnięć ostatecznych. Po wielu długich tygodniach nieobecności w mediach były proboszcz z Jasienicy zapragnął publicznej spowiedzi. Poszedł do tych, z którymi mu najłatwiej
— pisze publicystka, wskazując że „po wielu długich tygodniach nieobecności w mediach były proboszcz z Jasienicy zapragnął publicznej spowiedzi”.
Poszedł do tych, z którymi mu najłatwiej. Za ośmieszanie Kościoła, wyolbrzymianie jego słabości, powielanie stereotypów i zachęcanie do jego odrzucenia płacą tam akceptacją i uwielbieniem. Warto obejrzeć to wystąpienie w całości, wsłuchując się z uwagą nie tylko w wypowiedzi księdza, ale i w pytania – te zadane przez dziennikarkę TOK FM i te, które padały z sali. Niektóre ustawione przez kogoś wcześniej i zapisane na kartce. Całość stanowi program działań, jaki przeciwnicy Kościoła rozpisali na najbliższe lata, by od środka rozbić katolicką wspólnotę.
Nykiel zauważa, że ulubieniec „Wyborczej” i TVN chętnie krytykował nauczanie biskupów, za co mógł do woli grzać swoją pychę w cieple fleszy.
Kapłańską misję odnalazł w manifestowaniu przywiązania do narodu żydowskiego, honorowanego przy każdej okazji symbolami pamięci. Nie miało znaczenia to, czy otrzymał zgodę władz kościelnych na stawianie pomników ani czy wprowadzana przez niego narracja mieści się w przestrzeni dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. Chciał być indywidualistą. (…)
Ks. Lemański, napędzając lewicowe media w walce przeciwko Kościołowi, sam stał się zakładnikiem ich życzeniowej projekcji
-– podkreśla Marzena Nykiel i wskazuje, że były proboszcz z Jasienicy „namawia do wymuszania na Kościele akceptacji zmian obyczajowych, naginania Ewangelii do zachcianek, bezrefleksyjnego przygarniania wszystkich i rezygnację ze stawiania wymagań”.
Dawno przestał być ojcem, teraz przestaje być nawet starszym, mądrym bratem. Jego przekaz jest niekonsekwentny i niespójny. Być może kluczem do jego zrozumienia jest zdanie, które padło w kontekście jego nowego miejsca posługi. „Dobrze się czuję w Mazowieckim Centrum Neuropsychiatrii. Trafił swój do swoich”.
Według publicystki ks. Lemański łatwo daje się wykorzystywać przeciwnikom Kościoła.
Uwielbiają go ateiści i antyklerykałowie. Wielu czekało na karę suspensy, po której mogliby postawić męczennika na czele swojej rozłamowej wspólnoty. Mądrość i długomyślność jego przełożonego udaremniła ich plany.
Marzena Nykiel przytacza słowa kard. Bergoglio, który w analogicznej sytuacji mocnymi słowami zwracał się kilkanaście lat temu do jezuickiej wspólnoty, pogrążonej w rozłamie.
Czy przesłanie kard. Bergoglio, obecnego papieża Franciszka, dotrze do przesiąkniętych triumfalizmem ulubieńców mainstreamu? – pyta Nykiel.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”, w sprzedaży od 11 sierpnia br., także w formie e-wydania. Szczegóły TUTAJ.
CZYTAJ TEŻ: — Ciemna strona festiwalu Woodstock! Polecamy nowy numer „wSieci”!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/208808-nykiel-we-wsieci-o-ks-lemanskim-gdyby-nie-kolejna-szansa-jego-sutanne-oprocz-jarmulki-zdobilaby-teczowa-stula