Żałosne show w przeddzień wielkiego święta. Co się zmieniło w Polsce, że szacunek dla Jana Pawła II przestał być wartością niepodważalną?

fot. PAP/ L. Szymański
fot. PAP/ L. Szymański

Ten absurdalny spór nie powinien się wydarzyć. Nie w Polsce. Nie w ojczyźnie Jana Pawła II. Ale najwyraźniej jesteśmy już innym narodem niż ten, który wychodził tłumnie na trasy pielgrzymek. Coś się zmieniło.

Przez trzy dni polską scenę polityczną antagonizował żenujący spór o uchwałę upamiętniającą jego kanonizację . I to pokazuje jak wiele w Polsce zmieniło się od dnia, w którym usłyszeliśmy smutną wieść o odejściu papieża - Polaka. Wszyscy wiedzieliśmy, że to musi nastąpić. Przygotowywał nas na to przez wiele miesięcy. Nie kryjąc postępującej choroby i cierpienia. W końcu odszedł. Niemal na naszych oczach. Może dlatego wtedy umieliśmy być razem. My Polacy. Razem ze sobą i w jedności z wiernymi z całego świata. Ci zaś, dla których Jan Paweł II był obojętny , mieli wtedy na tyle kultury by tego nie demonstrować. Nie było żadnych Palikotów, Hartmanów, ani radośnie odpytujących ich dziennikarzy. A nawet jeśli byli to przez kilka tygodni mówili szeptem Jerzy Urban ze swoim „Nie” funkcjonował gdzieś na obrzeżach publicznego dyskursu.

Była świadomość, że odszedł ktoś wielki, a zarazem bliski. Był żal, smutek ale duma i podziw, że narodził się i wychował na tej ziemi.

Z tamtej atmosfery pozostało dziś doprawdy niewiele. Mimo, że chwila jest niezwykła i o wiele bardziej radosna.

W tygodniu poprzedzającym kanonizację - Janusz Palikot i Jan Hartman, wspierani przez Joannę Senyszyn - odwiedzili chyba wszystkie stacje telewizyjne, rozdzierając szaty nad rzekomym łamaniem Konstytucji i terroryzowaniem niewierzących (a przy okazji wydziwiając nad egzorcyzmami księdza Małkowskiego, pouczając biskupów jak postępować z nieposłusznymi księżmi i rozkładając na czynniki pierwsze przestępstwa jednej zakonnicy sprzed siedmiu lat).

Gdzieś tam w tyle za nimi pozostali Leszek Miller z Tadeuszem Iwińskim, którzy rozpaczliwie próbowali nadrobić stracone punkty na ostatnich metrach…

Ludzie niewierzący czasem bywają uczciwsi, od tych pseudokatolików, którzy deklarują się jako wierzący ale do kościoła chodzą dwa razy w roku, a Biblię ostatni raz otworzyli w szkole średniej. Ale co innego niewiara, a co innego wojujący antyklerykalizm. Przez wiele lat w Polsce ateizm był opcją światopoglądową. Dziś stał się oficjalnym, niszowym ale nośnym hasłem wyborczym. I to w ojczyźnie Jana Pawła II w przeddzień jego kanonizacji musi niepokoić.

Niestety odkąd wyhodowane przez Platformę zjawisko pod tytułem Janusz Palikot wyszło z cienia i zostało wpuszczone na polityczne i medialne salony - pękło jakieś kolejne tabu.

I tu nie chodzi o nawet o tę nieszczęsną uchwałę. Bo zarówno pomysł jej uchwalenia zgłoszony przez PSL jak i kontestacja ze strony Ruchu Palikota ma bez wątpienia kontekst wyborczy. Ale o to, że taka dyskusja toczy się publicznie i zyskuje poklask. I już nie wiadomo co żenuje w niej bardziej - te formułowane wprost ataki na Kościół, czy obsadzenie w roli jego obrońców autorytetów takich jak Stefan Niesiołowski, czy Michał Kamiński.

Oczywiście fakt, czy polski parlament uchwałę upamiętniającą papieża przyjął przez aklamację, w głosowaniu, czy wcale nie mógł przysporzyć, ani ująć chwały Janowi Pawłowi II. Ale nam - Polakom wystawia smutne świadectwo i jest przykrym akcentem w przeddzień wielkiego święta.

Uchwała przyjęto, ale niesmak, że reprezentacja narodu nie umiała się zgodzić, by uznawany za autorytet na całym świecie nasz rodak - wart jest tych kilku zdań - pozostał. Widać we własnym kraju trudno jest być nie tylko prorokiem, ale i świętym.

Na szczęście głupie słowa małych ludzi szybko odchodzą w niepamięć. A słowa wielkich zostają i zmieniają świat. Tak jak zmieniły go słowa i czyny Jana Pawła II.

Anna Sarzyńska

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.