TYLKO U NAS. Legendarny powstaniec prof. Witold Kieżun prostuje przekłamania na temat swojej wypowiedzi o Smoleńsku. "To bolesna manipulacja"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Kolejny raz okazuje się, jak ostrożnie należy podchodzić do sensacji podrzucanych opinii publicznej przez media liberalno-lewicowe.

Oto wszystkie media obiegł „news”, że prof. Witold Kieżun, legendarny powstaniec o pseudonimie „Wypad”, który samodzielnie wziął do niewoli 14 jeńców niemieckich (przy czym pozyskał 14 karabinów oraz 2000 sztuk amunicji), miał powiedzieć, że 

najbardziej odpowiedzialny za Smoleńsk jest prezydent Lech Kaczyński.

Przykre, że bezrefleksyjnie powtórzyły to niektóre media uważające siebie za mądre i prawicowe, ale codziennie swoim szaleńczym radykalizmem próbujące skłócić obóz rządowy ze wszystkimi wokół. W rzeczywistości profesor Kieżun, jak wyjaśnia w rozmowie z portalem wPolityce.pl, nic takiego nie miał na myśli.

Mówiłem tylko o tym, że ze względów bezpieczeństwa potężnym błędem było zgromadzenie w jednym samolocie czołówki władz państwowych, prezydenta, ministrów, dowództwo wojska. I tylko to miałem na myśli

— stwierdza profesor.

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Oto zapis całej naszej rozmowy z profesorem:

wPolityce.pl: Panie profesorze, czy w pana opinii rzeczywiście „najbardziej odpowiedzialny za Smoleńsk jest prezydent Lech Kaczyński”?

Prof. WITOLD KIEŻUN: To jakaś bzdura, absolutnie nie mój pogląd. Nie czytam artykułów w Internecie, po ostatnich atakach na mnie jestem w dość kiepskiej kondycji psychicznej, a na dodatek od trzech lat nie mogę już chodzić. Nawet nie wiedziałem, że taki sens przypisano mojej wypowiedzi.

Co pan zatem chciał powiedzieć?

Mówiłem tylko o tym, że ze względów bezpieczeństwa potężnym błędem było zgromadzenie w jednym samolocie czołówki władz państwowych, prezydenta, ministrów, dowódców wojskowych. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że to było niewłaściwe i nie ma chyba nikogo, kto twierdziłby inaczej. Taki był sens mojej wypowiedzi. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że ktoś przedstawi to jako próbę obarczenia przeze mnie winą za to śp. Lecha Kaczyńskiego. Winę ponoszą ludzie organizujący tę wizytę, ludzie wówczas rządzący i odpowiedzialni za organizację tego lotu. Kim oni są - wiemy. Toczą się nawet procesy w tej sprawie.

Przedstawiono pana wypowiedzi jako atak z pana strony na śp. Lecha Kaczyńskiego.

To bolesna dla mnie manipulacja. Śp. prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu zawdzięczam bardzo dużo, współpracowaliśmy przy zadaniach związanych z popularyzacją wiedzy o Powstaniu Warszawskim za granicą, po angielsku, głównie w Stanach Zjednoczonych. Miałem nawet jego domowy telefon i kilka razy z tej wyjątkowej możliwości kontaktu korzystałem. Przegadaliśmy razem kilka ładnych godzin. Przypomnę też, że byłem wśród sygnatariuszy listów poparcia prezydenckiej kandydatury Lecha Kaczyńskiego, brałem udział w pracach nad jego wyborczym programem. Moja krytyka organizacji lotu do Smoleńska w żadnej mierze nie jest krytyką tego wielkiego polskiego prezydenta, którego uważam za postać wyjątkową, za symbol służby państwowej. Wkładanie mi w usta słów przeciw panu prezydentowi uważam za wielką niesprawiedliwość.

rozm. gim


Prawdziwe historie ludzi z powstańczych kronik z 1944 roku: „Powstanie Warszawskie. Rozpoznani”. Książka do kupienia „wSklepiku.pl”. Polecamy!

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.