Symbolika zaproponowana przez katowickich architektów z pracowni M.O.C. Architekci ma być jasna: cztery wieże z napisami Bóg, Honor, Ojczyzna, Wolność mają zdominować miejsce do tej pory kojarzone ze śmiercią i cierpieniem. Ten pomysł wydaje mi się wyjątkowo trafiony, bo pozwoli zachować miejsce święte i przeklęte, czyli budynek więzienia mokotowskiego i jednocześnie dodaje niezbędny element nowoczesności.
Zdziwienie może wywoływać tempo, w jakim budowanie Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL posuwa się do przodu. Minęło zaledwie dziesięć miesięcy od decyzji podpisanej przez ministra sprawiedliwości i już mamy projekt architektoniczny. Nie da się nie zapytać, dlaczego wcześniej nikomu nie spieszyło się do upamiętnienia polskich bohaterów w miejscu ku temu oczywistym. W miejscu ich śmierci i cierpienia.
Podczas ogłaszania werdyktu sądu konkursowego można było obejrzeć wszystkie z zaproponowanych prac. Były różne, nawet bardzo. Mniej lub bardziej zmieniające istniejący budynek. Bardziej nowoczesne, szklane domy lub bardzo zachowawcze, wykorzystujące ceglana fakturę budynku na Rakowieckiej. Niektóre projekty pokazały, że architekci w pogoni za zmianą nieco tracili kontakt z historycznym przekazem. Przykład - niby drobnostka, ale obsadzenie więziennego dziedzińca szpalerami drzewek wydaje się ryzykowne. Może i piękne, i nawiązujące do tryumfu życia, ale przecież dla tego miejsca niewłaściwe. Nieprawdziwe, bo tam nigdy nie było drzew.
Kolejnym etapem będzie rozpisanie konkursu na ekspozycję. Jak mają być pokazywane eksponaty, których na Rakowiecką napływa coraz więcej? Jeśli chodzi o wnętrza, cele kraty, poniszczone ściany karcerów i miejsc straceń - to sprawa jest jasna - tam nie można nic zmieniać. Trzeba to pokazywać tak, jak jest. Od czasu, gdy na Mokotowie ginęli gen. Fieldorf „Nil”, Dekutowski „Zapora”, Ciepliński „Pług” i inni Wyklęci, niewiele się w tym miejscu zmieniło. Co roku nowa lamperia, z czasem podobno malowano w nieco jaśniejszych kolorach i właściwie to tyle. Nie ma co zmieniać miejsca, w którym niemal czuć krew naszych bohaterów. Trzeba to pokazywać takie, jakie się zachowało.
Z mokotowskim muzeum może być o tyle kłopot, że opowiada ono i o powojennych Żołnierzach Wyklętych o ludziach antykomunistycznego podziemia, którzy siedzieli tam później, aż do lat 80. XX wieku. Wydaje się, że to szeroki temat, ale chyba uda się go zwięźle opowiedzieć miejsce, bo ich drogi skrzyżowały się właśnie tutaj na Rakowieckiej. Cztery wieże, o których wspomniałem mają symbolizować cztery okresy, których dotyczyć ma ekspozycja. Co ciekawe, architekci nam pozostawiają interpretację, który okres przypiszemy do poszczególnej z nich.
Jednego jestem pewien - to będzie piękne miejsce opowiadające o pięknych ludziach. Czuję ulgę, że te prace mogą się już toczyć. Procesu przywracania tej pamięci nikt już nie zatrzyma.
CZYTAJ TAKŻE: Cztery wieże nad miejscem kaźni. ZOBACZ jak będzie wyglądało Muzeum w areszcie na Rakowieckiej
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/325012-to-bedzie-piekne-miejsce-niezwykle-wysmakowana-koncepcja-muzeum-zolnierzy-wykletych-i-represjonowanych-w-prl