Uważam, że są dwa przełomowe wydarzenia: uchwała polskiego Sejmu i Senatu na temat ludobójstwa oraz film „Wołyń”
—powiedział portalowi wPolityce.pl ks. Tadeusz Isakowicz- Zaleski.
wPolityce.pl: Widział już Ksiądz „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego?
Ks. Tadeusz Isakowicz- Zaleski: Widziałem na razie tylko jego fragmenty, a całość obejrzę jutro. Natomiast reżyser kontaktował się ze mną w sprawie użycia do głównego motta filmu słów z pamiętnika mojego, stąd byłem zorientowany jaki jest przebieg filmu.
O jakie słowa chodzi?
Mój ojciec Jan Zaleski był mieszkańcem Monasterzysk koło Buczacza na ziemi tarnopolskiej i naocznym świadkiem zagłady swojej rodzinnej wsi Korościatyn, gdzie bandy UPA wspierane przez okolicznych ukraińskich chłopów wymordowały w nocy z 28 na 29 lutego 1944 roku 150 Polaków. Ojciec uratował się wraz z babcią, gdyż ukryli się w zagłębieniach ziemi, skąd widzieli, co się działo, jak ginęli ich krewni. Ojciec opisał to wszystko po wojnie w pamiętniku, w którym zawarł następujące zdanie: „Kresowian zabito dwukrotnie: raz przez ciosy siekierą, drugi raz przez przemilczenie”. I dodał, że śmierć przez przemilczenie jest o wiele bardziej okrutna od śmierci fizycznej, bo wymazuje z pamięci całe rodziny czy całe narody. Pan Wojciech Smarzowski zwrócił się do mnie pocztą internetową z prośbą o użycie w filmie pierwszej części tego zdania. Oczywiście zgodziłem się na to.
Film, który był długo oczekiwany, zebrał przed premierą bardzo pochlebne opinie.
Sam na niego czekałem. Chcę tutaj jasno powiedzieć, że motto tego filmu pokazuje dwie strony wydarzenia. Po pierwsze – ludobójstwo, które do dzisiaj nigdy nie pokazało się na ekranach filmowych czy telewizyjnych, bo żaden polski reżyser nie miał odwagi podjąć tego tematu. Po drugie – co szalenie istotne - ta sprawa została przemilczana przez 70 lat. Oczywiście w czasach komunizmu nie można było mówić o wielu sprawach, w tym o zbrodni katyńskiej, zsyłkach na Sybir czy do Kazachstanu. Natomiast dramatem rodzin ofiar jest to, że III Rzeczpospolita przez 27 lat nie potrafiła w jasny i wyraźny sposób powiedzieć prawdy o ludobójstwie i uczcić ofiar. Dopiero w tym roku Polski Sejm i Senat przyjęły uchwałę, w której powiedziano wreszcie, że było to ludobójstwo i oddano część pomordowanym Polakom i obywatelom Polski innych narodowości, czyli Ormianom i Żydom oraz Ukraińcom, którzy ratowali Polaków.
Uchwałę tę ostro skrytykował parlament Ukrainy.
Tak, ale to właśnie pokazuje, że tu polityka wchodzi z butami w prawdę historyczną. Kolejne rządy polskie milczały, Sejmy kolejnych kadencji nie chciały podjąć tej uchwały, bo mówiono, że trzeba dbać o wrażliwość ukraińską. Tymczasem Ukraina kompletnie nie dba o wrażliwość polską, bo przecież od 25 lat mamy tam do czynienia z gwałtownym kultem zbrodniarzy. Tak było szczególnie za prezydentury Wiktora Juszczenki, który był wspierany przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jak i obecnie za prezydentury Petro Poroszenki, którego z kolei wspiera prezydent Andrzej Duda. No i ciągle Polska ma jak gdyby zakneblowane usta na pewne sprawy, natomiast poszczególne instancje państwa ukraińskiego gloryfikują zbrodniarzy. To jest chora polityka. Dlatego uważam, że są dwa przełomowe wydarzenia: przywołana przeze mnie uchwała polskiego Sejmu i Senatu oraz film „Wołyń”. Paradoksem jest to, że reżyser pokazuje w nim to wszystko, czego do tej pory bali się powiedzieć politycy.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Uważam, że są dwa przełomowe wydarzenia: uchwała polskiego Sejmu i Senatu na temat ludobójstwa oraz film „Wołyń”
—powiedział portalowi wPolityce.pl ks. Tadeusz Isakowicz- Zaleski.
wPolityce.pl: Widział już Ksiądz „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego?
