W tych dniach w „Kwaterze Ł” na warszawskich Powązkach profesor Krzysztof Szwagrzyk i inni pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej rozpoczynają kolejny etap poszukiwań ciał setek polskich bohaterów, zakatowanych, barbarzyńsko zamordowanych i wrzuconych bezimiennie do dołów przez komunistów.

To często także bohaterowie walki z okupantem niemieckim, najlepsi synowie Rzeczypospolitej, takich jak generał August Fieldor „Nil”, rotmistrza Witolda Pileckiego, pułkownika Łukasza Cieplińskiego. Niestety, nie wszyscy chyba rozumieją jaką wagę symboliczną ma ta sprawa, jak wiele od niej zależy - zarówno w odniesieniu do prawdy o powojennej historii Polski jak i przyszłości, wyboru fundamentu na jakim będzie zbudowana nasza Ojczyzna.

Oto lider Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna w rozmowie ze skrajnie lewicową, mającą sympatie prokomunistyczne (drukowała swego czasu Lenina) „Krytyką Polityczną”, ujawnia, co naprawdę myśli o Żołnierzach Niezłomnych podziemia antykomunistycznego.

Jedna rzecz to obciach, a druga to oszukiwanie ludzi. Proszę spojrzeć na ich politykę historyczną. Żołnierze Wyklęci i te wszystkie mity. Z dwóch tysięcy tych, którzy się nie ujawnili po drugiej amnestii, zrobiono wielkich bohaterów narodowych. Mimo że tam nie brakowało zwykłego ludzkiego zła, a przede wszystkim nie było żadnej logiki politycznej, żadnego realizmu

— mówił Sławomirowi Sierakowskiemu szef PO.

Nad dołami śmierci na Powązkach w PRL chowano prominentnych członków komunistycznego aparatu władzy i represji. Ostatnio, po wielu latach walki, udało się je przenieść, co umożliwiło rozpoczęcie dalszych prac.

Komu chętnie złożyłby kwiaty obecny Grzegorz Schetyna? Sprawa jest chyba jasna. Wychodzi na to, że ten swoiście pojmowany „realizm” jest dla tej formacji najważniejszy. Ten posmoleński, praktykowany na ciepłych jeszcze trumnach, i ten historyczny, powojenny, na dołach śmierci.

gim