O skandalicznym zachowaniu izraelskich wycieczek do miejsc pamięci zamordowanych Żydów. Pewnie jestem niesłuszny…

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Fratria
fot. Fratria

Rocznica niemieckiego mordu na Żydach z Tykocinie została słusznie odnotowana przez niektóre polskie media. Wędrowne niemieckie komando „czyściło z żydowskiej zarazy” Wiznę, Jedwabne, Trzcianne, Tykocin i w końcu Białystok. Niemieccy „nadludzie” decydowali, kto miał prawo żyć. Żydzi takiego prawa nie mieli. Z Tykocina „wyparowali” przez doły w łopuchowskim lesie.

Przepiękna synagoga tykocińska najpierw była pustostanem, potem magazynem nawozów sztucznych, a w końcu stała się muzeum podlaskich Żydów. Piękna, zadbana z profesjonalną obsługą przewodników. Perełka podlaskiego muzealnictwa. Wymordowani Żydzi na nią zasłużyli. Jest ona jak pomnik i Requiem dla tych, których już nie ma, dla utopionych we własnej krwi ofiar niemieckiej buty.

Ale z całą pewnością nie wszystkie wycieczki z Izraela na nią zasłużyły. Po wielokroć 
(nie jest to pojedyncze, jednorazowe wrażenie) widziałem młodzież z Izraela zachowującą się tam skandalicznie. Przy czym skandalicznie, to tu zwykły i kulturalny eufemizm.

Przyjeżdżają autokarami, często na niemieckich rejestracjach, są chronieni (przed kim do diabła, przed kim!?) przez kilka policyjnych radiowozów i cywilnych agentów Mossadu (?). Są hałaśliwi, kompletnie niezainteresowani wyjaśnieniami przewodnika. Wchodzą na bimę (rodzaj żydowskiej ambony) i pozują do zdjęć całując się nadzwyczaj namiętnie. W miejscu dla nich świętym drą się i mają w nosie wszystkie gabloty, rekwizyty i całą historię. Powtarzam – to nie incydentalna obserwacja. Gdy jeden z chłopaków wypluł na posadzkę gumę do żucia nie pozostałem obojętny. Usłyszałem odeń, że jestem „Polish holocaust man”. Natychmiast przybiegła opiekunka (Niemka) i po młodym posprzątała. A ów chłopak robił jej w tym czasie zdjęcia. Ci młodzi czują się w Polsce jak w utraconej afrykańskiej kolonii.

To nie może być przypadek. To wynik działania całego systemu wychowawczego i oświatowego i pokazywania Polski jako rzeźni. Jeśli ktoś chce wiedzieć co to jest „poprawność polityczna”, czyli ogólnonarodowe frajerstwo, niech jedzie do Tykocina i trochę sobie popatrzy. W mig wiele zrozumie.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych