Kolejny jubileusz, już 75-lecia Armii Krajowej. Znienawidzonej zarówno przez Niemców, jak i przez sowietów. Przynależność do niej oznaczała dla ocalałych miesiące i lata cierpień, tortur, zakończonych często męczeńską śmiercią. Srogie wyroki i katusze dla rodzin uwięzionych. Tak, ponoć wolna Polska, płaciła swym największym bohaterom. Byle jak traktowano też polskich żołnierzy walczących na Zachodzie. Ważniejsze były w miarę dobre układy ze stalinowską Moskwą. Ale teraz nie o tym. Rozejrzyjmy się po dzisiejszym świecie.
Tu i tam składane są kwiaty na żołnierskich mogiłach Polaków. Włochy, Holandia, Francja, Wielka Brytania, Norwegia, Belgia, Bliski Wschód… Gdzie ich nie ma… Ale kwiaty i okolicznościowa pamięć, to jedno, a trwałe uznanie dla niespotykanego gdzie indziej oporu wobec najeźdźcy, to trochę coś innego. Bowiem owo uznanie, choćby na stronach podręczników historii, mogłoby pokazać nierównomierność oporu wobec agresora, a często wręcz chęć współpracy z nim, lub choćby bierną akceptację. Bitwa pod Stalingradem trochę ilustruje ten stan. Ileż tam narodowych sztandarów w armii dowodzonej przez feldmarszałka von Paulusa! Polskiej jednostki nie udało się Hitlerowi zorganizować. Ta przeszłość chyba wciąż ma jakiś wpływ na doczesność.
Przecież nikt jako tako wykształcony i zdrowy na umyśle nie powinien nazywać niemieckich obozów zagłady, zbudowanych przez Hitlera w Polsce, polskimi! To przecież naprawdę ABC historii ostatniej wojny. Oglądając archiwalne nagrania sprzed kilkunastu lat, widać, że nikt nie śmiał obrażać Polski i Polaków w ten sposób. Każda narracja mówiła o Niemcach, hitlerowskich Niemcach. Wówczas nawet nie mówiono o jakichś tam nazistach. Niemcy i kropka. Ale współcześni Francuzi, Anglicy, Włosi, także o zgrozo, Niemcy napiszą czasem o polskich obozach. Nie tylko z powodu nieuctwa i historycznej głupoty. Również, by trochę ubabrać obraz Polaków, jako pierwszej ofiary niemieckich i sowieckich hord. Przecież walczyli od pierwszego dnia najazdu do ostatniego. Zorganizowali podziemne państwo, jakiego nie miał nikt. Z podziemną armią, podziemnym wywiadem i z wszystkim innym, co było możliwe. Tacy ładni. A my? No, to spaprajmy im to dziedzictwo. Wynajmijmy nawet spośród mieszkańców Polski takich, co też dołożą. I będą opowiadać i pisać bzdury o antysemityzmie w Armii Krajowej, choć powszechnie wiadomo, że istniały nawet specjalne sądy skazujące za donosicielstwo na Żydów, które miały co robić, bo pojedyncze draństwa się zdarzały. Ale z Armią Krajową nie miało to nic wspólnego.
I nikt mi tu żadnego szowinizmu nie zarzuci. Żadne państwo nie ma tak pięknej karty zapisanej podczas II wojny. Żadne. Tu żaden przedstawiciel państwa z najeźdźcą nie flirtował. Walczył. A Armia Krajowa jest i zawsze będzie w naszej historii czymś najbardziej wzniosłym, pięknym. Przykładem, którego nie da się, jak próbowano, ani sprofanować ani zniszczyć, ani o nim zapomnieć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/327549-armia-krajowa-duma-polakow-ale-europy-niekoniecznie-nikt-inny-nie-mial-podziemnego-panstwa-walczacego-z-niemiecka-horda-do-konca