Piotr Zaremba: Szeroko otwarty Kościół i szczelnie zamknięta „Wyborcza”. Senne marzenia redaktorów z Czerskiej

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Paweł Supernak
fot. PAP/Paweł Supernak

Problemem są też wierni. Ciągle się buntują

— ogłasza własną diagnozę sytuacji w polskim Kościele Dominika Wielowieyska. Przytacza dwa przykłady: jakiegoś incydentu w poznańskim kościele między wygłaszającym kazanie księdzem Małkowskim i słuchającymi go ludźmi, oraz historię zamknięcia przez arcybiskupa Henryka Hosera kościoła w Jasienicy.

Wielowieyska ma kłopot w wytworzeniu wrażenia, że nachodzi rewolucja. Chodzi  jej tak naprawdę o tę drugą historię, z której „Wyborcza” zrobiła dziś czołówkę pod znamiennym tytułem „Kościół zamknięty”.

W tym Wielkim Tygodniu widzimy Kościół hierarchiczny, lekceważący wiernych, skłócony, upolityczniony. Taki Kościół z sennych koszmarów papieża Franciszka”

— orzeka.

Nie chcę wyrokować, jak powinna praska Kuria rozwiązać ten konflikt. Możliwe, że popełniono tam jakieś błędy, możliwe jednak, że to jest sytuacja jak z greckiej tragedii: bo przecież można sobie wyobrazić księdza głoszącego poglądy niezgodne z katolickim nauczaniem, a równocześnie sympatycznego i popularnego. Zdaje się, że w tym przypadku mamy do czynienia z takim splotem okoliczności.

Kiedy Wielowieyska piętnuje zbiurokratyzowanych, bezdusznych hierarchów, ja usiłuję sobie wyobrazić Kościół z jej sennych marzeń. Kurs wytycza tu cykl opinii księdza Wojciecha Lemańskiego, o którego walczy obecnie część jasienickich wiernych, opublikowany w „Wyborczej” już wtedy, kiedy ksiądz miał zakaz medialnych wypowiedzi (były w teorii fragmentem przyszłej książki).

Duchowny zalecał między innymi mniej lub bardziej ostrożną dyskusję w Kościele o takich sprawach jak związki osób tej samej płci, aborcja, in vitro czy eutanazja. I o to chodzi „Wyborczej”, kiedy kibicuje rzekomemu rzecznikowi Kościoła pogodnego, wyluzowanego i bezinteresownego. O to, a nie o psychiczny komfort tego czy innego wiernego.

I tu pojawia się wątpliwość, czy w każdej sferze ludzie „Wyborczej” są równie gorliwymi rzecznikami swobodnej dyskusji jako naczelnej wartości. Oto z „Wysokimi obcasami” żegna się właśnie Joanna Szczepkowska, wieloletnia felietonistka tego dodatku do gazety Adama Michnika. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” mówi, że spodziewała się takiej decyzji. Ja też.

Aktorka nie jest przedstawicielką wojującej prawicy, ma w wielu sprawach liberalne poglądy, czasem nawet zbyt ekscentryczne jak na mój gust. Tyle że ostatnio zaangażowała się w polemiki z natrętną propagandą środowisk homoseksualnych i feministycznych. Podziękowano jej więc. Nie ma dla niej wolności?

Z pewnością redakcja z Czerskiej ma prawo dbać o spójność swojego przekazu, choć przecież pokutuje u nas jeszcze niekiedy przesąd, że pewna różnobarwność na łamach tej samej gazety jest ciekawa i kształcąca. Mógłbym w oparciu o ten przesąd żądać plebiscytu wśród czytelników, powoływać się na własne prawa kogoś, kto czasem tę gazetę kupuje. Ale to absurd. Ja prawa do ich własnej, coraz bardziej jednoznacznej linii Michnikowi i jego kolegom nie odmawiam. Są w jej forsowaniu tak skuteczni, że sama Wielowieyska dzisiejsza nie jest Wielowieyską sprzed paru lat.

Czy jednak księżą biskupi nie mają prawo dbać o spójność nauczania w polskich kościołach? Przecież decyzję arcybiskupa Hosera potwierdziła tak dzisiaj przez was chwalona Stolica Piotrowa. Że gazeta to co innego niż Kościół? Chyba w tym sensie, że dla religii jednolitość przekazu, klarowność i czytelność głoszonej doktryny, mają jednak większe znaczenie. Ale wy chcecie Kościoła, w którym o linii będą decydować Michnik, Wiśniewska i Wielowieyska. To będzie Kościół prawdziwie swobodny, wyluzowany, radosny, wręcz słoneczny.

Wierni z Jasienicy mogą tego nie wiedzieć, ale Dominika Wielowieyska wie to z pewnością. Dedykuję jej na koniec uwagę Joanny Szczepkowskiej (której zresztą poświęcić zamierzam oddzielny tekst): „Gazeta Wyborcza stała się jednoznacznie lewackim pismem. Indoktrynującym”. Na szczęście ambony w tym kierunku w Polsce nie działają. Jeszcze?

Piotr Zaremba

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych