Z filmów dzieciństwa największe wrażenie wywarło na mnie Różewicza „Wolne miasto”. Nie żadna tam „Bajka o smoku”, czy inna „Historia żółtej ciżemki”, ani nawet „Krzyżacy”, tylko właśnie „Wolne miasto” – film o obronie Poczty Polskiej w Gdańsku.
6 lat miałem, gdy go w kinie objazdowym oglądałem i wciąż pamiętam te obrazy, gdy Jasiukiewicz, grający porucznika Guderskiego mówi - trzeba wyciąć te drzewa, bo zasłaniają pole ostrzału… a potem jak odpierają kolejne szturmy, aż wreszcie jak po 14 godzinach walki wychodzą z płonącego gmachu z rękami w górze. I ta straszna scena, gdy czarna od dymu żona portiera niesie na rękach śmiertelnie poparzoną córkę, a Niemcy wyrywają jej dziecko z rąk i wciskają karabin, a potem robią propagandowe zdjęcia „polskiej bandytki”.
Pocztowcy Wyklęci. Ich walka też była samotna i beznadziejna. Mieli się bronić kilka godzin, w oczekiwaniu na odsiecz z Pomorza, która jednak nie nadeszła. Naczelny Wódz zrezygnował z planu interwencji w Gdańsku, ale rozkazu obrony poczty nikt nie odwołał, więc wierni Polsce pocztowcy bronili się, najpierw z pięter, a na końcu z piwnic. Oprócz nich w Gdańsku biło się jeszcze tylko Westerplatte, ale tam były fortyfikacje i wojsko, a tu budynek poczty i listonosze.
Podobna była nie tylko walka, ale i późniejszy los. Pojmani, uznani za bandytów, skazani na śmierć przez niemiecki sąd, rozstrzelani i zakopani w dole na gdańskiej Zaspie, tak, żeby ich nikt nie znalazł.Ich wspólny grób po ponad 50 latach odkryty został przypadkiem.
Proces pocztowców, nawet na standardy III Rzeszy, był bezprawny. Niemcy w 1995 roku skasowali ten wyrok i pośmiertnie uniewinnili polskich pocztowców.
We wrześniu 1939 roku oskarżał pocztowców prokurator Giesecke, a wyroki śmierci orzekł sędzia Bode. Obaj zrobili po wojnie piękne kariery sędziowskie, jeden w Bremie, drugi we Frankfurcie nad Menem. I pogrzeby też piękne mieli, choć pewnie nie aż tak piękne, jak w 2014 roku miał w Polsce, z asystą wojskową, prokurator Krzyżanowski - ten, który żądał kary śmierci dla Inki i Zagończyka a potem wydawał komendę plutonowi egzekucyjnemu - po zdrajcach narodu polskiego, ognia!
Prokurator Krzyżanowski został uniewinniony w 2001 roku od zarzutu mordu sądowego. Niczego złego człowiek nie zrobił, to dlaczego asysty miał nie mieć? Pułkownika przecież chowali…
Miałem i wciąż mam żal do państwa niemieckiego o bezkarność morderców sądowych, jak Giesecke i Bode. Żal, że mordercom polskich pocztowców włos nie spadł z głowy, tak zresztą jak katowi Warszawy Reinefarthowi i wielu innym niemieckim zbrodniarzom.
Cóż jednak wart ten żal, gdy pomyśleć - a prokurator Krzyżanowski, a sędzia Widaj?
„Bestie. Nieukarani mordercy Polaków” – Tadeusz M. Płużański.
Reporterskie śledztwo o ludziach, którzy w czasach komunizmu mordowali polskich patriotów, za co nigdy nie zostali ukarani. Książkę można kupić „wSklepiku.pl”. Polecamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/306644-pocztowcy-wykleci-samotna-walka-mord-sadowy-i-bezkarnosc-zbrodniarzy-w-togach