Obecnie jesteśmy w o tyle lepszej sytuacji, że mamy do dyspozycji cały pakiet dokumentów świadczących o tym, że Kiszczak „świętym” w Londynie nie był, a zajmował się konkretnymi zadaniami i konkretne osoby wystawiał na „strzał” i represje w kraju
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Sławomir Cenckiewicz - dyrektor Wojskowego Biura Historycznego - po konferencji prasowej w Ministerstwie Obrony Narodowej, gdzie poinformował o znalezieniu dokumentów wytworzonych przez Czesława Kiszczaka jako oficera Głównego Zarządu Informacji Ludowego Wojska Polskiego.
CZYTAJ WIĘCEJ: MON: Cenckiewicz ujawnia nieznane raporty Kiszczaka. „To dokumenty niebywałe - do tej pory historycy ich nie znali”
wPolityce.pl: Panie profesorze, wspomniał Pan dziś, że prawdopodobieństwo rozpoczęcia represji wobec osób, których nazwiska wskazywał w swoich reportach Czesław Kiszczak jest duże, aczkolwiek należy to jeszcze zbadać. Kto będzie zajmował się tymi badaniami?
Prof. Sławomir Cenckiewicz: Kwestią związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy treścią raportów porucznika Kiszczaka z lat 1946-1947 a represjonowaniem osób, o których pisał w raportach, muszą zająć się historycy. Z tego powodu, że jest to odkrycie nowe, nie byłem w stanie prowadzić w tym kierunku żadnych poszukiwań. Nie wydaje mi się jednak, aby historycy stali przed niezwykle trudnym zadaniem. Musimy znaleźć materiały na temat osób, które zostały wskazane w raportach Kiszczaka. Główne poszukiwania z pewnością obejmą Instytut Pamięci Narodowej, w którym znajduje się najwięcej dokumentów na ten temat. Kiedy dotrzemy do tych dokumentów, będziemy mogli ocenić, jakie były skutki wystawienia tych osób przez Kiszczaka w Londynie. Sam zainteresowany wspomina o znanym oficerze Oddziału II Sztabu Głównego Ludwiku Sadowskim, który był autorem opracowania u schyłku lat 30. nt. zbliżającej się wojny. Było to wewnętrzne opracowanie Oddziału II Sztabu Głównego i z tego co mi wiadomo, Ludwik Sadowski był represjonowany. Nie wiadomo jednak, czy zachowały się materiały z okresu represji tej osoby, protokoły przesłuchań, materiał dowodowy, który by pozwolił tę sprawę dogłębnie przeanalizować.
Podkreślił Pan, że są to dokumenty nowe, które rzucają nowe światło na kwestię pobytu Czesława Kiszczaka w Londynie. Dużo jest jeszcze czarnych stron w życiorysie generała?
Trzeba pamiętać, że Czesław Kiszczak dokładał wszelkich starań, aby zafałszować swój życiorys, notorycznie go brązowił przez ostatnie 26 lat. Należy podkreślić, że po jego śmierci wspomaga go w tym jego małżonka - Maria Kiszczak, która notorycznie powtarza, że jej mąż był wspaniałym człowiekiem. W słynnym wywiadzie Adama Michnika z gen. Kiszczakiem możemy przeczytać, o tym, że ten nigdy w komunizm nie wierzył, a w Londynie nie robił nic złego, a wręcz bronił żołnierzy, o których miał pisać do Warszawy. To jednak nie wszystko. Kiszczak opowiadał o tym, że odszedł z Informacji Wojskowej na znak protestu przeciwko zbrodniczej działalności tej instytucji, w której pracował. Historycy jednak byli w stanie te kłamstwa zweryfikować i zakwestionować. Obecnie jesteśmy w o tyle lepszej sytuacji, że mamy do dyspozycji cały pakiet dokumentów świadczących o tym, że Kiszczak „świętym” w Londynie nie był, a zajmował się konkretnymi zadaniami i konkretne osoby wystawiał na „strzał” i represje w kraju.
Deklarował Pan, że „zerwie podłogi”, aby dotrzeć do wszystkich pochowanych dokumentów. Pytam więc jak te „zrywanie podłóg” idzie? Natrafia Pan na przeszkody?
W głównej mierze natrafiamy na przeszkody natury biurokratycznej, pewnych zachowań charakterystycznych dla starej epoki, a które zastałem. Nie są to jednak przeszkody nie do pokonania i bym powiedział, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Tak jak wspomniałem na konferencji, będę „zrywać podłogi”, aby do wszystkich spraw dotrzeć i sporo nam się w tej kwestii już udało zrobić. Trzeba pamiętać, że jesteśmy w permanentnym remoncie, ponieważ Wojskowe Biuro Historyczne nie mieści się jeszcze w swoim docelowym budynku, gdyż od 2011 roku trwa remont budynków przeznaczonych dla WBH. Obecnie korzystamy z gościny rektora Akademii Sztuki Wojennej. Staramy się mimo wszystko, aby nasz zasób archiwalny rozpoznać na tyle, abyśmy wchodząc w 2017 roku do nowych budynków wiedzieli na czym stoimy.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Obecnie jesteśmy w o tyle lepszej sytuacji, że mamy do dyspozycji cały pakiet dokumentów świadczących o tym, że Kiszczak „świętym” w Londynie nie był, a zajmował się konkretnymi zadaniami i konkretne osoby wystawiał na „strzał” i represje w kraju
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Sławomir Cenckiewicz - dyrektor Wojskowego Biura Historycznego - po konferencji prasowej w Ministerstwie Obrony Narodowej, gdzie poinformował o znalezieniu dokumentów wytworzonych przez Czesława Kiszczaka jako oficera Głównego Zarządu Informacji Ludowego Wojska Polskiego.