Ks. Tadeusz Isakowicz- Zaleski: Widziałem na razie tylko jego fragmenty, a całość obejrzę jutro. Natomiast reżyser kontaktował się ze mną w sprawie użycia do głównego motta filmu słów z pamiętnika mojego, stąd byłem zorientowany jaki jest przebieg filmu.
O jakie słowa chodzi?
Mój ojciec Jan Zaleski był mieszkańcem Monasterzysk koło Buczacza na ziemi tarnopolskiej i naocznym świadkiem zagłady swojej rodzinnej wsi Korościatyn, gdzie bandy UPA wspierane przez okolicznych ukraińskich chłopów wymordowały w nocy z 28 na 29 lutego 1944 roku 150 Polaków. Ojciec uratował się wraz z babcią, gdyż ukryli się w zagłębieniach ziemi, skąd widzieli, co się działo, jak ginęli ich krewni. Ojciec opisał to wszystko po wojnie w pamiętniku, w którym zawarł następujące zdanie: „Kresowian zabito dwukrotnie: raz przez ciosy siekierą, drugi raz przez przemilczenie”. I dodał, że śmierć przez przemilczenie jest o wiele bardziej okrutna od śmierci fizycznej, bo wymazuje z pamięci całe rodziny czy całe narody. Pan Wojciech Smarzowski zwrócił się do mnie pocztą internetową z prośbą o użycie w filmie pierwszej części tego zdania. Oczywiście zgodziłem się na to.
Film, który był długo oczekiwany, zebrał przed premierą bardzo pochlebne opinie.
Sam na niego czekałem. Chcę tutaj jasno powiedzieć, że motto tego filmu pokazuje dwie strony wydarzenia. Po pierwsze – ludobójstwo, które do dzisiaj nigdy nie pokazało się na ekranach filmowych czy telewizyjnych, bo żaden polski reżyser nie miał odwagi podjąć tego tematu. Po drugie – co szalenie istotne - ta sprawa została przemilczana przez 70 lat. Oczywiście w czasach komunizmu nie można było mówić o wielu sprawach, w tym o zbrodni katyńskiej, zsyłkach na Sybir czy do Kazachstanu. Natomiast dramatem rodzin ofiar jest to, że III Rzeczpospolita przez 27 lat nie potrafiła w jasny i wyraźny sposób powiedzieć prawdy o ludobójstwie i uczcić ofiar. Dopiero w tym roku Polski Sejm i Senat przyjęły uchwałę, w której powiedziano wreszcie, że było to ludobójstwo i oddano część pomordowanym Polakom i obywatelom Polski innych narodowości, czyli Ormianom i Żydom oraz Ukraińcom, którzy ratowali Polaków.
Uchwałę tę ostro skrytykował parlament Ukrainy.
Tak, ale to właśnie pokazuje, że tu polityka wchodzi z butami w prawdę historyczną. Kolejne rządy polskie milczały, Sejmy kolejnych kadencji nie chciały podjąć tej uchwały, bo mówiono, że trzeba dbać o wrażliwość ukraińską. Tymczasem Ukraina kompletnie nie dba o wrażliwość polską, bo przecież od 25 lat mamy tam do czynienia z gwałtownym kultem zbrodniarzy. Tak było szczególnie za prezydentury Wiktora Juszczenki, który był wspierany przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jak i obecnie za prezydentury Petro Poroszenki, którego z kolei wspiera prezydent Andrzej Duda. No i ciągle Polska ma jak gdyby zakneblowane usta na pewne sprawy, natomiast poszczególne instancje państwa ukraińskiego gloryfikują zbrodniarzy. To jest chora polityka. Dlatego uważam, że są dwa przełomowe wydarzenia: przywołana przeze mnie uchwała polskiego Sejmu i Senatu oraz film „Wołyń”. Paradoksem jest to, że reżyser pokazuje w nim to wszystko, czego do tej pory bali się powiedzieć politycy.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/310035-nasz-wywiad-ks-isakowicz-zaleski-o-filmie-wolyn-rezyser-pokazuje-w-nim-wszystko-to-czego-do-tej-pory-bali-sie-powiedziec-politycy