CZYTAJ WIĘCEJ: MON: Cenckiewicz ujawnia nieznane raporty Kiszczaka. „To dokumenty niebywałe - do tej pory historycy ich nie znali”
wPolityce.pl: Panie profesorze, wspomniał Pan dziś, że prawdopodobieństwo rozpoczęcia represji wobec osób, których nazwiska wskazywał w swoich reportach Czesław Kiszczak jest duże, aczkolwiek należy to jeszcze zbadać. Kto będzie zajmował się tymi badaniami?
Prof. Sławomir Cenckiewicz: Kwestią związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy treścią raportów porucznika Kiszczaka z lat 1946-1947 a represjonowaniem osób, o których pisał w raportach, muszą zająć się historycy. Z tego powodu, że jest to odkrycie nowe, nie byłem w stanie prowadzić w tym kierunku żadnych poszukiwań. Nie wydaje mi się jednak, aby historycy stali przed niezwykle trudnym zadaniem. Musimy znaleźć materiały na temat osób, które zostały wskazane w raportach Kiszczaka. Główne poszukiwania z pewnością obejmą Instytut Pamięci Narodowej, w którym znajduje się najwięcej dokumentów na ten temat. Kiedy dotrzemy do tych dokumentów, będziemy mogli ocenić, jakie były skutki wystawienia tych osób przez Kiszczaka w Londynie. Sam zainteresowany wspomina o znanym oficerze Oddziału II Sztabu Głównego Ludwiku Sadowskim, który był autorem opracowania u schyłku lat 30. nt. zbliżającej się wojny. Było to wewnętrzne opracowanie Oddziału II Sztabu Głównego i z tego co mi wiadomo, Ludwik Sadowski był represjonowany. Nie wiadomo jednak, czy zachowały się materiały z okresu represji tej osoby, protokoły przesłuchań, materiał dowodowy, który by pozwolił tę sprawę dogłębnie przeanalizować.
Podkreślił Pan, że są to dokumenty nowe, które rzucają nowe światło na kwestię pobytu Czesława Kiszczaka w Londynie. Dużo jest jeszcze czarnych stron w życiorysie generała?
Trzeba pamiętać, że Czesław Kiszczak dokładał wszelkich starań, aby zafałszować swój życiorys, notorycznie go brązowił przez ostatnie 26 lat. Należy podkreślić, że po jego śmierci wspomaga go w tym jego małżonka - Maria Kiszczak, która notorycznie powtarza, że jej mąż był wspaniałym człowiekiem. W słynnym wywiadzie Adama Michnika z gen. Kiszczakiem możemy przeczytać, o tym, że ten nigdy w komunizm nie wierzył, a w Londynie nie robił nic złego, a wręcz bronił żołnierzy, o których miał pisać do Warszawy. To jednak nie wszystko. Kiszczak opowiadał o tym, że odszedł z Informacji Wojskowej na znak protestu przeciwko zbrodniczej działalności tej instytucji, w której pracował. Historycy jednak byli w stanie te kłamstwa zweryfikować i zakwestionować. Obecnie jesteśmy w o tyle lepszej sytuacji, że mamy do dyspozycji cały pakiet dokumentów świadczących o tym, że Kiszczak „świętym” w Londynie nie był, a zajmował się konkretnymi zadaniami i konkretne osoby wystawiał na „strzał” i represje w kraju.
Deklarował Pan, że „zerwie podłogi”, aby dotrzeć do wszystkich pochowanych dokumentów. Pytam więc jak te „zrywanie podłóg” idzie? Natrafia Pan na przeszkody?
W głównej mierze natrafiamy na przeszkody natury biurokratycznej, pewnych zachowań charakterystycznych dla starej epoki, a które zastałem. Nie są to jednak przeszkody nie do pokonania i bym powiedział, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Tak jak wspomniałem na konferencji, będę „zrywać podłogi”, aby do wszystkich spraw dotrzeć i sporo nam się w tej kwestii już udało zrobić. Trzeba pamiętać, że jesteśmy w permanentnym remoncie, ponieważ Wojskowe Biuro Historyczne nie mieści się jeszcze w swoim docelowym budynku, gdyż od 2011 roku trwa remont budynków przeznaczonych dla WBH. Obecnie korzystamy z gościny rektora Akademii Sztuki Wojennej. Staramy się mimo wszystko, aby nasz zasób archiwalny rozpoznać na tyle, abyśmy wchodząc w 2017 roku do nowych budynków wiedzieli na czym stoimy.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/313977-nasz-wywiad-prof-cenckiewicz-o-ujawnionych-raportach-kiszczaka-wystawial-konkretne-osoby-na-represje-w-kraju-galeria